Jarosław Miłkowski

PACYFIKACJA URSUSA Strajk w gorzowskim Ursusie był odpowiedzią na stan wojenny

Do pacyfikacji Ursusa użyto m.in. żołnierzy z Gorzowa i Skwierzyny oraz ich sprzętu. Wykorzystano czołg T-54 oraz opancerzony transporter (widoczny na Fot. Stanisław Oczkoś Do pacyfikacji Ursusa użyto m.in. żołnierzy z Gorzowa i Skwierzyny oraz ich sprzętu. Wykorzystano czołg T-54 oraz opancerzony transporter (widoczny na zdjęciu).
Jarosław Miłkowski

W tym roku mija 40 lat od pacyfikacji Ursusa, czyli Zakładów Mechanicznych „Gorzów”. W zakładzie strajkowało kilkaset osób, a w likwidacji protestu brało udział ponad 2 tys. osób. Użyto sprzętu wojskowego.

To był jeden z najbardziej tragicznych momentów we współczesnych dziejach miasta. I na trwale zapisał się on w jego historii. 16 grudnia 1981 spacyfikowano Zakłady Mechaniczne „Gorzów”, które były częścią znanego w Polsce Ursusa.

Do strajku na gorzowskim Zawarciu doszło, bo kilkadziesiąt godzin wcześniej - 13 grudnia 1981 - w całym kraju wprowadzony został stan wojenny. Poza tym tylko w czasie pierwszej doby internowano 57 działaczy gorzowskiej Solidarności.

Przeciwko temu w Gorzowie zaczęli protestować pracownicy największych gorzowskich zakładów, wśród których był także Ursus. Szacuje się, że wzięło w nim udział około 1 tys. osób z liczącej 2 tys. pracowników - łącznie z filią zakładu w Sulęcinie - załogi.

Strajk rozpoczął się 15 grudnia 1981 po przerwie śniadaniowej, w trakcie której robotnicy z poszczególnych wydziałów zakładu zaczęli namawiać się wzajemnie do strajkowania. Tego samego dnia wieczorem zapadła decyzja o likwidacji protestu. W nocy w okolice zakładu przyjechali milicjanci i żołnierze.

- Funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej było 194 plus 81 operacyjnych. Pułk manewrowy milicji liczył 400 osób. Było też 1632 żołnierzy - wyliczał nam pięć lat temu Tadeusz Horbacz, zmarły w styczniu tego roku działacz Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym.

Początkowo strajk próbowano zakończyć w drodze negocjacji między przedstawicielami pracowników a dowództwem akcji. To się jednak nie udało i zapadła decyzja o siłowym rozwiązaniu protestu. Bramę hali, w której znajdowało się kilkuset strajkujących, staranował czołg. Następnie milicjanci zaczęli wystrzeliwać w środku hali gaz łzawiący. To spowodowało panikę wśród protestujących, który zaczęli wybiegać na zewnątrz. Jeszcze w hali użyto wobec nich pałek. Po wybiegnięciu z hali trafiali w szpaler złożony z milicjantów i żołnierzy, czyli na tzw. ścieżkę zdrowia.

Tuż po pacyfikacji zatrzymano 76 osób, a w kolejnych dniach jeszcze pięć osób. Kilkanaście osób zostało osądzonych. Pierwsze procesy rozpoczęły się... niespełna dwa tygodnie po stłumieniu strajku.

W przeciwieństwie do największej manifestacji politycznej z 31 sierpnia 1982 r., gdy co najmniej 5 tys. osób protestowało przeciwko stanowi wojennemu w centrum Gorzowa, pacyfikacja Ursusa nie została uwieczniona na wielu zdjęciach. Do dziś zachowało się zaledwie kilka fotografii. To, jak wyglądał protest, wiemy z opowieści i strajkujących, i pacyfikujących. Zachowały się protokoły z prokuratorskich przesłuchań. Do dziś żyje też część uczestników tamtych wydarzeń. Byli pracownicy Ursusa i działacze Solidarności co roku spotykają się, by wspominać tamte czasy. Nie inaczej będzie teraz, przy okazji 40. rocznicy pacyfikacji. W poniedziałek 13 grudnia o 16.30 w gorzowskiej katedrze zostanie odprawiona uroczysta msza święta w intencji ofiar stanu wojennego, a w czwartek 16 grudnia o 12.00. odbędzie spotkanie pod pamiątkową tablicą przy ul. Targowej.

Czytaj również:
Kalendarium stanu wojennego: od 11 grudnia 1981 do 22 lipca 1983 roku

Jarosław Miłkowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.