Filip Pobihuszka, (mak)

Palisz w piecu byle czym? Uważaj, bo zapuka strażnik!

Problem nie jest nowy, o czym świadczy to zdjęcie, nadesłane w grudniu 2013. To wbrew pozorom nie Kraków, a nowosolskie Zatorze. Fot. Czytelnik Problem nie jest nowy, o czym świadczy to zdjęcie, nadesłane w grudniu 2013. To wbrew pozorom nie Kraków, a nowosolskie Zatorze.
Filip Pobihuszka, (mak)

Spalanie śmieci lub opału niskiej jakości to problem, który zimą powraca w wielu polskich miastach...

Rozpoczęcie sezonu grzewczego w wielu miastach widać... gołym okiem. Gdy tylko temperatury spadną do nieprzyjemnie niskich wartości, kominy domków jednorodzinnych i kamienic zaczynają wypluwać w powietrze różnokolorowy dym. Kolor oczywiście zależy od tego, co Kowalski wrzuci do pieca, a niestety wrzuca... wszystko. Tymczasem strażnicy miejscy dwoją się i troją by karać krnąbrnych mieszkańców.

Kontrole strażników

- Czy staż miejska może wejść komuś do mieszkania i sprawdzić czym pali w piecu? - pytam st. insp. Jacka Baranowskiego, który ma za sobą już ponad dwie dekady pracy w nowosolskiej straży miejskiej. - Oczywiście, jak najbardziej. W myśl ustawy o ochronie środowiska mamy takie uprawnienia - wyjaśnia. - W zasadzie to potrzebne jest konkretne upoważnienie od prezydenta miasta. I ja takie mam - precyzuje.

Faktycznie. Artykuł 379 wspomnianej ustawy wyraźnie mówi, że „kontrolę przestrzegania i stosowania przepisów o ochronie środowiska” sprawują marszałkowie, starości lub szefowie gmin, którzy „mogą upoważnić do wykonywania funkcji kontrolnych (...) funkcjonariuszy straży gminnych”. Z kolei strażnicy mogą wejść na czyjąś posesję od 6.00 do 22.00. W przypadku firm, kontrola może odbyć się o każdej porze dnia i nocy.
- Możemy wejść na nieruchomość i sprawdzić czym kto pali. Możemy też pobrać próbki popiołu żeby sprawdzić co było spalane - wyjaśnia J. Baranowski. - I dana osoba ma obowiązek nas wpuścić. A jeżeli nie wpuści, popełnia przestępstwo. A my zgłaszamy to w prokuraturze. Grozi za to do trzech lat - mówi.

- Palenie w piecu czym popadnie to jeszcze wykroczenie czy już przestępstwo? - dopytuję. - Zależy. Jeśli mówimy o spalaniu większych odpadów i dojdzie do zagrożenia środowiska to już jest przestępstwo. Ale jak ktoś wrzuci butelkę czy nawet oponę, to wciąż jest wykroczenie. Za to grozi mandat do 500 zł - tłumaczy strażnik. - Z mojej perspektywy wygląda to tak: wiele osób wciąż nie jest świadoma tego, że stare meble wiórowe to nie jest opał. To jest odpad niebezpieczny, bo tam drewna jest bardzo mało. Są za to kleje, utwardzacze, lakiery, rozpuszczalniki... - wylicza.

Okazuje się jednak, że problem stanowi też... legalny opał. - Czytałem ostatnio opracowania jakiegoś profesora, że dym z gorszej jakości opału jest tak samo szkodliwy jeśli nawet nie bardziej, od zwykłych śmieci. To powinno być zakazane, ale jest legalne... I my nic z tym nie możemy zrobić. A takich zgłoszeń mamy sporo - wyjaśnia J. Baranowski.

Problem nie jest nowy, o czym świadczy to zdjęcie, nadesłane w grudniu 2013. To wbrew pozorom nie Kraków, a nowosolskie Zatorze.
Czytelnik Problem nie jest nowy, o czym świadczy to zdjęcie, nadesłane w grudniu 2013. To wbrew pozorom nie Kraków, a nowosolskie Zatorze.

Jakość powietrza

W połowie listopada opublikowane zostało zestawienie obrazujące jakość powietrza w lubuskich miastach. W niechlubnej czołówce znalazła się m.in. niewielka Wschowa. Tamtejsze zanieczyszczenia to efekt m.in. palenia byle czym, bo w gminie ciężkiego przemysłu, który mógłby dodatkowo zanieczyszczać powietrze po prostu brak. - Problem znamy, oczywiście nasila się zawsze w okresie jesienno-zimowym. Trzeba bowiem pamiętać, że Wschowa to stare miasto i największym problemem są u nas stare instalacje grzewcze - mówi wiceburmistrz Miłosz Czopek. - I takie stare piece staramy się wymieniać na ogrzewanie gazowe, informujemy mieszkańców jak wygląda kwestia uzyskania dofinansowania na taką inwestycję czy prowadzimy edukację ekologiczną - wyjaśnia. Gmina nie ma w planach wprowadzenia zakazu palenia określonymi rodzajami paliwa, tak jak miało to miejsce np. w Krakowie. Co nie zmienia faktu, że tamtejsza straż miejska stale kontroluje, którzy mieszkańcy pozwalają sobie na wrzucanie do pieca śmieci.

Paląc drewnem w kominku bardziej zanieczyszczamy powietrze niż węglem w dobrym, ekologicznym piecu

Zdaniem Lesława Krzyżaka, miejskiego radnego z Żar, polityka krajowa dotycząca tzw. niskiej emisji nijak ma się do tej realizowanej w powiatach. - Duda mówi, że siłą naszej gospodarki jest węgiel, bo chce „dobrze zrobić” górnikom, tymczasem nam każe się ograniczać zanieczyszczenia, zwalczać niską emisję kontrolami - wylicza. - To niedorzeczne i nie ma w tym spójności. Nie każdy chyba zdaje sobie sprawę, że paląc drewnem w kominku bardziej zanieczyszczamy powietrze niż węglem w dobrym, ekologicznym piecu.

Plan Gospodarki Niskoemisyjnej

Na ostatniej w tym roku sesji rady , którą zaplanowano na 30 grudnia, żarscy radni pochylą się nad Planem Gospodarki Niskoemisyjnej, który (póki co) miałby obowiązywać przez najbliższe sześć lat. Ma on pozwolić budynkom wielorodzinnym i wspólnotom na przyłączenie się do sieci ciepłowniczej. Wpisane do planu zadanie warte jest 4,7 mln zł. Wpis pozwoli również ubiegać się o dofinansowanie ze środków unijnych na budowę sieci.

A jak wygląda sprawa kontroli? Roman Kuczak, pełniący obowiązki komendanta Straży Miejskiej w Żaganiu mówi, że gmina od stycznia rozpoczyna plan kontroli poszczególnych posesji. - Na podstawie uprawnień wydanych przez burmistrza, sprawdzimy kto czym pali - mówi R. Kuczak. - Będą to kontrole wyrywkowe, a domy i mieszkania, zarówno komunalne, jak i prywatne, będziemy odwiedzać od stycznia do połowy kwietnia.

Filip Pobihuszka, (mak)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.