Nigdzie nie widać kruchości naszego życia bardziej niż tutaj

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś / Gazeta Krakowska/ Dziennik Polski/ Polska Press
Maria Mazurek

Nigdzie nie widać kruchości naszego życia bardziej niż tutaj

Maria Mazurek

Medycyna uczy nas dwóch rzeczy: uczy szacunku do życia i uczy pokory - mówi prof. Jerzy Wordliczek, lekarz anestezjolog, szef Centrum Urazowego Medycyny Ratunkowej i Katastrof Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Na jego oddział, bardzo często helikopterem, trafiają ludzie po najcięższych wypadkach.

Jest tu pan świadkiem cudów?

Zdarza się, że, ratując pacjentów z niezwykle ciężkiego stanu, czasem sami jesteśmy zaskoczeni. Potem po kilku tygodniach, miesiącach przychodzą na oddział, żeby się nam pokazać, powiedzieć: „prawie zginąłem, a teraz proszę spojrzeć, jestem sprawny”. Ale w intensywnej terapii nie ma cudów.

A co jest?

Ciężka praca: lekarzy, rehabilitantów, pielęgniarek. Jest postęp w medycynie, farmakologii, metodach diagnostycznych. Są nowe technologie, które pozwalają nam na zastosowanie takich metod, o jakich wcześniej nie mogliśmy nawet marzyć. Jest wreszcie wielka wola życia u naszych pacjentów.

Wielu z tych pacjentów, którzy są do was transportowani, na przykład po wypadkach w górach…

... trafia tu z braku „zdrowego” rozsądku. Wychodzą w góry nieodpowiednio ubrani, w nieodpowiednim obuwiu. Albo pędzą 200 kilometrów na godzinę motocyklem. Albo - i to jest to plaga czasu obecnego - jeżdżą na rowerze bez kasku. Przechodzą przez ulicę w słuchawkach na uszach lub zapatrzeni w ekran smartfona, nie zwracając uwagi na nadjeżdżające samochody, tramwaje. Na co dzień spotykamy tu pacjentów, szczególnie młodych, którym zabrakło wyobraźni i w pewnym sensie szacunku do życia.

Z czego to się bierze?

Myślę, że z życia w swoim wirtualnym świecie. Młodzi grają w gry komputerowe, gdzie mają wiele „żyć”. Oglądają filmy akcji, w których główny bohater zawsze wyjdzie z opresji. I sami w końcu, gdzieś głęboko w podświadomości, zaczynają wierzyć w swoją nieśmiertelność. I nagle, na granicy życia i śmierci, trafiają tu. Nigdzie tak jak tu, w oddziale intensywnej terapii, nie widać kruchości naszego organizmu i życia. Sekunda nierozwagi i ich już nie ma - młodych, zdrowych ludzi, pełnych planów, marzeń. Mimo że zastosujemy wszystko, co umożliwia nam współczesna wiedza i technologia, niejednokrotnie nie możemy ich uratować.

Macie wtedy do siebie żal?

W dalszej części znajdziesz odpowiedź na pytania: 

  • Czy życie po wypadku bywa lepsze?
  • Nasze człowieczeństwo jest w mózgu czy gdzieś indziej, w czymś nieuchwytnym? 
  • Czy jeśli pacjent jest w śpiączce, da się go rehabilitować?
Pozostało jeszcze 83% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Maria Mazurek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.