Nie daruję tego, co zrobili mojemu dziecku

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Mielnik (O)
Iwona Kłopocka-Marcjasz

Nie daruję tego, co zrobili mojemu dziecku

Iwona Kłopocka-Marcjasz

Hania urodziła się przed terminem z ciężko uszkodzonym mózgiem. Lekarze ratowali od śmierci ją i matkę. Ich zdaniem nieszczęścia nie można było przewidzieć. - Ale ja przecież mówiłam, że coś jest nie tak - rozpacza Malwina. Sprawę bada prokuratura.

Zamiast kolorowej kołyski - szpitalne łóżko. Zamiast pluszowych misiaczków, plastikowe rurki, szumiąca aparatura, monitor pokazujący życiowe parametry Hani. „Życiowe” to w tym przypadku spory eufemizm. Hania została wydarta śmierci, ale życia w niej tyle, na ile pozwala maszyneria.

Do dramatu doszło na opolskiej porodówce. Na skutek całkowitego przedwczesnego odklejenia się łożyska - na miesiąc przed planowym terminem porodu - u Malwiny wykonano cesarskie cięcie, ale dla Hani było już za późno. Dziewczynka została przewieziona na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dzieci i Noworodków Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego na Witosa. W opisie jej stanu najczęściej pojawia się słowo: skrajnie.

- Hania trafiła do nas w skrajnie ciężkim stanie z powodu skrajnie ciężkiego niedotlenienia okołoporodowego - mówi dr n. med. Wojciech Walas, ordynator oddziału. - Zastosowaliśmy leczenie wielokierunkowe. Ważnym elementem było leczenie za pomocą hipotermii, czyli obniżonej temperatury. Jest to jedyna w tej chwili metoda mająca udowodnioną skuteczność łagodzenia skutków niedotlenienia okołoporodowego. Niestety nie uzyskaliśmy dobrego efektu, jeśli chodzi o stan neurologiczny dziewczynki. Ta metoda w najbardziej ciężkich postaciach niedotlenienia zawodzi. Ale być może bez jej zastosowania stan dziecka byłby jeszcze gorszy - mówi lekarz.

Fatalne są wyniki badań obrazowych. Rezonans magnetyczny i USG przezciemiączkowe jednoznacznie wskazują na skrajnie ciężkie uszkodzenie mózgu. Hani mózg funkcjonuje na tyle źle, że najpewniej już zawsze będzie ona uzależniona od respiratora, chociaż płuca ma zdrowe. Na skutek uszkodzonego mózgu jej własny napęd oddechowy jest niewydolny. Hania nie ma też zupełnie odruchu wykrztuśnego, więc powstającą w drzewie oskrzelowym wydzielinę trzeba odsysać. Hania nie ma też odruchu połykania, musi być karmiona przez rureczkę wprowadzoną do żołądka.

Hania jest rehabilitowana. Podejmowane działania mają na celu zapobieżenie przykurczom stawowym, deformacjom.

- Ale cudu nie będzie. To dziecko w stanie wegetatywnym. Może będziemy się cieszyli, że troszkę bardziej poruszy rączką. Ona nawet oczu nie otwiera - mówi dr Wojciech Walas. - Uszkodzenie dotyczy całego jej mózgowia, więc trudno liczyć, że pewne jego części przejmą funkcje innych obszarów, jak to się dzieje np. w przypadku udarów.

Malwina codziennie dojeżdża kilkadziesiąt kilometrów ze swojej wsi do Opola, by posiedzieć przy Hani. W tej wsi, kogo tylko spytać, wszystkim zaraz łzy się w oczach kręcą. Takie nieszczęście...

Malwina i jej siostra studiują cały internet, szukając ratunku dla Hani. Zrozpaczona matka szuka też sprawiedliwości, dlatego oddała sprawę do prokuratury.

- To nie musiało się stać. To nie był pech - zaprzecza temu, co mówią lekarze z Reymonta.

Pozostało jeszcze 74% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Iwona Kłopocka-Marcjasz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.