Kulinarne szlaki. Kiszona kapusta chowa ziemniaki

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapala
Leszek Kalinowski

Kulinarne szlaki. Kiszona kapusta chowa ziemniaki

Leszek Kalinowski

Ta potrawa robi w rodzinie furorę. Święta bez niej? Niemożliwe! A sekret tkwi w główce, którą się wkłada do szatkowanej kapusty

Jakże często Janina Nowicka z Zielonej Góry słyszała pytanie o gołąbki… Uwielbiają je jej dzieci, wnuki, cała rodzina. Zresztą, ona sama też. Bo gołąbki ziemniaczane w kiszonej kapuście przejęła od swojej mamy. Kiedy ona je serwowała, w domu było prawdziwe święto. A skąd wzięła przepis na to danie mama pani Janiny?

- Mój tata w czasie wojny był na robotach w Austrii. Tam zetknął się z tą potrawą. Później mówił o niej mojej mamie. Ona sama pokombinowała i takie właśnie danie nam przygotowywała – opowiada pani Janina.

I tak na stałe gołąbki ziemniaczane w kiszonej kapuście zagościły na stole w domu rodzinnym pani Janiny.

Urodziła się w Krośnie, mieszkała w Gronowie. Mąż w Ciemnicach w gminie Dąbie. Kiedy się poznali i postanowili, że założą rodzinę, okazało się, że mogą dostać swój dach nad głową w Zielonej Górze. Mieszkają w niej do dziś. Choć życie i okolica bardzo się przez te lata zmieniły. Kiedyś dom tętnił życiem, pełno było w nim dzieci. Na boisku w parku chłopcy grali od rana do wieczora w piłkę. Dziś? Spokój, cisza. W bloku mieszkają starsi lokatorzy. Na boisku hula wiatr…

- Ale to nasze miejsce na ziemi. Każdy etap życia ma swój urok - podkreśla pani Janina. - Mieszkamy prawie w centrum, przy głównej ulicy, a jednocześnie jakby na uboczu. I to jest fajne...

Pani Janina od najmłodszych lat przyzwyczajona była do pracy. Rodzice mieli gospodarstwo rolne. Wiadomym było, że po szkole nie tylko lekcje odrabiała. Pomagała, w czym tylko mogła. Także w gotowaniu posiłków dla całej rodziny. Nigdy nie narzekała, bo kuchnia to jej królestwo. I najlepiej gdy nikt się do niego nie wkrada, do momentu aż określone danie zostanie ukończone.
- Mam tu swoje zasady. Nie lubię bałaganu. Zrobię jedną czynność, od razu sprzątam, sprzęt chowam do szafki – opowiada pani Janina. I cieszy się, gdy syn coś upitrasi i zaprosi rodziców, by skosztowali jego potraw. Ale nie może patrzeć na to, jak po tym gotowaniu wygląda kuchnia. Jakby huragan przeszedł...

- Takich gołąbków nigdzie się nie znajdzie. Muszą mieć certyfikat - mówiła synowa

- I zmywarka tu nic nie pomoże - śmieje się pani Janina. - Ale wiadomo, mężczyźni mają swoje zasady gotowania.
Być może dlatego w swoim domu męża do kuchni nie wpuszcza.

- On ma inne zadania, przede wszystkim walczyć z kurzem w domu. I dobrze mu to wychodzi - chwali małżonka zielonogórzanka.
Ona w swoim królestwie czuje się najlepiej. A lubi nie tylko gotować, ale i piec różne ciasta. Robi również kiełbasy, wędliny. Zaprawy? A jakże! To jej specjalność. Nie tylko ogórki kisi, ale i… sałatę. Na działce jej pełno, a pani Janina nie lubi, gdy się coś marnuje. Przecież wszystkie produkty można na coś wykorzystać.

- Takie gołąbki robiła moja mama, a teraz robię ja. Cieszę się, że to potrawa z... certyfikatem - mówi Janina Nowicka z Zielonej Góry
Mariusz Kapala - Takie gołąbki robiła moja mama, a teraz robię ja. Cieszę się, że to potrawa z... certyfikatem - mówi Janina Nowicka z Zielonej Góry

- Sałatę kiszę tak samo jak ogórki – przyznaje. - Mnie ona smakuje. Ale wiadomo, każdy ma swoje upodobania.
Lubi mieć zapasy. Na półkach i w lodówce. Bo jeśli można mieć swoje potrawy, to po co w sklepach kupować. Nic tak nie smakuje jak swoje. Zwłaszcza jeśli się ma warzywa, owoce z ogródka. A pani Janina właśnie ma.

- Jeden ogródek mamy koło amfiteatru. Tam prawie sam piasek, mimo że obornik tam przywozimy, kiepsko rosną warzywa. Pomidory, ogórki… Niewiele ich tam mamy. Traktujemy ten ogród bardziej rekreacyjnie – mówi zielonogórzanka. – Ale to nie koniec naszych upraw. Syn się wybudował, ma lepszą ziemię, to tam więcej warzyw i owoców sadzimy.
Pani Janina na działce też lubi pracować. Dla niej to relaks. No i ma wielką satysfakcję, gdy z nasion i sadzonek wyrastają piękne okazy. I smakują bliskim.

Rodzina i znajomi mówią o niej krótko: Pracuś. I to jest prawda. Przez 25 lat zatrudniona była w Ermitażu jako krawcowa. Ale i w domu szyła i szyła... Wszystko co było potrzebne, spodnie, kurki, marynarki, koszule.
- Bo nie potrafiłam tak bezczynnie siedzieć. Nie rozumiem, jak można tracić czas leżąc na kanapie. Takie typy już tak mają – śmieje się pani Janina. – Teraz też cały dzień coś robię, no chyba że kręgosłup już tak mocno da o sobie znać, że trzeba się położyć. Ale nie na długo.

