Marka Gorzów Przystań ma sześć lat. Nasze subiektywne podsumowanie

Czytaj dalej
Fot. materiały miasta
Tomasz Rusek

Marka Gorzów Przystań ma sześć lat. Nasze subiektywne podsumowanie

Tomasz Rusek

Gdy niemal dokładnie sześć lat temu urząd z hukiem i fajerwerkami przedstawił markę miasta, logo i hasło Gorzów Przystań, byłem w gronie tych, którzy stali z boku, krzywili się i mówili: - Nie, to się nie przyjmie.

Dziś, po sześciu latach, biję się w pierś i przyznaję: przyjęło się. Choć na pewno pomysł na markę i jej promocję sprzed sześciu lat nie okazał się kompletnym sukcesem.

Co się nie udało?

Pomarańczowo - czerwone logo od pięciu lat jest niemal wszędzie. Tu: na miejskich gadżetach.
materiały miasta Pomarańczowo - czerwone logo od pięciu lat jest niemal wszędzie. Tu: na miejskich gadżetach.

Ale kilka rzeczy się udało

Po pierwsze: Gorzów Przystań oraz logo miasta i barwy skutecznie wbito mieszkańcom do głowy. Owszem, idę o zakład, że większość ludzi nie wie, z czego ta przystań wynika i jakie ma podstawy, jednak wiemy, że przystań to my, Gorzów. Wielka w tym zasługa - znowu - konsekwencji. Od sześciu lat nic tak urzędowi i podległym mu firmom, jednostkom i zakładom nie wychodzi, jak wykorzystywanie charakterystycznych, pomarańczowo - czerwonych barw, „poprzecinanych” białymi wstawkami. Nie dziwi, że są one na materiałach promocyjnych (ponad 40 różnych gadżetów, od kubków, poprzez długopisy i słoiki z konfiturami z renety landsberskiej, podkładki pod myszki po bidony, fartuchy i czekoladki) - tak robi każde miasto. Ale u nas niemal wszystko jest w barwach przystani: także autobusy, wiaty przystankowe, tramwaj, elementy m.in. sali sesyjnej, a wielki napis „Gorzów” na bulwarze (jest wykonany z kostki brukowej i wtopiony w chodnik) to też kopia tego markowego wzoru.

I może... to wystarczy?

Nie silmy się na reklamę w kraju. Bo cóż tak naprawdę nam ona da? Nie ściągajmy wolnych duchów - raczej zatrzymajmy nasze: Adama Bałdycha, Błażeja Króla i innych młodych - zdolnych. Może tylko usuńmy z nazwy przymiotnik „Wielkopolski”. Bo to miało być zrobione już sześć lat temu.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.