Neymar ma też swoje ambicje

Czytaj dalej
Fot. Fot. Tomasz Bolt
Hubert Zdankiewicz

Neymar ma też swoje ambicje

Hubert Zdankiewicz

Dziś Neymar ma zostać oficjalnie piłkarzem Paris Saint-Germain. Suma transferu – 222 mln euro

Dwa mistrzostwa Hiszpanii, trzy Puchary Króla, Superpuchar Hiszpanii, Superpuchar Europy, Liga Mistrzów i klubowe mistrzostwo świata – w cztery lata Neymar wygrał z Barceloną więcej niż niejeden piłkarz przez całą karierę. Z pewnością wygrałby więcej, gdyby nie to, że zamierza odejść do Paris Saint-Germain.

To już praktycznie przesądzone, a największy francuski dziennik sportowy „L’Équipe” twierdzi, że oficjalna prezentacja Brazylijczyka nastąpi już w środę. Podobnego zdania są również katalońskie „Sport” i „Mundo Deportivo”, które skupiają się już na tym, kto go zastąpi. Najczęściej mówi się o Philippe Coutinho, ale ostatnio padło również nazwisko Antoine’a Griezmanna.

Do ustalenia pozostała już ponoć tylko kwestia, ile ostatecznie Brazylijczyk będzie kosztował. Tu Barcelona jest nieugięta i żąda 222 mln euro – tyle wynosi klauzla wykupu Neymara. Niemało, choć – jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi – również niewiele w porównaniu z kwotami, jakie mają wpisane w kontrakty piłkarze Realu Madryt. Ewentualni chętni na wykupienie klauzuli Luki Modricia czy Garetha Bale’a musieliby liczyć się z wydatkiem rzędu 500 mln euro. Za Cristiano Ronaldo i Karima Benzemę musieliby zapłacić dwukrotnie więcej.

Nawet „skromne” 222 mln wypłacone jednorazowo narusza jednak zasady Finansowego Fair Play (regulacji UEFA mającej zapobiegać nadmiernemu zadłużaniu się klubów), dlatego rządzący PSG Katarczycy robią wszystko, by ominąć prawo. Pomysłów jest kilka, od podpisania z Neymarem umowy sponsorskiej, na mocy której piłkarz miałby promować mistrzostwa świata w 2022 r. W zamian Brazylijczyk otrzymałby 300 mln euro premii i sam wykupiłby swój kontrakt.

Problem w tym, że w takiej sytuacji francuski urząd skarbowy uznałby to za wypłacenie mu pensji i naliczyłby od tej sumy prawie 50 proc. podatku. Dlatego właśnie pojawił się inny pomysł, by zbić cenę, włączając do transakcji jednego z piłkarzy PSG. Tu jednak znów pojawia się problem, bo paryżanie najchętniej oddaliby kogoś z trójki: Angel Di Maria, Julian Draxler, Adrien Rabiot. Barca z kolei najbardziej chciałaby Marco Verrattiego, o którego bezskutecznie zabiegała już tego lata.

Nie jest zatem wykluczone, że medialna telenowela związana z transferem Neymara jeszcze trochę potrwa. Brazylijczyk miał polecieć we wtorek do Kataru na spotkanie z prezesem PSG Nasserem Al-Khelaifim. Miał tam przejść badania medyczne, a także dopiąć ostatnie szczegóły kontraktu. Wydawało się to pewne zwłaszcza po tym, jak Neymar opublikował w mediach społecznościowych filmik, na którym pokazuje, że znajduje się w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie).

Miał stamtąd polecieć do Kataru. Jak podał jednak portal Goal.com, Neymar wsiadł do samolotu, ale do Hiszpanii, i w środę zamelduje się na treningu Barcy. Ciekawe, jak powitają go kibice, którzy zaczynają tracić cierpliwość. We wtorek wokół stadionu Camp Nou zawisły plakaty z napisem: „Poszukiwany: Zdrajca. Najemnicy muszą odejść. Barcelona jest dla zawodników, którzy kochają jej barwy”.

Nie byłby to pierwszy raz, gdy Neymar komuś podpadł, bo w początkowych latach swojej kariery kreowany na następcę Pelego (inni uważali, że Garrinchy) piłkarz nie raz i nie dwa wywoływał skandale. Największy bodajże we wrześniu 2010 r., gdy zwymyślał publicznie trenera za to, że ten nie pozwolił mu wykonywać rzutu karnego.

Szkoleniowiec chciał go za to zawiesić, ale innego zdania byli działacze Santosu, którzy zażądali przywrócenia Neymara do składu. Trener odmówił i... został zwolniony. Krnąbrny charakter Brazylijczyka i jego zamiłowanie do rozrywkowego trybu życia (swojego czasu zatrzasnął się w windzie, wychodząc z mieszkania modelki „Playboya” Rafaeli Ribeiro)... Wszystko to sprawiło, że choć od dawna interesowało się nim wiele klubów w Europie (m.in. Real Madryt), to jednak powszechna była obawa, że nie Neymar nie przystosuje się do warunków na Starym Kontynencie.

W końcu zaryzykowała Barcelona i z pewnością nie żałuje, bo w Katalonii Brazylijczyk w końcu dorósł. A razem z Lionelem Messim i Luisem Suarezem stworzył fantastyczną trójkę napastników, strzelającą po sto i więcej goli w sezonie. Dlaczego więc chce odejść?
– Cała trójka bardzo się lubi. Bardzo lubi również ze sobą grać, co chyba widać na boisku. Neymar ma jednak również swoje ambicje, chce być kiedyś najlepszym piłkarzem na świecie, a w Barcelonie – cokolwiek by zrobił – zawsze będzie co najwyżej numerem dwa. Nie zdziwię się, jeśli kiedyś odejdzie – powiedział nam już dwa lata temu goszczący w Polsce hiszpański dziennikarz (autor biografii Guardioli, Messiego i Ronaldo) Guillem Balagué.

Hubert Zdankiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.