Do niektórych rzeczy nie trzeba nawet nas zachęcać: jesteśmy gotowi od zaraz
Tak jest z wyjazdem na urlop albo z rozpoczętym remontem: choć niełatwo się zabrać, to jednak, gdy już się zacznie, to cała głowa pochłonięta, nie idzie się oderwać. Ale do innych rzeczy trzeba nieźle się natrudzić, żeby nas nakłonić. Nieraz jesteśmy gotowi się nimi zająć tylko przyparci do muru. Tak jest na przykład z rzucaniem palenia albo z chodzeniem do szkoły.
Nieuczciwy rządca z Ewangelii Łukasza (Łk 16, 1-13) dopiero przyparty do muru przypomniał sobie, że można też mieć przyjaciół, a nie tylko wrogów. I zaczął darować długi, rozdawać, żeby go tylko ludzie polubili, bo już czuł nóż na gardle. I pan go pochwalił, że roztropnie postąpił. Bo, przyparty do muru, wreszcie zaczął prawidłowo postępować. Wcześniej trwonił dla siebie, teraz zaczął wreszcie trwonić dla innych.
A my rzucamy palenie, dopiero jak nam pokażą wyniki RTG i już nie będzie wyjścia. A gdy spotka nas choroba, to i tak uciekamy w narzekanie, póki się da. Omijamy nawrócenie szerokim łukiem.
A Jezus mówi: „Pozyskujcie sobie przyjaciół” - już teraz, a nie tylko jak już nie będzie wyjścia. Nie nawracamy się wskutek samych rozmyślań czy czytania książek. Umiemy być roztropni i zapobiegliwi, gdy chodzi o nasze ziemskie interesy, lecz gdy idzie o te wieczne, to często nawet i przyparci do muru nie chcemy się o nie zatroszczyć. Chwytamy się ich dopiero jak tonący brzytwy. niechby nas tak do muru przyparło. Byleby jeszcze w porę.
ks. dr Piotr Bartoszek, dyr. ITF im. Edyty Stein Zielona Góra
[polecany]23818513[/polecany]