Jakub Nowak

Nowa Sól: Część byłej fabryki "Odra" zostanie wyburzona?

Czy niszczejący od wielu lat teren zostanie w końcu zrewitalizowany? Pewna szansa jest... Fot. Archiwum Czy niszczejący od wielu lat teren zostanie w końcu zrewitalizowany? Pewna szansa jest...
Jakub Nowak

Plany związane z wyburzeniem największego budynku po byłej fabryce nici „Odra” są coraz bardziej realne. Jak informuje wicewojewoda, nakaz rozbiórki może zostać wydany już wiosną.

- Powiedzmy sobie szczerze: jeśli nie uda się teraz, to być może nie uda się już nigdy – mówi wprost Robert Paluch, wicewojewoda lubuski, w odpowiedzi na pytanie, czy uda się w końcu „ucywilizować” teren po byłej fabryce nici „Odra”.
Opuszczone od lat miejsce służy dziś głównie młodzieży, która spotyka się tu często w zaciszu ruin na różnych „imprezach”, czasami odwiedzają je także miłośnicy przygód i historii, którzy wciąż mogą znaleźć w środku (oczywiście nielegalnie) porozrzucane „fanty”, świadczące o tym, że niegdyś te pomieszczenia tętniły pracowniczym życiem... - Miejsce jest klimatyczne – przyznaje Mateusz, którego spotykam z kolegami w okolicach starej fabryki. Jak zaznacza przychodzą tu czasem, by się po prostu „trochę poszwędać”...

Temat, związany z przywróceniem tych terenów do „tkanki miejskiej”, ich rewitalizacja, przewija się od lat na forum publicznym, jednak żadnych konkretnych działań do tej pory nie udało się podjąć. Skarb Państwa, który pod postacią kolejnych polskich rządów zarządza tym terenem, nie był niestety do tej pory zainteresowany, aby inwestować w rewitalizację terenów po „Odrze”. Powód był prozaiczny – brak pieniędzy. W międzyczasie dochodziło także do sprzedaży kolejnych części tych terenów, które odbywały się, jak zaznaczały już kiedyś na naszych łamach władze Nowej Soli ,„bez ładu i składu”, co jeszcze bardziej gmatwało cały problem. Samorządowcy mówią dziś zresztą wprost: bez pomocy „z góry” nie ma absolutnie żadnych szans na załatwienie tego tematu.

Czy wspomniana pomoc w końcu nadejdzie?

Jak się okazuje, pewne światełko w tunelu jest. Jak tłumaczy nam R. Paluch, nowy wicewojewoda z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, który wcześniej był także wicestarostą powiatu nowosolskiego, i który zna temat „od podszewki”, Lubuski Urząd Wojewódzki zajmuje się obecnie m.in. regulacją spraw własnościowych, niezbędnych do jakichkolwiek dalszych działań. - To ta łatwiejsza część, chodzi bowiem o pewną grę dokumentów, m.in. odnośnie przekazania gruntów miastu itd. Trudniejszą sprawą jest kwestia wyburzeń, bez której trudno mówić o rewitalizacji, ponieważ główny i największy budynek znajduje się w katastrofalnym stanie – opowiada nam R. Paluch. Jak się dowiedzieliśmy, pierwszy z nakazów rozbiórki został już jednak wydany – chodzi o łączniki na terenie byłej fabryki. - Mamy już pozwolenie od pani konserwator – przyznaje R. Paluch. Jak dodaje, kolejnym krokiem jest największy budynek, który również musi zostać rozebrany.

- Zleciliśmy już wycenę kosztów rozbiórki, odpowiedni nakaz zostanie wydany być może już na wiosnę tego roku. Niedługo wybieram się także do Ministerstwa Finansów, aby postarać się o pieniądze na ten cel, myślę, że będzie to kwota rzędu dwóch milionów złotych – zaznacza w rozmowie z „GL” wicewojewoda. Podkreśla przy tym jednak, że sprawa zajęcia się niszczejącymi terenami po fabryce Odra jest specyficzna. Tak naprawdę jest to jedyny tego typu przypadek w całym województwie. - Walczymy jednak, by to w końcu uregulować. Bo jak nie my, to kto? – żartuje na koniec rozmowy.


Pozostaje oczywiście pytanie: co po wyburzeniu? Czy po uregulowaniu kwestii własnościowych i rozbiórkach uda się zrewitalizować właściwie ten teren?

Jak już opisywaliśmy, pewne starania także trwają, tym razem ze strony władz Nowej Soli. Na początku lutego miasto złożyło kolejny wniosek do konkursu, w którym można otrzymać pieniądze na rewitalizację terenów po fabryce Odra (w ubiegłym roku udało się nam przejść pierwszą preselekcję i przejść do drugiego etapu działań - na ponad 240 projektów z całego kraju, do dalszego etapu przeszło 57, w tym Nowa Sól).

Wadim Tyszkiewicz na razie jednak studzi emocje. - Szansa na zrewitalizowanie terenów po fabryce „Odra” jest, ale musimy pamiętać, że pieniędzy jest bardzo mało, a starają się o nie także inni. Z drugiej strony nasze miasto jak zawsze perfekcyjnie przygotowuje się do wszystkich działań, więc czas pokaże, co z tego wyjdzie - opowiada prezydent. Zaznacza jednak, że nawet, jeśli uda się nam uzyskać pieniądze, to będzie to początek długiej drogi. Jak się dowiedzieliśmy, na razie walka toczy się o ok. trzy miliony złotych, dzięki którym uda się stworzyć odpowiednie dokumenty, związane z procesem przywracania tych terenów do „tkanki miejskiej”.

Jakub Nowak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.