Natalia Dyjas-Szatkowska

Lalki też chcą mieć scenę! [WIDEO]

Emilia Adamiszyn, pedagog teatru i koordynator działań edukacyjnych Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze Fot. Mariusz Kapała - Czekamy na państwa listy o Scenie Lalkowej - mówi Emilia Adamiszyn, pedagog teatru i koordynator działań edukacyjnych Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze.
Natalia Dyjas-Szatkowska

Kto pamięta działalność Sceny Lalkowej z wieloma, ciekawymi premierami? Teatr Lubuski chce wrócić do tej idei, by uczyć sztuki widza od najmłodszych lat.

Wielu zielonogórzan pamięta Scenę Lalkową przy ul. Wyspiańskiego. Z czasem pacynki i kukły straciły swój dom. Teraz jest szansa, by go odzyskały, ale w rozbudowanym za unijne pieniądze Lubuskim Teatrze.

- To świetny pomysł! W każdym mieście, którym znajduje się teatr, powinna też działać scena lalkowa. Zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci - mówi Małgorzata Paszkier-Wojcieszonek, instruktorka teatralna z Zielonogórskiego Ośrodka Kultury. O tych planach dyskutuje się nie tylko w środowisku teatralnym. Nasi Czytelnicy dzwonią do nas z pytaniami o inwestycję i wspominają działalność dawnej Sceny Lalkowej, a także późniejsze spektakle dla dzieci z lalkami. Bo teatr, mimo przeprowadzki, nie rezygnował z premier dla najmłodszych, w których lalki grały pierwsze skrzypce. Mówią o tym m.in. były dyrektor Lubuskiego Teatru - Waldemar Matuszewski i Krystyna Polcyn, główna księgowa teatru do 1996 roku...

- Młodego widza należy konsekwentnie, subtelnie edukować, przygotowując go do percepcji niełatwej sztuki teatru - podkreśla obecny dyrektor Lubuskiego Teatru, Robert Czechowski.

Wielkimi krokami zbliża się przebudowa Lubuskiego Teatru, który w tym roku świętuje 65-lecie działalności. Placówka ma zyskać Scenę Lalkową, na której spektakle z kukłami, pacynkami, marionetkami w roli głównej obejrzeć będą mogli zarówno widzowie dorośli, ale przede wszystkim dzieci...

- Przy analizie historii Lubuskiego Teatru wyraźnie widać, że obecnie w całym województwie lubuskim ewidentnie brakuje teatru lalek! - mówi dyrektor Robert Czechowski. - Każdy dyrektor w mieście monoteatralnym proponuje repertuar dziecięcy i młodzieżowy, ale to się sprowadza do jednej, góra dwóch premier w sezonie. To stanowczo za mało!

A, jak zauważa zarówno Robert Czechowski, jak i inni zielonogórscy pedagodzy teatralni, kontakt z teatrem od najmłodszych lat jest niezwykle ważnym aspektem w rozwoju dziecka.

- Młodego widza należy konsekwentnie, subtelnie edukować, przygotowując go do percepcji niełatwej sztuki teatru - zauważa Robert Czechowski. - Dziecko powinno już na etapie przedszkolnym uczyć się obcowania z teatrem, poznawać jego różne konwencje, wiedzieć czym różni się np. kukła od marionetki, jawajka od pacynki czy lalki bunraku. Dlatego jednym z zadań strategicznych, jakie stawiamy przed sobą, jest wskrzeszenie Sceny Lalkowej, która istniała w naszym teatrze od 1962 r. Jej pomysłodawczynią była wówczas aktorka Halina Lubicz. Jesteśmy już bardzo bliscy pozyskania środków finansowych, umożliwiających nam budowę nowego budynku, w którym zamierzamy umieścić zarówno Teatr Lalek, z autonomicznym repertuarem przeznaczonym dla najmłodszych widzów, jak również muzeum, w którym będziemy eksponować historyczne lalki. Teatr Lalek nie będzie stronił także od propozycji dla widzów dorosłych.

Scena Lalkowa działała w Lubuskim Teatrze przez lata. Triumfy świeciła przy ul. Wyspiańskiego, następnie aktorzy połączyli swe siły i dalej wystawiali spektakle z lalką w roli głównej, tyle że już w siedzibie przy al. Niepodległości. By wymienić tu chociażby takie premiery jak: „Historyja o chwalebnym zmartwychwstaniu Pańskim”, „Pan Twardowski”, „Sen noc letniej” czy „Bal u króla Lula”.
Przy al. Niepodległości, jak informuje Waldemar Matuszewski - były dyrektor Lubuskiego Teatru - działała także sala Sceny Lalkowej, której otwarcie zainaugurowała premiera spektaklu „Kopciuszek”. W listach do naszej redakcji podkreślali to nie tylko byli dyrektorzy Lubuskiego Teatru, ale i jego pracownicy - chociażby Krystyna Polcyn.

