Pan Mieczysław znalazł bransoletę. I ma problem
- Myślałem, że to uchwyt od garnka - mówi gorzowianin, który znalazł przypadkiem w ziemi bransoletę sprzed.... 35 wieków.
- Gdybym wiedział, że tak się ta sprawa zakończy, to w ogóle nie szedłbym z tą bransoletką do muzeum. Sam, z własnej woli, chciałem, by ktoś się tym zainteresował, a wyszło na to, że robi się ze mnie przestępcę - nie kryje żalu pan Mieczysław z Gorzowa (nazwisko do wiadomości redakcji).
Pod koniec kwietnia wybrał się do rodziny, która mieszka tuż za granicą Lubuskiego z Zachodniopomorskiem. W trakcie wizyty postanowił wybrać się na ryby. Na terenie rodzinnego obejścia zaczął szukać robaków na przynętę. Koło korzeni ściętego bzu znalazł coś więcej.
- Początkowo myślałem, że to może jakiś uchwyt od garnka, ale były na nim nacięcia. Wziąłem to więc do domu i tak sobie leżało przez wiele dni obok telewizora - opowiada pan Mieczysław.
Po pewnym czasie gorzowianin oglądał program popularno-naukowy, a w nim zobaczył... bransoletę łudząco podobną do tego, co znalazł. Ze zdjęciem znaleziska zaszedł do Muzeum Lubuskiego w Gorzowie. - Dowiedziałem się tam, że to może być bransoleta z epoki brązu. Usłyszałem też, że skoro znalazłem to na terenie Zachodniopomorskiego, muszę zgłosić to konserwatorowi zabytków w Szczecinie. Tak też zrobiłem - opowiada mężczyzna. Efekt tego jest taki, że w zeszły poniedziałek do jego mieszkania zapukała policja, a kilka dni później o sprawie poinformowały media. - Przekazywały, że chciałem za tę bransoletę jakieś pieniądze, a to nieprawda - mówi pan Mieczysław. By opowiedzieć, jak doszło do znaleziska, sam zgłosił się do „GL”.
- Bransoleta została poddana ekspertyzie archeologów z Muzeum Narodowego w Szczecinie, gdzie bezsprzecznie stwierdzono, że pochodzi ona ze starszego okresu epoki brązu (1.600 - 1.350 lat temu) i jest cennym zabytkiem archeologicznym - mówi Marek Łuczak, koordynator ds. zabytków w zachodniopomorskiej policji. Tłumaczy też, że gorzowianin złamał prawo, bo zabytki archeologiczne są własnością Skarbu Państwa, a gorzowianin przywłaszczył bransoletę, więc grozi mu do trzech lat więzienia.
Jak należy postępować w przypadku znalezienia zabytku archeologicznego, tłumaczy nam Barbara Bilinis - Kopeć, lubuski konserwator zabytków: - O odkryciu przedmiotu trzeba niezwłocznie powiadomić konserwatora zabytków, a jeśli nie ma takiego w pobliżu, to prezydenta, burmistrza lub wójta. On z kolei ma trzy dni na powiadomienie konserwatora. Przedmiot trzeba zabezpieczyć, czyli najlepiej pozostawić go w miejscu znalezienia - mówi. Pan Mieczysław powiadomił konserwatora po około miesiącu od znalezienia bransolety.
- Tylko, że ja przez dłuższy czas nawet nie wiedziałem, że to jakiś zabytek. Tym bardziej nie wiedziałem też, że trzeba to gdzieś zgłosić. A o tym, że za znaleźne jest nagroda, to dowiedziałem się kilka dni temu - mówi gorzowianin.
Z tzw. znaleźnego mógł cieszyć się ostatnio Bogusław Szwichtenberg, leśnik z Guzowa. Znalazł ponad sześć tysięcy srebrnych monet. Dostał za nie od ministra kultury Piotra Glińskiego - 50 tys. zł.
To nie są jedyne znaleziska w naszych okolicach w ostatnich latach. W jednej z podkrośnieńskich wsi znaleziono 39 naszyjników, berło sztyletowe, dwa sztylety i rękojeść trzeciego - one też pochodziły z epoki brązu. Na cenne znaleziska natrafiono też w okolicy Skwierzyny i Nowego Kramska. Jakie jeszcze pamiątki sprzed tysięcy lat kryje nasza ziemia?