Na co wydajecie nasze pieniądze?
Kto dostarcza do urzędu kwiaty? Kto naprawia komputery? Fachowiec czy „znajomy królika”?
- 15 sierpnia uruchomimy rejestr umów – obiecał nam pod koniec lipca gorzowski magistrat. Mieliśmy się dowiedzieć, na co urząd wydaje bez przetargów tysiące złotych. Ale się nie dowiedzieliśmy - publikację rejestru znowu przełożono. Po raz trzeci! A odpowiedzialnego za stworzenie bazy danych urzędnika zwolniono! Teraz urząd wyjaśnia, że nowy człowiek „od rejestru” musi się wdrożyć w robotę. Czytaj: na rejestr umów poczekamy nie wiadomo ile.
A przecież jawność miejskich finansów była jedną z obietnic prezydenta Jacka Wójcickiego. Szedł z nią do wyborów. Obiecując rejestr w listopadzie 2014 r. (!), mówił: „My się nie boimy jawności. Każdy mieszkaniec ma mieć możliwość społecznej kontroli”. Zielona Góra, Żary czy Międzyrzecz też nie kwapią się do pokazywania, komu i za co płacą bez przetargów. Strzelce i Kostrzyn do tego się szykują.
Za to Babimost może służyć za wzór. Ta mała gmina publikuje rejestr umów, a stolice województwa nie. Sekretarz Babimostu Sylwia Panaś jest zdziwiona, gdy o tym jej mówimy. - Przecież to żaden wyczyn. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, na co idą ich pieniądze. A dla nas to ułatwienie: gdy ktoś pyta o jakąś umowę, wskazujemy tylko pozycję na liście rejestru - mówi Sylwia Panaś.
I co z tego, że publikują rejestr? - może ktoś zapytać. Ano to, że pokazuje on, komu i za co urząd płaci (poza przetargami): przysłowiowym krewnym i znajomym królika czy fachowcom. Czy urzędnicy zamawiają kwiaty ze szkółki sponsora kampanii wyborczej szefa miasta lub gminy, czy może jednak ze sprawdzonej uprawy? Przecież pozornie niewielkie zlecenia od urzędów w skali roku dają dziesiątki, a czasem setki tysięcy przychodów. Podkreślmy: to są pieniądze podatników. Dlatego Babimost to w regionie wzór do naśladowania.
Gorzów: miało być, a nie ma
W rejestrze umów chodzi właśnie o te - teoretycznie - niewielkie kwoty. Te duże, wydawane na remont chodników czy budowę szkół, są jawne z automatu: wszystkie samorządy publikują dane o przetargach, bo muszą.
Małe umowy: na dostawę kawy, naprawę komputerów czy inne usługi, pozostają tajemnicą wielu urzędów. Choć tajemnicą być nie powinny! Mocno zaznaczał to w kampanii Jacek Wójcicki, jeszcze wtedy kandydat na prezydenta Gorzowa. Jego sztab upublicznił wydobyte sobie znanym sposobem wydatki administracji ówczesnego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. I zapewniał, że po zwycięstwie nie trzeba będzie ich zdobywać, bo wykaz będzie jawny. Mówił o tym i sam Wójcicki, i Marcin Kazimierczak z jego sztabu.
Po wygranych przez Wójcickiego wyborach Kazimierczak został zatrudniony w urzędzie miasta i odpowiadał m.in. za przygotowanie rejestru. Jednak nowa ekipa rządząca Gorzowem nie pali się do ujawniania własnych umów. Nie zrobiła tego przez ponad półtora roku rządów! Start rejestru kilka razy odkładano, zrzucając opóźnienie na „techniczne niedomagania”. W lipcu urząd miasta zapewnił „GL”, że umowy będą jawne od 15 sierpnia. Wciąż nie są. A Kazimierczak został zwolniony z pracy...
W czwartek, 18 sierpnia, Ewa Sadowska-Cieślak, rzeczniczka urzędu w Gorzowie, odpisała „GL”: „Rejestr umów (...) zostanie sporządzony i wdrożony (...). Ze względu na zmiany organizacyjne oraz w związku z przejęciem obowiązków przez zastępcę dyrektora, pana Andrzeja Kuźbę, konieczny jest czas na przeanalizowanie dotychczas podjętych prac”.
Międzyrzecz nie publikuje, Strzelce i Kostrzyn planują
W czym problem? Wątpliwe, że w technice: rejestr Babimostu to po prostu plik z danymi. Nie trzeba było do jego sporządzenia specjalnych programów, sztabu informatyków i roku przygotowań. Wystarczyło wrzucić do sieci to, co i tak urzędnicy w komputerach mają.
Chęci publikowania rejestru nie ma np. w Międzyrzeczu. Jest on tu prowadzony na potrzeby urzędu, ale nie ma planów, by go publikować - dowiadujemy się od wiceburmistrz Agnieszki Śnieg. Z kolei sekretarz Kostrzyna nad Odrą Anna Suska mówi „GL”: - My nie myślimy, czy udostępnić, ale jak. Nie mamy tajemnic w gospodarowaniu pieniędzmi. Już wielokrotnie przedstawialiśmy nasze wydatki w ramach informacji publicznej. Teraz chcemy to zebrać i opublikować. I nad tym pracujemy.
W Strzelcach nad rejestrem „intensywnie myślą”. - Jestem przekonany co do zasadności jego publikacji i udostępniania. Szukamy jeszcze tylko sensownej formy - mówi burmistrz Mateusz Feder.
Żary i Zielona Góra rejestrów nie ujawniają
W żarskim magistracie „centralnego” rejestru umów nawet nie ma. Każdy wydział prowadzi osobny. Nie są one jednak publikowane: by czegoś się dowiedzieć, trzeba oficjalnie „domagać się informacji”. W Zielonej Górze rejestr też nie jest publikowany. W czwartek, mimo licznych prób, nie udało nam się nawet ustalić, dlaczego.
Niewykluczone, że sprawę raz na zawsze załatwi PiS. Partia rządząca szykuje ustawę, która będzie nakazywać samorządom publikację rejestrów.