- Przy ulicy Wyspiańskiego funkcjonowała Scena Lalkowa, z niezależnym zespołem aktorskim, gdzie był realizowany repertuar dla dzieci - wyjaśnia Robert Czechowski. - Z różnych przyczyn przed wieloma laty zlikwidowano tę scenę i połączono obydwa zespoły - lalkarski i dramatyczny. Obecnie nie ma potrzeby konstruowania niezależnego zespołu aktorów lalkarzy, ponieważ wielu członków zespołu artystycznego naszego teatru to absolwenci wydziałów lalkarskich szkół teatralnych. Zależy nam na stworzeniu specjalnego miejsca i autonomicznego repertuaru przeznaczonego niemal wyłącznie dla najmłodszych widzów. Chcielibyśmy zaproponować naszym milusińskim minimum pięć premier w sezonie przeznaczonych wyłącznie dla nich. Widząc zapał i pomoc zarówno ze strony pani marszałek Elżbiety Anny Polak, jak i pana prezydenta Janusza Kubickiego, jesteśmy spokojni o realizację naszych marzeń!

W ramach idei powrotu do Sceny Lalkowej Lubuski Teatr organizuje też projekt „Halina Lubicz: ślady i nawiązania”.

- Czekamy na listy od widzów - mówi Emilia Adamiszyn, odpowiedzialna za ten projekt. - Mogą one przychodzić na adres teatru oraz zielonogórskiej redakcji „Gazety Lubuskiej”. Ale szukamy też osób, posiadających w swoich domowych archiwach listy, które ich rodzice albo dziadkowie pisali do postaci bajkowych.

Bo Halina Lubicz odpisywała najmłodszym widzom na ich wiadomości jako „ciocia Halina”.

- Była pośredniczką między misiem a dziećmi - wyjaśnia E. Adamiszyn. - Konwencja była taka, że listy do najmłodszych dyktował Miś Tymoteusz.

Ale jak przekonuje Emilia Adamiszyn, elementów, które składają się na projekt „Halina Lubicz: ślady i nawiązania” jest więcej.
- Projekt jest inspirowany również tekstem, który ukazał się na 10-lecie funkcjonowania Sceny Lalkowej - mówi Adamiszyn. - Halina Lubicz pisała w nim, jak rozumie rolę teatru w życiu dziecka. To nas zainspirowało do stworzenia zajęć edukacyjno-animacyjnych.

W ten sposób powstały trzy bloki działań: warsztaty dla seniorów i młodzieży, podczas których grupa tropiła ślady początków Sceny Lalkowej.

Drugi blok to zajęcia artystyczne dla dzieci: teatralne, muzyczne, plastyczne... Trzeci blok dotyczy artterapii, a skierowany jest do nauczycieli. Wszystkim tym ideom przyświeca postać Haliny Lubicz, bo cytaty z jej tekstu stały się podstawą do tworzenia rozmaitych działań.

- W tej akcji ważne było to, by dzieci mogły podzielić się emocjami - wyjaśnia E. Adamiszyn. - Zwerbalizować swój wewnętrzny świat...

- Uważam, że stworzenie w naszym mieście Sceny Lalkowej to bardzo dobry pomysł - mówi Małgorzata Paszkier-Wojcieszonek, instruktorka teatralna z Zielonogórskiego Ośrodka Kultury. - Takiego miejsca w Zielonej Górze brakuje. Poza tym jest wielu aktorów lalkarzy, którzy mają fach w ręku. To błąd, że do tej pory nie mamy jeszcze takiej sceny. W każdym mieście, gdzie jest teatr, powinna być też scena lalkowa, skierowana i dla dorosłych, i dla dzieci. By każdy widz, mógł zobaczyć, jak wartościowe są spektakle, w których grają lalki.

Scena Lalkowa to jedno, ale po przebudowie Lubuski Teatr zyska o wiele więcej. Na podwórku teatralnym powstanie dodatkowy budynek, który będzie połączony z obecną siedzibą teatru łącznikiem. To właśnie tutaj mieścić się będzie Scena Lalkowa. Po przebudowie powstanie też Scena Letnia, która pomieści nawet do 2 tys. widzów. Przebudowy doczeka się też obecna fasada instytucji kulturalnej, na której, po modernizacji, będzie można wyświetlać kolorowe wizualizacje.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.