Tych gołąbków nie zrobi się z dnia na dzień. Miesiąc wcześniej trzeba zakisić kapustę

Potem jeszcze pracowała w Steinpolu przy ulicy Dekoracyjnej.

- Stamtąd poszłam na emeryturę. Wnuki bawiłam. A teraz działka została – opowiada zielonogórzanka, która z mężem lubiła zwiedzać też różne miejsca. I poznawać nowych ludzi. Teraz już trochę mniej. Bo wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

- Jeździliśmy do rodziny do Warszawy. Ja nie wiem, jak oni tam mogą wytrzymać? Po powrocie docenia się Zieloną Górę. To idealne miejsce do życia. Zielone, ciche, spokojne – wylicza pani Janina. – Nie wyobrażam sobie, że miałabym się gdzieś stąd wyprowadzić.
Tu czuje się najlepiej. Tu jest rodzina, która nie tylko na gołąbki czeka. A to potrawa regionalna. Z certyfikatem, który wręczył były minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki.

Pani Janina nigdy, by się nie odważyła powalczyć o certyfikat. Ale synowa, która zna się na rzeczy, namawiała i namawiała... Mówiła, że takich gołąbków nie ma nigdzie. Palce lizać! No to wreszcie pani Janina uległa tym namowom. Bo czego nie robi się dla rodziny?!

Stąd też kompletnie jej nie przeszkadza nawet to, że członkowie familii mają różne upodobania kulinarne. Jest w stanie zadowolić wszystkich. Wie, kto co lubi i czego nie lubi. Dlatego w czasie przygotowania potrawy próbuje i dodaje odpowiednie przyprawy na kolejne talerze. By jedzenie było prawdziwą ucztą.

W kuchni leżą też plastikowe zakrętki. Zawsze je odkłada. By pomóc niepełnosprawnemu chłopcu w zdobyciu wózku.
- To przecież tak niewiele, a jak wiele zarazem można zrobić - mówi Janina Nowicka. - Gdyby wszyscy zamiast do kosza, zbierali do woreczka zakrętki, można by szybciej pomóc.

Gołąbki ziemniaczane w kiszonej kapuście

Składniki:

Sposób przygotowania:
Najpierw – co najmniej miesiąc wcześniej - należy całą główkę kapusty zakisić razem z szatkowaną kapustą. Główkę wkładamy do środka.

W dniu przygotowania już samych gołąbków należy obrać ziemniaki i zetrzeć je na tarce tak, jak to się robi w przypadku placków ziemniaczanych.

Następnie należy pokroić jedną cebulę, dodać ją do ziemniaków, potem pół szklanki mąki i do smaku łyżeczkę soli, pieprz. Wszystko to wymieszać.

Tak przygotowany farsz wkładamy do liście kapusty. Zawijamy go z każdej strony, by zawartość nam nie wypadała.
Gdy mamy już przygotowane gołąbki, wkładamy je do brytfanki Potem zalewamy je bulionem. I na wierzch dajemy smalec wieprzowy.

To wszystko przykrywamy folią i wkładamy do piekarnika na półtorej godziny. Pieczemy w temperaturze 180 stopni Celsjusza.
Na koniec polewamy całość przysmażonym na patelni boczkiem lub innym mięskiem. Smacznego!
Przepis otrzymaliśmy od Janiny Nowickiej z Zielonej Góry.

- Takie gołąbki robiła moja mama, a teraz robię ja. Cieszę się, że to potrawa z... certyfikatem - mówi Janina Nowicka z Zielonej Góry
Leszek Kalinowski

Jestem dziennikarzem działu informacyjnego. W "Gazecie Lubuskiej" pracuję od 1991 roku. Najczęściej poruszam tematy związane z Zieloną Górą i oświatą (przez lata prowadziłem strony dla młodzieży "Alfowe bajerowanie" - pozdrawiam wszystkich Alfowiczów rozsianych dziś po świecie). Z wykształcenia jestem magistrem filologii polskiej. Ukończyłem też dziennikarstwo oraz logopedię, a także podyplomowe studia "Praktyczne aspekty pozyskiwania funduszy unijnych".


Dziś zajmuje sie sprawami, dotyczącymi Zielonej Góry i regionu, zwłaszcza interesuja mnie tematy, związane z: 


- budową Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, 


https://gazetalubuska.pl/jak-zmienia-sie-centrum-zdrowia-matki-i-dziecka-w-zielonej-gorze-kiedy-zakonczenie-prac/ar/c1-14995845


- rozwojem Uniwersytetu Zielonogórskiego, w tym m.in, medycyny, 


https://gazetalubuska.pl/zielona-gora-mistrzostwa-polski-w-szyciu-chirurgicznym-studentow-medycyny-zdjecia-wideo/ar/c1-14620323


- rozbudową Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, 


https://gazetalubuska.pl/ale-sie-dzieje-w-szpitalu-uniwersyteckim-zobacz-jak-sie-zmieniaja-rozne-obiekty/ar/c14-15111792


- inwestycjami oświatowymi i poziomem nauczania w szkołach, 


https://gazetalubuska.pl/egzamin-osmoklasisty-z-jezyka-polskiego-za-nami-zobacz-jak-bylo/ar/c5-15028564


- komunikacją miejską i elektrycznymi autobusami. 


https://gazetalubuska.pl/zobacz-jak-zmienia-sie-centrum-przesiadkowe-zdjecia/ga/13729844/zd/32684686


W wolnej chwili lubię popływać, jeździć na rowerze, obejrzeć spektakl teatralny, posłuchać koncertu, zwiedzać mało znane miejsca, poznawać nowych ludzi, od których czerpię wiele pozytwynej energii. 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.