NIK wylicza uchybienia szpitalom w regionie [dokumentacja]

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Kowalski
Joanna Pluta

NIK wylicza uchybienia szpitalom w regionie [dokumentacja]

Joanna Pluta

Brak konkursów ofert, przepracowani lekarze i pielęgniarki oraz naruszanie prawa - to tylko niektóre zarzuty NIK po kontroli w szpitalach w całej Polsce.

NIK przeprowadziła kontrolę w sumie w 11 lecznicach w kraju, w tym w trzech w Kujawsko-Pomorskiem - w bydgoskich 10. Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką SPZOZ i Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. Biziela oraz w toruńskim Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. L. Rydygiera. Izba sprawdzała szpitale pod kątem korzystania z usług firm zewnętrznych. Wnioski z raportu są niepokojące.

Szpitale (kontrola objęła lata 2012-14) coraz chętniej korzystają z usług firm zewnętrznych i często wydają na to nawet ponad jedną trzecią kosztów działalności. W przypadku toruńskiego szpitala im. Rydygiera (w największym stopniu ze wszystkich kontrolowanych szpitali korzystał z out-sourcingu) w 2014 było to nawet ponad 34 proc., czyli 83,5 mln zł, szpitala wojskowego w Bydgoszczy 20 proc., czyli 37 mln zł, a w przypadku Biziela 27 proc - odpowiednio 60 mln zł. Lecznice zlecają firmom zarówno usługi medyczne, jak i niemedyczne, takie jak sprzątanie czy żywienie pacjentów.

NIK największe zastrzeżenia ma jednak do tych pierwszych. Izba podkreśla, że w większości zlecanie firmom zewnętrznym usług medycznych odbywa się z naruszeniem prawa. Chodzi tu głównie o brak konkursów ofert, faworyzowanie dotychczasowych wykonawców, brak kluczowych zapisów w umowach, przejawy niegospodarności i nieprawidłowy nadzór. NIK wskazała też, że w wielu przypadkach personel medyczny pracuje za długo bez koniecznych przerw.

Gdzie konkursy ofert, gdzie odpoczynek?

Co zarzuca toruńskiej lecznicy? Przede wszystkim brak części wymaganych przepisami konkursów ofert, przyjmowanie ofert spóźnionych, zawieranie umów, w których kwoty wynagrodzeń wykraczały ponad ustalone w konkursie ofert.

Wiele nieprawidłowości dotyczyło stosowanej w szpitalu praktyki powierzania przez lekarzy specjalistów swoich zadań lekarzom rezydentom. W jednym przypadku nastąpiło to bez wymaganej zgody szpitala, a w innych dotyczyło zadań, które nie mogły być wykonywane samodzielnie przez lekarzy rezydentów. Przy tym rezydenci realizowali umowę o pracę naprzemiennie z zadaniami powierzonymi przez specjalistów, co powodowało, że pracowali bez odpoczynku

- czytamy w raporcie.

Co na to szpital? - Większość pokontrolnych zastrzeżeń NIK dotyczyła czasu do maja 2013 roku i - jak zauważa sama Izba - nasz szpital podjął wiele działań, by wyeliminować nieprawidłowości - komentuje Janusz Mielcarek, rzecznik toruńskiego szpitala im. Rydygiera. - Niewielka liczba umów bez konkursu ofert jest zawierana dla ciągłej realizacji świadczeń zdrowotnych i obejmuje usługi i badania, których szpital nie wykonuje we własnym zakresie lub które zapewniają zabezpieczenie na wypadek awarii naszego sprzętu.

Mielcarek podkreśla, że ogólna ocena NIK była pozytywna z nielicznymi uwagami. - Zastrzeżenia dotyczyły umów o charakterze uzupełniającym i jako takie były przewidziane w umowie głównej i w ogłoszeniu o zamówieniu - mówi. Komentuje też zbyt długie godziny pracy personelu. - Szpital zatrudnia ok. 2 tys. osób, zdarzały się więc incydentalne sytuacje dotyczące ewidencji pracy. Teraz działa u nas nowy informatyczny system ewidencji czasu pracy, który wyeliminował nieprawidłowości. Rezydenci są zatrudnieni zarówno na zasadach umowy o pracę, jak i umów cywilno-prawnych i są przestrzegane ich warunki i czas pracy. Dodatkowo po kontroli PIP w 2015 r. dyrekcja szpitala zobowiązała kierowników specjalizacji do organizowania pracy w sposób zapewniający rezydentom dobowe i tygodniowe okresy odpoczynku - kończy.

Bydgoskiemu szpitalowi wojskowemu NIK zarzuciła również brak przeprowadzania konkursów ofert, a także m.in. prowadzenie negocjacji z oferentami, co skutkowało zawieraniem umów na warunkach odmiennych od oferowanych, a także pracę lekarzy bez zapewnienia wymaganego odpoczynku. „Wyniki kontroli wykazały także, że jeden z ordynatorów oddziałów był jednocześnie udziałowcem spółki, która udzielała świadczeń zdrowotnych na tym oddziale na podstawie zawartej ze szpitalem umowy” - czytamy w raporcie.

Nie ma rażących nieprawidłowości?
- Szpital został oceniony przez NIK pozytywnie. Stwierdzone uchybienia w ocenie kontrolujących nie wpływały negatywnie na proces udzielania świadczeń zdrowotnych oraz nie powodowały ujemnych następstw dla sytuacji finansowej placówki - pisze w oświadczeniu komendant szpitala płk dr n. med. Jarosław Marciniak. - Stwierdzone nielicznie nieprawidłowości nie miały charakteru rażącego i zostały niezwłocznie usunięte. Zostały też podjęte działania, by nie miały miejsca w przyszłości.

NIK wylicza uchybienia szpitalom w regionie [dokumentacja]
Dariusz Bloch

Jeśli chodzi o bydgoski szpital Biziela, NIK wskazała m.in. na dokonywanie wyboru wykonawców wyłącznie wg kryterium ceny, faworyzowanie dotychczasowych wykonawców, brak nadzoru, zbyt długi czas pracy personelu oraz nieterminowe płatności wykonawcom usług. Szpital nie skomentował nam wyników kontroli. Jego szefostwo jest w tej chwili na urlopie.

Joanna Pluta

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.