Lech Poznań: Niesamowita seria Tomasza Kędziory przerwana

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Maciej Lehmann

Lech Poznań: Niesamowita seria Tomasza Kędziory przerwana

Maciej Lehmann

Tomasz Kędziora nie opuścił w tym sezonie nawet minuty. Tę nieprawdopodobną serię zakończyła jednak czwarta żółta kartka. Kto go zastąpi?

W tym sezonie wystąpił we wszystkich 30 meczach Lecha - od pierwszej do ostatniej minuty! Ta nieprawdopodobna seria się jednak zakończyła. Tomasz Kędziora dostał w starciu z Lechią Gdańsk czwartą żółtą kartkę i w piątkowym meczu z Arką w Gdyni musi pauzować. Kto zastąpi zadziornego obrońcę?

Pojedynki Tomasza Kędziory ze Sławomirem Peszko od początku niedzielnego meczu były elektryzujące. Skrzydłowy kadry Adama Nawałki nie potrafił poradzić sobie z lechitą. Kapitan reprezentacji U-21 dobrze się ustawiał, był jak zwykle twardy i zadziorny. Kilka razy powstrzymał też Peszkę efektownymi wślizgami. Kiedy w pierwszej połowie arbiter Szymon Marciniak nie zauważył faulu Kędziory, Peszko się zagotował.

Po gwizdku kończącym pierwszą połowę gracz Lechii pstryknął w ucho Kędziorę i się zaczęło... „Kendi” co prawda wytrzymał ciśnienie na murawie, ale w tunelu doszło do ostrej wymiany zdań i arbiter ukarał go „żółtkiem”, wykluczającym go z piątkowego meczu. Peszkę to nie uspokoiło. Jak przyznał, nazwany przez rywala debilem, postanowił sam wymierzyć Kędziorze sprawiedliwość, a że działo się to na oczach arbitra, natychmiast zobaczył czerwoną kartkę.

22-letni lechita pokazał więc, że boiskowego cwaniactwa mu nie brakuje, ale też będzie musiał odpokutować za swoje zachowanie. Po 2700 minutach odpocznie i z nową energią przygotuje się do kolejnych wyzwań.

Pauza Kędziory to jednocześnie szansa dla jego dublera. Najprawdopodobniej będzie nim Marcin Wasielewski. To rówieśnik „Kendiego”, ale w przeciwieństwie do niego, obrońca zupełnie niedoświadczony. Jest wychowankiem Poznaniaka Poznań, z którego trafił do drużyn juniorskich Kolejorza. W sezonie 2011/12 zadebiutował w zespole Młodej Ekstraklasy, po czym odszedł do „Trzynastki”. Później związał się umową z Unią Swarzędz, a przed rokiem wrócił do Lecha.

Ściągnął go Ivan Djurdjević, który polecił go także Nenadowi Bjelicy. We wrześniu trafił do pierwszej drużyny, a w listopadzie podpisał nową umowę, która obowiązuje do 2018 roku. Wasielewski ma już za sobą debiut w ekstraklasie, przez kilka minut występował w meczu z Termaliką, ale poważniejszej szansy jeszcze nie dostał.

- Po cichu liczę na występ, jestem na niego gotowy, ale wszystko zależy od trenera Bjelicy

- mówi „Wasyl”.

Szkoleniowiec Lecha ma kilka opcji. Przeciwko Arce może zagrać trójką obrońców i wzmocnioną linią pomocy, może też postawić na Elvisa Kokalovicia, choć jest to wariant mało prawdopodobny, bo z klubu docierają informacje, że Chorwat nie jest gotowy jeszcze do gry. Z drugiej strony, jeśli Bjelica zaufał już piłkarzowi, a o Wasielewskim trener zawsze wypowiadał się dobrze, to dlaczego właśnie teraz nie rzucić go na głęboką wodę?

Wasielewski jest szybki, zdał test w sparingach, pokazał w nich, że jest niezły w ofensywie, a w Gdyni to raczej Lech będzie zdecydowanie częściej atakował niż gospodarze.

Na mecz w Gdyni do wczoraj sprzedano już 7 tys. biletów. Warto dodać, że dopiero we wtorek wojewoda zdecydował się, że nie zamknie trybun na stadionie Arki i mecz będą mogli obejrzeć kibice. Zaprzyjaźnionemu z Lechem klubowi groziły kary za wybryki podczas meczu z Legią. Na szczęście teraz nic już nie stoi na przeszkodzie, by w świetnej atmosferze obejrzeć pojedynek, który będzie też przedsmakiem finału Pucharu Polski.

Maciej Lehmann

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.