Niemoc? Przecież ten zespół jedzie podbić Europę

Czytaj dalej
Fot. Zdzisław Haczek
Zdzisław Haczek

Niemoc? Przecież ten zespół jedzie podbić Europę

Zdzisław Haczek

Do naszej muzyki można potańczyć, choć nie jest łatwo przyswajalna - mówią Filip Awłas, Michał Drozda i Radek Reguła z zespołu Niemoc.

Przed chwilą koncertowaliście na OFF Festival w Katowicach i T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu, zaraz wystąpicie na Sziget Festival w Budapeszcie... I skąd ta Niemoc w nazwie?!
Bardzo często słyszymy to pytanie. Nazwa wzięła się stąd, że tak wyglądały nasze pierwsze próby: totalna niemoc. Ale stopniowo zaczęło się z tego coś wykluwać, przeradzać w jakąś muzykę a nazwa została. Stwierdziliśmy, że jak już się nazwaliśmy, to nie ma odwrotu. Będzie zespół!

A kiedy przełamaliście niemoc w postaci tremy i daliście pierwszy koncert?
To było dwa lata temu w Trzepaku, zamkniętym już zielonogórskim klubie. Graliśmy wtedy w składzie dwuosobowym. A już z Radkiem koncertowaliśmy w JazzGocie. Przed występem w Poznaniu chcieliśmy zobaczyć jak to działa na żywo. Od tego czasu mamy już za sobą 26 koncertów.

Ale co się takiego stało, że zaczęto was zapraszać?
Ludzie, którzy organizują koncerty w różnych miastach, słyszeli o nas od znajomych. I poszło. Zaskoczeniem był dla nas pierwszy koncert w Warszawie. Znajomi z kolektywu Warsaw City Rockers poprosili nas, żebyśmy przyjechali supportować zespół z USA. Byliśmy zdziwieni, a okazało się, że ktoś nas polecił. Pojechaliśmy i było mega. Poczuliśmy jak to jest, gdy ludzie się cieszą, reagują na muzykę.

Czym trafiacie do ludzi? Co jest takiego w waszej muzyce? Instrumentalnej, bez wokalu...
Wydaje nam się, że trafiliśmy w moment, kiedy z jednej strony mamy szaleństwo na punkcie muzyki elektronicznej, a z drugiej strony jest granie gitarowe, którego jest może trochę mniej i wobec tego dodaje to elektronice czegoś nowego. I taka mieszanka do nich trafia. To połączenie elektroniki z gitarami jest specyficzne. Trudno wskazać zespół w Polsce, który grałby muzykę podobną do naszej. Do naszej muzyki można się pobawić, potańczyć, choć nie jest to muzyka łatwo przyswajalna.

 zielonogórski zespół Niemoc: Filip Awłas (syntezator, sampler), Michał Drozda (gitara, bas),  Radek Reguła (bas, gitara)
Zdzisław Haczek Dziś zielonogórski zespół Niemoc: Filip Awłas (syntezator, sampler), Michał Drozda (gitara, bas), Radek Reguła (bas, gitara) wystąpi w Budapeszcie na wielkim Sziget Festival (czołówka światowego rocka w ciągu tygodnia zagra dla ok. 450 tys. fanów)

Czy pomysł, by teledysk do piosenki „Przekątne” wyglądał jak nakręcony na taśmie VHS, nie ma wskazywać na wasze korzenie?
To jest wprost ściągnięte z kamery VHS - odkopanego prezentu od babci na Pierwszą Komunię. Nagrywaliśmy na niej momenty z trasy, śmieszne rzeczy, miejsca, w których graliśmy - żeby mieć pamiątkę. Bardzo nam się to podobało i uznaliśmy, że idealnie pasuje to do klimatu naszej muzyki. A ludzie nam często mówią, że nasza muzyka brzmi jak z lat 60.

Jedziecie do Budapesztu, bo w kwietniu wygraliście Festiwal Enea Spring Break w Poznaniu.
Dziennikarze obecni na festiwalu wskazywali zespoły, które im się najbardziej podobały, potem pobili się gdzieś na zapleczu (śmiech) i wybrali jeden. Okazało się, że to akurat my.

Jak jest z waszymi płytami? Były już dwie „małe” - EP-ki, a teraz czekamy na...
... winylową! Ma być w najbliższym czasie, są perypetie, ale wierzymy, że będzie.
Ale nasza poprzednia EP-ka, wydana w Please Feed My Records, się wyprzedała.

Jaki był nakład?
Nakład był właściwy (śmiech). Nie taki, że można to rozdać w dwa dni.

Kariera Niemocy toczy się zaledwie dwa lata, ale w takim tempie... Gdzie będziecie za rok?
W Ameryce! (śmiech) Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy nawet za pół roku. Na pewno nie znikniemy.

Zdzisław Haczek

Piszę o wszystkim – brzmi banalnie, ale… Jako wydawca online muszę obserwować, co się dzieje w regionie, w kraju i na świecie, by być na bieżąco. I żeby poprzez między innymi moje publikacje, na bieżąco był Czytelnik Gazety Lubuskiej. A zatem tak samo „łapię” temat pożaru słomy na polu pod Żaganiem, dramatyczne protesty po wyborach na Białorusi czy wskazanie polskiego kandydata do Oscara (brawo Małgorzata Szumowska!).


 Od początku pracy w Gazecie Lubuskiej (staż rozpocząłem w październiku 1990 r., etat – od 1991 r.) staram się wypatrywać lokalnych talentów, czyli zdolnych Lubuszan i nagłaśniać ich sukcesy. Lubię pilnować karier naszych artystów, bo wychodzę z założenia, że Lubuskie kulturą (między innymi) stoi. Stąd obserwuję, co się dzieje na scenie muzycznej, co na kabaretowej, ale też – „co się pisze”, czyli co wydali nasi literaci.



 


Laureat:


 Złoty Dukat Lubuski 2016


Nagroda Kulturalna Miasta Zielona Góra 2020



 Jako zielonogórzanin, który lubi spacery po swoim mieście, przyglądam się zmianom. Gdzie budują coś nowego, a gdzie znika kamienica, bo akurat tutaj ma być nowa droga.


 Sekunduję oczywiście rozbudowie i modernizacji instytucji kultury:



  •  Muzeum Ziemi Lubuskiej

  •  Lubuskiego Teatru

  •  Filharmonii Zielonogórskiej


  


Pracuję w zielonogórskiej redakcji Gazety Lubuskiej od 1990 roku. Na studiach (filologia polska na Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze) działałem w formacjach Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego (m.in. Drugi Garnitur, Teatr Absurdu ŻŻŻŻŻ). Dawne dzieje, ale... do dziś życie lubię brać z humorem. W Gazecie Lubuskiej zajmuję się tym, co trzeba. Byłem m.in. szefem działów kultury, kultury i oświaty, społecznego... Od 2020 roku pracuję na stanowisku wydawcy online.


Szczególnie lubię ogarniać żywioł kulturalny (nie do ogarnięcia zresztą...) - z aparatem czy z kamerą spotkacie mnie zarówno w rockowym klubie jak też w filharmonii. Uwielbiam chować się w kinowej sali (bez kamery...).


Moje zainteresowania: film, kino, muzyka, teatr, książka, kabaret, historia. 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.