Filip Pobihuszka

Młyn coraz bardziej niebezpieczny!

Strażacy nie mieli większego problemu z usunięciem poluzowanych cegieł. Wystarczyło tylko lekko im „pomóc” by runęły na chodnik. Tym razem jednak, w Fot. Straż Miejska Nowa Sól Strażacy nie mieli większego problemu z usunięciem poluzowanych cegieł. Wystarczyło tylko lekko im „pomóc” by runęły na chodnik. Tym razem jednak, w warunkach całkowicie kontrolowanych.
Filip Pobihuszka

Czy 11 lutego właściciele starego młyna pojawią się w Nowej Soli? Wypadałoby. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach...

Za każdym razem jest gorzej. Najpierw leciał tynk, później kawałki gruzu. A w poniedziałek, 25 stycznia na chodnik runęły całe cegły. Jakimś cudem nikt nigdy nie ucierpiał od spadających odłamków, ale często działo się to na oczach przechodniów. Stary młyn na ul. Królowej Jadwigi sypie się na naszych oczach.

- To były dwukilowe odłamki. Gdyby coś takiego trafiło człowieka w głowę, strach myśleć, co by się stało... - kręci głową Jacek Baranowski ze straży miejskiej. Strażnikom w sukurs przyszli strażacy, którzy pomogli pozbyć się obluzowanych cegłówek. - To się trzymało na słowo honoru. Strażak tylko dotknął i wszystko poleciało - opowiada J. Baranowski.

Postępowania w sprawie starego młyna prowadziły chyba wszelkie możliwe organy i instytucje.

Pochodząca z Nowego Sącza właścicielka budynku, parę lat temu została ukarana grzywną w wysokości 5 tys. zł. oraz obciążona kosztami postępowania. Jednak ok. półtora roku temu kobieta zmarła, a spadkobiercy nie kwapią się do tego, by zająć się niszczejącym majątkiem. - Mamy ustalonych właścicieli, ciągłość spadkowa jest. Potwierdza to pismo z sądu - mówi Tomasz Walkowski z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Nowej Soli. - Spadkobiercami są trzej panowie i mam nadzieję, że któryś z nich w końcu stawi się na kontrolę, kolejna już 11 lutego. Niestety, do tej pory nikt się nie pofatygował - tłumaczy. - Bo prawo budowlane jest tak skonstruowane, że za stan budynku odpowiada właściciel - dodaje.

W 2013 roku budowli na ul. Królowej Jadwigi przyglądali się pracownicy Narodowego Instytutu Dziedzictwa, by ocenić, czy stary młyn nadaje się do wpisania w rejestr zabytków.

- Budynek może spełniać te warunki, ale brak właściciela i tak wiele komplikuje - komentowała wówczas Barbara Bielinis-Kopeć, lubuski konserwator zabytków. Ostatecznie okazało się, że młyn nadaje się na zabytek, ale w ewidencji nie znalazł się do dziś. Okazuje się bowiem, że na przeszkodzie stoi... utrudniony kontakt z właścicielami.

Filip Pobihuszka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.