Czesław Wachnik

Paliwa będą drożeć - straszą nas eksperci

Tomasz Adamek, Jan Mikołajczyk Fot. Mariusz Kapała Tomasz Adamek, pracownik stacji w Sulechowie, wlewał w ,środę paliwo do baku auta Jana Mikołajczyka z Nietkowic. - Szkoda, że paliwa drożeją, ale jeździć trzeba - mówił pan Jan. - Często jeżdżę do rodziny we Wrocławiu, więc mam też w aucie instalację gazową, no ale gaz też niestety poszedł w górę.
Czesław Wachnik

Tylko w ciągu tygodnia ceny paliw czyli oleju napędowego i benzyny wzrosły o 9-11 gr, a na niektórych stacjach trzeba płacić o 20 gr więcej

W środę w Gorzowie stacja Orlenu przy Myśliborskiej oferowała litr benzyny 95 za 4,53 zł, a oleju napędowego za 4,39 zł. W Zielonej Górze na stacji Orlenu przy Wojska Polskiego było nieco taniej, benzyna po 4,46 zł, a olej napędowy - 4,34 zł. Sprzedawcy nie ukrywali, że wczorajsze ceny są nawet o kilkanaście groszy wyższe niż jeszcze tydzień temu.

Roman Żyła z racji zawodu jeździ bardzo dużo, niekiedy tygodniowo nawet kilkaset kilometrów. - Paliwa zdrożały znacznie, jest to już odczuwalne dla kieszeni przeciętnego zmotoryzowanego. Szczególnie mocno wzrost cen odczuwają tacy jak ja, a więc jeżdżący wiele kilometrów. Najgorsze, że media przepowiadają, że czeka nas kolejny wzrost cen - mówi pan Roman.

Dobrych wieści dla zmotoryzowanych nie ma Jakub Bogucki, analityk spółki e-petrol z Warszawy.

Tomasz Adamek, Jan Mikołajczyk
Mariusz Kapała Tomasz Adamek, pracownik stacji w Sulechowie, wlewał w ,środę paliwo do baku auta Jana Mikołajczyka z Nietkowic. - Szkoda, że paliwa drożeją, ale jeździć trzeba - mówił pan Jan. - Często jeżdżę do rodziny we Wrocławiu, więc mam też w aucie instalację gazową, no ale gaz też niestety poszedł w górę.

- Zmiany cen na stacjach są nie tylko widoczne, ale odczuwalne dla zmotoryzowanych. Tylko w ciągu tygodnia ceny wzrosły o 9-12 groszy, a na niektórych stacjach nawet o 20 groszy. A pamiętajmy, że wiele stacji już wcześniej zaczęło podnosić ceny, w tym autogazu - wylicza nasz rozmówca. Jakub Bogucki pytany o dalsze losy cen nie ukrywa, że jest pesymistą. A to dlatego, że szykuje się nam porozumienie producentów ropy naftowej, w tym Rosji, którzy chcą ograniczyć produkcję ropy naftowej. A wtedy zamiast obecnych 53 dolarów za baryłkę, rafinerie będą płaciły więcej. I tym samym podniosą ceny benzyn i oleju napędowego.

Mniej pesymistycznie wypowiada się natomiast Urszula Cieślak, analityk łódzkiej spółki BM Reflex.

- To, że ceny wzrosły, jest po części efektem zapowiedzi producentów ropy naftowej, którzy chcą ograniczyć produkcję. Jednak nie bardzo wierzę, że tak się stanie. Rozbieżności między poszczególnymi państwami OPEC a Rosją są jednak tak duże, że o porozumienie nie będzie łatwo - tłumaczy nasza rozmówczyni.

Tylko w ciągu tygodnia ceny wzrosły o 9-12 groszy, a na niektórych stacjach nawet o 20 groszy

- To zaś oznacza, dodaje, że po kilku tygodniach np. w listopadzie, kiedy okaże się, że do porozumienia nie doszło, ceny mogą nawet spadać - przekonuje.

- A najbliższe dni? - pytamy. - Tu może zadziałać efekt zapowiadanego porozumienia. Możemy się spodziewać jednak wzrostu cen. Jednak nie sądzę, by był on znaczny, wydaje się, że maksymalnie 8-10 groszy na litrze. Jesień i zima oznacza mniejszy popyt na paliwa - mówi nasza rozmówczyni.

Czesław Wachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.