Na końcu miasta, jak na końcu świata

Czytaj dalej
Fot. Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak

Na końcu miasta, jak na końcu świata

Eliza Gniewek-Juszczak

Jest dobra informacja dla właścicieli garaży przy ul. Kaczkowskiego. Wielkogabarytowe śmieci zostaną zabrane w sobotę

Pani Halina przyjechała do redakcji prosto z ul. Kaczkowskiego. Przez rok tam nie była, a jak pojechała to się tak zdenerwowała, że od razu zawiadomiła o sprawie GL. – Wyjechałam do brata, wracam, a tam przed garażami jeszcze więcej śmieci niż było przed rokiem. Nikt nie pamięta o tym terenie! Dlaczego? Bo to na końcu świata jest? – denerwuje się kobieta.

Ostatnie kilkaset metrów drogi do garaży wyboiste. Same garaże rzeczywiście jakby położone na końcu świata. Nie ma obok domów. Od wschodu krzaki, drzewka i rów z wodą, obrzucony plastikowymi butelkami. Dookoła sucha trzcina, niekoszona pewnie od kilku sezonów. – Mówię, że tutaj coś trzeba zrobić, żeby wreszcie było czysto, a ludzie tylko wzruszają ramionami – mówi o innych właścicielach garaży pan Marian. Samochodu tak daleko od domu nie trzyma, jak każdy kogo tutaj spotykamy. – Czasem rowerem sobie tutaj przyjadę, posiedzę na krzesełku, odpocznę. Na tym kawałku przy garażu to trawę sam sobie koszę nożyczkami – pokazuje mężczyzna niemal do ziemi przyciętą trawę. – Jeden właściciel garażu kupił kosiarkę. Chce od ludzi pieniądze na 3-4 litry paliwa i wtedy ludziom wykasza, za swoje przecież kosił nie będzie.

Na pytanie, skąd pomysł, żeby tutaj nieruchomość kupować, pan Marian odpowiada, że to był przypadek. Miejsce od znajomego kupił, ale teraz nie chciałby sprzedać. Po drugim włamaniu zamówił nową bramę. – Kosztowała tysiąc sześćset złotych. To ja teraz garaż sprzedam? Za ile? Przecież dopłaciłbym jeszcze do tego interesu – stwierdza.

Pani Halina odwraca pytanie: - Dlaczego ten teren w ogóle miasto sprzedawało na garaże, jak teraz nie dbają o niego – mówi kobieta. Pan Wiesław ma tutaj garaż, bo kiedyś pracował niedaleko i wtedy pasowało mieć takie miejsce. – Pracowałem o w tym biurowcu, który tam widać – mówi właściciel garażu i auta, pokazując na południe. – A teraz jestem na rencie i samochód pod domem trzymam. Mieszkam w samym centrum, na pieszo bym tutaj nie szedł. Przyjeżdżam na Kaczkowskiego dwa razy w roku, by wymienić opony w samochodzie. Opłacamy podatki. To jest rocznie 170 zł. Po stronie miasta powinno być choćby utrzymanie tej drogi dojazdowej. Tam same doły są – mówi mężczyzna, pompując koła. Zaraz przy wjeździe na teren garaży od strony miasta można zobaczyć kilak przewróconych starych lodówek, leży przewrócona kanapa, opony. – Większość pochodzi z tego garażu niedaleko mojego – mówi pan Piotr. – Było włamanie. Wyrwali całe drzwi. To co się mogło jeszcze przydać to sobie zabrali, a te śmieci wyrzucili - wyjaśnia. Pani Halina twierdzi, że ktoś powinien się tym terenem zainteresować na poważnie. – Teren garaży przy ul. Kaczkowskiego jest zapomniany przez urząd, ale nie przez złodziei i wandali. Gdzie jest straż miejska? – pyta. Bywają bezdomni, o których mówi pan Piotr. – Zajmowali puste garaże, przy ogniskach się grzali – pokazuje mężczyzna ślady po okrągłych paleniskach, a potem ślady włamań. – Do mojego też się włamali. Towar z firmy raz przywiozłem, akurat kilku młodych przechodziło obok i zajrzeli do środka busa. Rano podjeżdżam, a tu ślady po włamaniu. Szczęście miałem, że wieczorem jeszcze klient odebrał sprzęt. Teraz nic z firmy tutaj nie trzymam – opowiada.

Pani Halina, z którą przyjechaliśmy na teren garaży przyznaje, że już w zeszłym roku była w urzędzie miasta i pytała, dlaczego nie jest koszone i niesprzątane. – Ten pan, który się tym zajmuje powiedział mi, że ma więcej miejsc do koszenia i sprzątania niż na Kaczkowskiego – wspomina kobieta. Sprawdziliśmy, okazało się, że teren przy ulicy Kaczkowskiego nie jest objęty w stałym utrzymaniu czystości. – Prace porządkowe, zarówno polegające na wykaszaniu traw, jak i sprzątaniu terenu, wykonywane są doraźnie według potrzeb, przez osoby w ramach odpracowywania kary ograniczenia wolności z wyroku sądu, które są dozorowane przez miejskich strażników – wyjaśniła rzeczniczka magistratu Ewa Batko. Jednak stare opony, lodówki i kanapa zostaną zabrane w ramach zbiórki odpadów w sobotę.

Eliza Gniewek-Juszczak

Opisuję to, co dzieje się w powiecie nowosolskim, ale także to, co dotyczy mieszkańców całego województwa lubuskiego. Ciekawią mnie przepychanki polityczne, przemiany gospodarcze w regionie i emocjonują ludzkie sprawy. Piszę o religii, ale też tym, co się buduje. Lubię odkrywać ciekawostki Nowej Soli, Kożuchowa, Otynia, Bytomia Odrzańskiego i Nowego Miasteczka oraz wielu innych miejscowości. Publikuję artykuły w Gazecie Lubuskiej oraz na portalach www.gazetalubuska.pl i www.nowasol.naszemiasto.pl.
Chętnie napiszę o Twojej sprawie, wydarzeniu, które organizujesz lub sukcesie, którym chcesz się pochwalić.
Skończyłam filologię polską w Zielonej Górze i dziennikarstwo w Poznaniu. W Gazecie Lubuskiej pracuję od 2016 r.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.