Katarzyna Bogucka

Pan Zbigniew wyjeżdża z żoną do sanatorium średnio co cztery lata. Chciałby częściej, więc poluje na „zwroty”...

Kto by nie chciał  dochodzić do zdrowia patrząc na zielone wzgórza nad  Soliną albo na morze, koniecznie  latem Fot. Fot.Krzysztof Kapicai Kto by nie chciał dochodzić do zdrowia patrząc na zielone wzgórza nad Soliną albo na morze, koniecznie latem
Katarzyna Bogucka

Około 20 proc. pacjentów zwraca skierowanie do uzdrowiska. Powody? Choroba w rodzinie, operacja, wyjazd, ale także...brak mola, sezon grzewczy, złe: pora roku, ośrodek, rejon Polski.

- Po wysłuchanie audycji radiowej poświęconej pobytom w uzdrowiskach, postanowiłem zainteresować się sanatoryjnymi „zwrotami”, a tych, jak usłyszałem w eterze, jest w naszym województwie całkiem sporo - mówi bydgoszczanin, pan Zbigniew. - Niestety, bodajże piąty czy szósty raz dzwonię do Narodowego Funduszu Zdrowia, nawiasem mówiąc, czuję się z tego powodu jak natręt, i okazuje się, że nikt aktualnie nie zrezygnował. To co się w rakim razie dzieje z tymi zwrotami? Może dobrze byłoby ujawnić, np. na stronie NFZ, ile ich jest, do jakich uzdrowisk były planowane, dla jakich schorzeń zakontraktowane. Ludzie by dzwonili - podpowiada pan Zbigniew.

Pozostało jeszcze 78% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Katarzyna Bogucka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.