Miasteczko Manhattan w Nowej Soli ma 20 lat

Czytaj dalej
Fot. Edward Gurban
Edward Gurban

Miasteczko Manhattan w Nowej Soli ma 20 lat

Edward Gurban

- Na początku było cudo, nie mogliśmy nawieźć towaru - mówi pan Adam. Jak idzie handel po na Manhattanie po 20 latach?

o przemianach ustrojowych w Polsce 1989 roku, w sklepach można było kupić niewiele, więc przedsiębiorczy handlowcy zaczęli w różnych punktach miasta prowadzić sprzedaż na chodniku, z wolnej ręki. Najwięcej takich punktów było w okolicach kościoła św. Antoniego, dokładniej „na Alejkach” oraz przy ul. Dąbrowskiego. Większość kupców przeniosła się na początku lat 90. na parking koło „Juniora” przy ul. Głowackiego. Powstało stowarzyszenie handlowców, wśród których byli: Henryk i Krzysztof Wołodkiewiczowie, Ewa i Ryszard Wilgoszowie, Grzegorz Gołębiewski, a prezesem był Sławomir Buśko. W 1997 roku stowarzyszenie przejęło teren po odlewni Metalenu i w ten sposób powstało Miasteczko Handlowe Manhattan.

– Przez trzy lata zbieraliśmy pieniądze na jego budowę - wspomina właściciel jedynego sklepu spożywczego Adam Małecki.

Otwarcie nastąpiło w maju 1997 roku. – W jednym miejscu znajduje się 86 sklepów. Był okres, że coraz więcej lokali opuszczano, spotykało się wywieszki: sprzedam, wydzierżawię, ale już jest coraz większe zainteresowanie nimi. W ostatnich dwóch miesiącach sprzedano pięć lokali, głównie na usługi: fryzjerskie, kosmetyczne a nawet na biuro rachunkowe – wylicza sekretarz stowarzyszenia, Agnieszka Czaplicka. Prezesem jest Teresa Kusyk, a skarbniczką Ewa Pielech – Cichy.

Do najdłużej działających tu sprzedawców należą: E. i R. Wilgoszowie, A. Małecki, Kazimierz Mantura, Andrzej Jastrzębski, Bożena Kruk i państwo Kusykowie.

Sprzedaje się tu niemal wszystko: spożywkę, mięso i wędliny, owoce i warzywa, odzież, buty, alkohole, papierosy, artykuły szkolne i papiernicze, słodycze, pieczywo. Kiedyś było tu dużo ludzi, którzy tylko na Manhattanie robili zakupy. Gdy zaczęło powstawać w mieście coraz więcej marketów i dyskontów, klienci zaczęli odchodzić. Kupcy, żeby się utrzymać, nie schodzili z cen, przez co dziś można usłyszeć od wielu ludzi: - Ja tędy tylko przechodzę, ale zakupy robię gdzie indziej.

Mimo wszystko, są też stali klienci, którzy tutaj wracają.- Cieszę się, że wszystko jest w jednym miejscu i nie ma tu tego samego co w marketach. Zawsze, gdy przyjeżdżam z Berlina w odwiedziny do mamy, to przychodzę na Manhattan i robię potrzebne zakupy, dla siebie i dla dzieci – zwierza się pani Krystyna, nowosolanka czasowo mieszkająca w Berlinie.

- Klient stawia u nas na jakość, a nie na ilość. Musi mieć wybór, do każdego klienta podchodzimy indywidualnie. Nasze sklepy mają swoje strony internetowe, na Facebooku i można się dowiedzieć, co aktualnie mamy w ofercie – dodaje obsługująca panią Krystynę - A. Czaplicka, właścicielka sklepu z odzieżą dla dzieci i dla dorosłych.

- Stale tu robię zakupy, praktycznie codziennie. Mam pewność, że owoce i warzywa są świeże i dobrej jakości – mówi nam pani Danuta, klientka sklepu B. Kruk.

- Pracujemy tu z żoną od początku, czyli 20 lat. Najpierw był tu duży ruch, ale wówczas nie było takiej konkurencji na rynku. Obecnie mamy wielu stałych klientów, dlatego musimy dbać o jakość towaru, żeby do nas wracali – tłumaczy R. Wilgosz, właściciel salonu odzieżowego.

- Na początku było cudo, nie mogliśmy nawieźć towaru, taki był popyt. Było aż sześcioro sprzedawców, obecnie jest tylko jedna, moja córka. Nie mam już żadnych szans na dalsze utrzymanie sklepu. Za dwa miesiące, gdy odejdą uczennice, odchodzę na emeryturę i przekazuję lokal synowi, który wraz z żoną będzie tu prowadził salon kosmetyczny... – wyznał A. Małecki.

- Szkoda, że nie będzie już sklepu spożywczego. Lubiłam w nim robić zakupy. Jest w nim duży wybór różnych artykułów. Czułam się tu swojsko. Sprzedawcy są mili, serdecznie pozdrawiają klientów, nie jak w sieciówkach, gdzie człowiek jest anonimowy – opowiada pani Magdalena.

Edward Gurban

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.