Na drogi czekamy już kilkadziesiąt lat

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik

Na drogi czekamy już kilkadziesiąt lat

Łukasz Koleśnik

- Dziękujmy Niemcom, że nam wybudowali ulice, bo dzisiaj żadnej by tutaj nie było - mówi sołtys Jaromirowic, Piotr Eret.

Droga przelotowa przez Jaromirowice, to jedyny odcinek, którym jedzie się komfortowo.
- Można powiedzieć, że właśnie droga wojewódzka, to jedyna, która od wojny była kompleksowo remontowana - mówi sołtys wsi, Piotr Eret.

Mieszkańcy narzekają na pozostałe odcinki, należące do gminy.
- To same poniemieckie drogi. Dziękujmy Niemcom, że je wybudowali, bo nie mielibyśmy ich w ogóle - dodaje sołtys Eret.
Mieszkańcy wymieniają kolejne drogi, które z roku na rok są w coraz gorszym stanie: Lipowa, Długa, Gdańska, Główna...
- Na Lipową już się samochodem nie wybieram, bo tam podwozie można zgubić - mówi poirytowany Grzegorz Markiewicz.
Dodaje, że część odcinków jest łatana. - Ale co z tego, skoro po kilkunastu dniach znowu są dziury? Dziesiątki razy jeździłem do gminy, żeby zrobili drogę raz a porządnie. Nic z tego - dodaje G. Markiewicz.
Włodzimierz Bedryński mieszka na ulicy Długiej. Mówi, że tamta droga na przestrzeni lat podniosła się o ponad pół metra. - Tyle razy tutaj starano się łatać tę drogę. Wcale nie jest lepiej, tylko wyżej - opowiada, pokazując nisko osadzone wejście na podwórko ze schodkami. - Kiedyś ulica była na równi z pierwszym schodkiem - podkreśla.

Drogie remonty. A dofinansowania?
Mieszkańcy Jaromirowic narzekają również na to, że gmina nie stara się pozyskać pieniędzy z zewnątrz na przebudowę dróg w ich wsi.
- Cały czas są plany - podkreśla sołtys Eret. - Były już na główną drogę. Inwestycja to koszt rzędu 3,5 miliona złotych. Nie ruszyła, a dokumentacja się przedawniła. Teraz są plany, dotyczące ulicy Długiej. Minął już rok i dalej leżą...
- W zeszłym roku gmina pozyskała dofinansowanie na remont drogi w Starosiedlu. Koszt całkowity szacowany jest na prawie 900 tys. zł - podkreśla mieszkaniec Jaromirowic, Ryszard Kościesza.
- Wójt we wniosku podał, że jest to droga do kościoła, szkoły i placu zabaw - wyjaśnia Kościesza. - Całość remontowanej drogi to ok. 600 m. Dojazd do szkoły od centrum wsi wynosi 130 m. I właśnie tędy odbywa się ruch do szkoły. Przy tej drodze trzy budynki są zamieszkałe. Zresztą ten odcinek nie wygląda tak źle.
Dodaje, że w Jaromirowicach drogi są znacznie gorsze. - Można byłoby odpowiednio uargumentować wniosek, jako np. łącznik drogi powiatowej z drogą wojewódzką. Włączyć do współpracy powiat, miasto i województwo. Ale nie ma chęci - stwierdza Kościesza.

Kiedyś to była bardzo piękna wieś
Rozmawialiśmy z mieszkańcami głównie o drogach, ale jak się okazało problemów jest znacznie więcej.
- Sieć wodociągowa jest w bardzo złym stanie. Jeszcze trochę i w ogóle nie będziemy mieć wody - mówi Grzegorz Drabiński.
Kolejny mieszkaniec zaznacza, że nie ma odpływów z dróg. Inny wskazuje, że pobocza jezdni nie są wykaszane.
Mieszkańcy wzdychają, bo kiedyś Jaromirowice były dużą i piękną miejscowością.
- Mieliśmy ogromną świetlicę, gdzie co tydzień organizowane były zabawy. W_centrum wsi stał piękny pomnik, była restauracja, piekarnia, winiarnie, cegielnie, później przedszkole - wymienia G. Drabiński.
- Teraz została może ćwierć tamtej wsi. Wszystko, co dobre, zostało rozebrane lub zniszczone w czasach komuny. Zostały nam tylko poniemieckie drogi, z czego część już w ogóle nie jest ulicami, bo całkowicie je zaniedbano i zarosły - dodaje mieszkaniec.
Sołtys podkreśla, że nie mogą się doprosić nawet zbudowania chodnika.
- Fundusz sołecki wydajemy na drogi i chodniki, a powinniśmy na plac czy na doposażenie świetlicy - zaznacza sołtys Eret.
- Dostajemy pracowników z gminy. Ci nawet nie kończą inwestycji i sami musimy się tym zajmować. Tak było ostatnio z chodnikiem. To ludzie musieli kończyć, sami sobie robili wjazdy - dodaje P. Eret.
Mieszkańcy zaznaczają, że gdyby sami się nie angażowali, to z drogami byłoby jeszcze gorzej.
- Musimy we własnym zakresie czasami łatać te ubytki, bo nie byłoby możliwości, aby nimi przejechać. W_okresie zimowym z niektórych odcinków spływa woda, w innych miejscach tworzą się potężne kałuże. Gdyby ktoś spojrzał na mapę i zobaczył oznaczone drogi gminne, a później obejrzał je na żywo, to nie uwierzyłby, że zostały one uznane jako oficjalne odcinki, znajdujące się na mapach - irytuje się G. Drabiński.

Wójt: Mamy 48 wsi i wszędzie są potrzeby
Wójt Zbigniew Barski rozumie, że mieszkańcy są zdenerwowani jakością dróg.
- Takich odcinków jest tak dużo, że nie sposób wyremontować wszystkich jezdni w krótkim czasie - podkreśla wójt.
Dodaje, że drogi w gminie są budowane. - Kończymy odcinki w Komorowie, Chlebowie oraz Czarnowicach. W Jaromirowach też zrobiliśmy jedną drogę. Koło świetlicy. W gminie jest 48 wsi i wszystkie mają swoje potrzeby - wymienia Z. Barski.
- Mamy 25 mln zł w budżecie. 9 mln złotych idzie na oświatę, kolejne 9 mln przeznacza się na pomoc społeczną. Wydatków jest jeszcze więcej i na inwestycje zostaje niewiele - argumentuje wójt.
A dofinansowanie? Z. Barski mówi, że drogi w Jaromirowicach nie kwalifikują się do programów dotacyjnych. - Są pewne warunki i te odcinki ich nie spełniają - zaznacza.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.