Nie będzie zmiany warty w ratuszu

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Filip Pobihuszka

Nie będzie zmiany warty w ratuszu

Filip Pobihuszka

Danuta Wojtasik zostaje na stanowisku burmistrza gminy. Choć jej przeciwnikom udało się zorganizować referendum w sprawie odwołania jej ze stanowiska, samo głosowanie poszło kiepsko

Zaskoczenia nie było. Referendum w Nowym Miasteczku zostało uznane za nieważne z powodu niskiej frekwencji. Z urn wyjęto 444 ważne głosy, podczas gdy próg ważności ustalono na poziomie niespełna 1,6 tys. głosów. Przypomnijmy, że dwa lata temu, podczas wyborów samorządowych, w drugiej turze wyborów na burmistrza na kontrkandydata pani burmistrz oddano niespełna 1,3 tys. głosów.

- Dziękuję mieszkańcom za zaufanie, za to, że nie dali się zwieść niepodpisanym, pustym sloganom, pomówieniom, że nie uwierzyli w to. Jest to dla mnie motywacja do dalszej pracy i utwierdzenie w przekonaniu, że warto dla tych ludzi pracować - komentuje szefowa gminy. Zapytana, czy spodziewała się takiego wyniku referendum, odpowiada: - Swoją pracę staram się wykonywać najlepiej jak potrafię, dlatego miałam nadzieję, że tak się to skończy, aczkolwiek ja zwykle nie rokuję w tego typu sytuacjach. Po prostu czekałam na wynik. Z czystą ciekawością, czy to, co robimy, ma sens. No i w tej chwili wiem, że ma.

Swoją pracę staram się wykonywać najlepiej jak potrafię, dlatego miałam nadzieję, że tak się to skończy

Wojciech Jachimowicz, pełnomocnik inicjatora referendum, podkreśla, że niepowodzenia referendum nie odbiera w kategoriach porażki. Sam fakt zorganizowania głosowania jest dla niego sukcesem. A co dalej? - Trzeba będzie przedsięwziąć jakieś dalsze kroki, świat się nie skończył. Trzeba wypracować jakąś koncepcję - mówi. - Nastąpiło takie trochę pomylenie, bo przy okazji referendum takiej koncepcji oczekiwano. Ale referendum to nie są wybory. To miała być ocena dotychczasowej działalności. I teraz trzeba pomyśleć, albo o wyborach albo innych sprawach. W każdym razie nie jest tak, że wszystko się rozleciało - komentuje W. Jahimowicz. - Referendum to jedno ze świąt demokracji, zaraz po wyborach. I o ile mamy już jakąś tradycję chodzenia na wybory, tak statystyki pokazują, że na kilkadziesiąt referendów w Polsce, chyba tylko trzy się udały. Ale jeśli już mówić o tym w kategoriach przegranych i wygranych, to gmina jest przegrana - wyjaśnia.

Referendum to jedno ze świąt demokracji, zaraz po wyborach

W. Jachimowicz nie ukrywa, że przez organizację referendum zaczął być postrzegany w gminie jako „lider opozycji”. - Nie widzę się w takiej roli, po prostu trzeźwo oceniam sytuację. Ludzie przychodzą do mnie teraz z różnymi sprawami, przynoszą jakieś dokumenty... Trudno się odnaleźć w takiej sytuacji - mówi i nie chce składać żadnych deklaracji w kwestii najbliższych wyborów samorządowych. - To jeszcze kupa czasu. Teraz niech te emocje trochę opadną - mówi. - Burmistrzowa ludzi do prokuratury oddawała, jakieś sądy, jakieś pomówienia... Coś niesamowitego. To się za bardzo rozhuśtało - kwituje.

W tym miejscu warto dodać, że tuż przed referendum miała miejsce rozprawa w trybie wyborczym. Chodzi o facebookowy wpis Wojciecha Kosowa, w którym podana była informacja o aresztowaniu D. Wojtasik w 2011 roku przy okazji afery korupcyjnej z wójtem Niegosławic w roli głównej. Pani burmistrz z kolei udowadniała przed sądem, że nie jest to prawda. Dowodem w sprawie miało być m.in. zaświadczenie z poznańskiej delegatury Centralnego Biura Śledczego. Zresztą, kilka dni przed referendum do ratusza dotarło stosowne oświadczenie i przeprosiny W. Kosowa.

Więcej o referendum w Nowym Miasteczku przeczytasz w najbliższym „Tygodniku Nowej Soli”.

Filip Pobihuszka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.