List Czytelnika: Szkoła? To nie tylko nauka!

Czytaj dalej
Fot. sxc.hu
(oprac. ika)

List Czytelnika: Szkoła? To nie tylko nauka!

(oprac. ika)

Artykuł Anny Chreptowicz „Rodzice przegrali walkę o swoje gimnazjum” („GL” z 17 bm.) stwarza okazję do skupienia, jeszcze raz, uwagi na funkcjonowanie szkół, głównie tych obsługujących małe środowiska lokalne i miejskie, i wiejskie. Obiekty zajmowane, użytkowane przez placówki oświatowe, na pierwszy rzut oka, to uśpione molochy, które pełną parą działają w godzinach szczytu, więc gdzieś od ósmej do czternastej.

Szkoła jako instytucja jest (musi być) otwarta i porą popołudniową. Późniejszymi, polekcyjnymi godzinami tętni życiem i radością, gdy się przechodzi obok szacownego budynku. Raz jest to pogłos odbijanej piłki, kiedy indziej krzyk emocji powodowanych „fajnymi” sytuacjami przed – lub podbramkowymi (...). Bywa, że sala gimnastyczna jest niepełnowymiarowa; ale tę niedoskonałość da się przetrzymać. Lepszy taki skromny „stadionik ” niż „podchmurka”. Niekiedy owa ciasnota daje otoczeniu więcej niż hala sportowa duża, wzorowo wyposażona, lecz - niestety – popołudniami i wieczorami raczej zamknięta. (...) Sala gimnastyczna, jak i pracownie dydaktyczne są zazwyczaj oszczędnie wykorzystywane, gdyż brakuje pieniędzy na opłacanie nauczycielskich godzin polekcyjnych. Nieusatysfakcjonowani wprawdzie, lecz pogodzeni z realiami, wszyscy to znoszą. Zdarza się, że wychowawca, po godzinach, pracuje z uczniami bez wynagrodzenia. (...) Po południu i wieczorem słychać krzyki, głośne słowa (w wybranej sali ćwiczy grupa teatralna), rozlegają się znane melodie idące z różnych instrumentów (uczą się wytrwale miłośnicy muzyki). Widać robiących swoje harcerzy, członków koła turystycznego, gdzieś w mozole walczą” uczniowie, z którymi nauczyciele zostają trochę dłużej (...) Rzadziej, ale też widać wieczorem światło w oknach. To może się odbywać zebranie ogólnowiejskie albo któregoś stowarzyszenia bądź spotkanie hobbystów. Dzieją się jeszcze rozmaite kontakty, szczególnie, jeśli nie ma w pobliżu dłużej czynnego sklepiku. Tak wygląda miejsce szkoły we wsiach bez bibliotek, bez klubów, bez domów kultury. Coraz częściej mieszkańcy „zapadłych” miejscowości, wspólnymi siłami, próbują sobie wyremontować, względnie budować świetlicę. Ostatecznie – to jakieś wyjście (...)

Przedstawiłem tu parę akcentów obrazujących misję, jaką pełni szkoła, choćby ta najmniejsza. Łatwiej teraz ludziom zrozumieć ból „bezszkolny”, co treściwie wypowiedział radny Grzegorz Grzeszyński ze wspomnianego artykułu A. Chreptowicz: Likwidując szkoły wiejskie, likwidujemy ostatni bastion życia społeczno-kulturalnego, jaki pozostał w tych wsiach.

Niniejszy list dedykuję członkom władz lokalnych i wszelkich, a nade wszystko – radnym, żeby przed głosowaniem decydującym o losie konkretnej szkoły, zadrżała każdemu ręka, a najpierw – głowa… (...)

Stanisław Turowski

(oprac. ika)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.