Jarosław Miłkowski

Niezła sumka wpływa na konto szefa miasta

Niezła sumka wpływa na konto szefa miasta Fot. archiwum GL
Jarosław Miłkowski

Prezydenci i burmistrzowie dostają co miesiąc od 7 500 do ponad 12 300 zł brutto. Dużo? Nie każdy tak powie, ale swoje zarobki przyjmują z pokorą. Liczy się przecież nie tylko kasa...

- Na rękę dostaję 7 900 zł. Czy to dużo? Gdy byłem przedsiębiorcą, zarabiałem dwa razy tyle - mówi nam Tomasz Ciszewicz, burmistrz Słubic. To najlepiej zarabiający burmistrz w województwie i jeden z lepiej zarabiających szefów samorządów w regionie. Ma 12,3 tys. zł brutto.

- Od sześciu lat, gdy jestem burmistrzem, nie miałem podwyżki. A samą wypłatę mam na takim samym poziomie, co mój poprzednik. Nie dostałem przez ten czas żadnej nagrody. Żeby jak najwięcej pieniędzy zostało w gminie, nie biorę nawet delegacji. Nie mam służbowego auta. Mieszkańcy widzą, że jeżdżę swoim. Gdy jadę na przykład do wojewody do Gorzowa, to paliwo kupuję ze swoich pieniędzy. Nie mam funduszu reprezentacyjnego. Garnitur, buty, koszule też kupuję za swoje. Czy zatem 7 900 zł to dużo? Prezes banku w Słubicach zarabia 16 000 zł, szef strefy ekonomicznej ponad 20 000 zł. Kasę mam mniejszą, ale satysfakcję z pracy na rzecz Słubic ogromną - dodaje Ciszewicz.

Na drugim biegunie zarobków jest Danuta Wojtasik, burmistrz Nowego Miasteczka. Zarabia 7 500 zł brutto, co oznacza niespełna 6 000 zł na rękę. - Mnie to wystarcza. Nie narzekam. Przyjmuję te zarobki z pokorą. Jestem jednak młodym burmistrzem, bo dopiero pierwszą kadencję - zaznacza pani burmistrz. Czy wystarcza jej na wszystko? - Staram się gospodarować tym, co mam - odpowiada.

Zarobki gospodarzy miast często rozpalają emocje. Przykład? 12 września w Międzyrzeczu trwała sesja, na której uchwalano podwyżki dla burmistrza i radnych. Przed obradami internet aż gotował się od wpisów mieszkańców, którzy byli oburzeni podwyżkami. Mimo takich zapowiedzi, do manifestacji na sali jednak nie doszło. A radni zdecydowali, by burmistrz Remigiusz Lorenz od 1 stycznia zarabiał 11 775 zł brutto.

W październiku pensję burmistrza będą uchwalać radni w Witnicy. I to już po raz kolejny w tej kadencji! Dariusz Jaworski rządzi miastem od grudnia 2014 roku. Przez prawie rok dostawał na rękę 6 250 zł. Zdaniem radnych za jego rządów Witnica przestała być postrzegana jako tygrys rozwoju gospodarczego. Postanowili więc obniżyć mu pensję o 750 zł. Jaworski z taką decyzją się nie zgodził. Poszedł do sądu pracy. W ubiegłą środę strony doszły jednak do ugody. Burmistrz będzie zarabiał tyle, ile przed obniżką.

Zmienne były też zarobki Dariusza Ejcharta, gospodarza Sulęcina. Gdy prawie dwa lata temu obejmował urząd, zaproponowano mu 11 084 zł brutto. Ze względu na problemy finansowe gminy, Ejchart obniżył sobie pensję do 9 976 zł. Ale od czerwca powrócił do stawki proponowanej na początku.

Do ciekawej sytuacji doszło pod koniec 2014 roku w Gorzowie. Prezydentem został Jacek Wójcicki, wcześniejszy wójt Deszczna. Radni wpadli więc na pomysł, aby jego zarobki były „w połowie drogi” między tym, co zarabiał w Deszcznie, a tym, ile dostawał dotychczasowy prezydent Tadeusz Jędrzejczak. No i ustalili pensję... niższą niż Wójcicki miał w Deszcznie. Po kilku tygodniach, gdy zorientowali się, że porównywali zarobki netto wójta z zarobkami brutto prezydenta, błąd naprawili. Pensja wzrosła o 1 000 zł.

- Ja o takich pieniądzach mogę tylko pomarzyć. Ale chyba bym się nie zamienił. Wolę być w pracy osiem godzin i nie być na świeczniku - mówi nam Robert Tuderkowski, pracownik produkcji z Gorzowa, z pensją niespełna 2 000 zł.
W przeciwieństwie do gospodarzy miast, zarabiający mniej płaci tylko 18 proc. podatku. - Czyje zarobki przekroczą 85 528 zł, tego obowiązuje już 32-procentowy próg podatkowy - wyjaśnia Adam Andrzejewski, naczelnik Urzędu Skarbowego w Gorzowie. Wyższy podatek będzie więc płacił ten, kto zarabia co najmniej 7 127,33 zł brutto, czyli wszyscy lubuscy prezydenci i burmistrzowie. - 32 proc. podatku pobierane jest od miesiąca, w którym ten próg zostaje przekroczony, i liczony jest on od nadwyżki ponad kwotę 85 528 zł - dodaje naczelnik.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.