Na ulicy Jurija Gagarina w Babimoście żyje się... nieziemsko

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Anna Chreptowicz

Na ulicy Jurija Gagarina w Babimoście żyje się... nieziemsko

Anna Chreptowicz

- Dla mnie, to ulica najważniejsza w mieście. Wszystko tu mamy, sklepy, przychodnię, dom kultury... - mówi Piotr Kędzierzyński.

Jest w Babimoście ulica wyjątkowa, na której, jak mówią sami mieszkańcy, żyje się też wyjątkowo. I choć niektóre z sąsiadujących z nią ulic już dawno zmieniły swoje nazwy, ulica Jurija Gagarina pozostaje niezmienna od lat.

- Na początku tu za ścianą był bar Pod Kotem, do którego wszyscy chodzili. Potem zmienili wystrój, to i nazwa się zmieniła, na bar Pod Żaglem. Ale wszyscy i tak mówili, że idą do baru Pod Kotem, to wrócili do tamtej nazwy. No, a teraz zrobili nam tu sklep mięsny - opowiada Genowefa Kędzierzyńska, która w bloku przy Gagarina mieszka wraz z mężem Piotrem już od 28 lat.
Małżeństwo przyznaje, że czasem to ta ich ulica jest nawet powodem do żartów.

- Byłam raz u lekarza, który spytał: Gdzie pani mieszka? W Babimoście. Na jakiej ulicy? Na Gagarina, odpowiadam. Aaa, to na tej najsławniejszej powiedział i uśmiechnął się szeroko - wspomina pani Gienia i dodaje, że wokół jest dużo takich lotniczych i wojskowych nazw.

Dokładnie 22 lipca 1961 roku Jurij Gagarin odwiedził Babimost

- A to dlatego, że u nas była kiedyś jednostka wojskowa. Teraz co prawda same mury z niej zostały, ale nazwy ulic są nadal. O, na przykład niedaleko patrzeć, ulica Żwirki i Wigury, od imion tych dwóch pilotów, co zginęli tragicznie. Tak, jak i Gagarin zresztą.
Państwu Kędzierzyńskim bardzo dobrze się mieszka w tym miejscu. Chwalą sobie ciszę i spokój, mimo że to centrum miasta.
- Pod nosem mamy sklepy, dom kultury, halę sportową, przychodnię. Czego chcieć więcej? - mówi pan Piotr. I wspomina, że kiedyś w okolicy funkcjonowało kasyno, był też klub garnizonowy, w którym odbywały się dansingi. - Jednak to było tylko dla wojskowych , a potem zlikwidowali ten klub i w jego miejscu zrobili dom kultury.

- Nikt nawet nie myślał o zmianie nazwy tej ulicy. Bo i po co? Gagarin to nasza historia - mówi pan Piotr.
Mariusz Kapała - Nikt nawet nie myślał o zmianie nazwy tej ulicy. Bo i po co? Gagarin to nasza historia - mówi pan Piotr.

Państwo Kędzierzyńscy samego Gagarina nie widzieli na własne oczy, ale pamiętają zamieszanie i emocje, jakie wzbudziła jego wizyta w Babimoście.

Jurij Gagarin przyleciał do Babimostu 22 lipca 1961 r. Było to trzy miesiące po tym, jak został pierwszym kosmonautą na świecie.
- Mówiło się w mieście, że Gagarin przyleci, że odwiedzi jednostkę. Ale wojsko bardzo pilnowało, zwykły mieszkaniec nie miał jak się dostać na lotnisko bez przepustki. Są jednak tacy, co go widzieli na żywo. Głównie ci, co wtedy byli w wojsku - mówi pani Genowefa.

Zobaczyć Jurija Gagarina na żywo miał szczęście Mieczysław Sobolewski, który w Babimoście mieszka już od 60 lat.
Pracowałem w wojsku i byłem na lotnisku wtedy, jak przyleciał Gagarin. No i powiem, że widziałem go. Cóż, wielki człowiek, w kosmos miał odwagę polecieć. A potem... tak niesamowicie zginął w próbnym locie. Po jego wizycie na lotnisku postawili nawet pamiątkową tablicę. Uważam, że to dobrze, że też mamy tu ulicę jego imienia. I co tu dużo gadać. Ta ulica to jest w mieście najważniejsza - stwierdza pan Mieczysław. Tego samego zdania są też inni, którzy mieszkają przy ulicy słynnego Jurija Gagarina.

Anna Chreptowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.