Pani Lilianna byłaby wolna, gdyby nie parę schodów

Czytaj dalej
Fot. Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski

Pani Lilianna byłaby wolna, gdyby nie parę schodów

Jarosław Miłkowski

Lilianna Kaseja w Gorzowa od 2013 r. porusza się na wózku. I tak samo długo walczy o zjazd dla wózka w bloku. Podjazd kosztuje około 20 tys. zł. Czy znajdzie się ktoś chętny do zapłacenia za jego budowę?

- Walczę dwa lata i już nie wiem, gdzie mam się w tej sprawie zwracać! - skarży się nam Lilianna Kaseja. To 69-latka, która po powikłaniach cukrzycowych w 2013 r. miała amputowaną nogę. Mieszka w wieżowcu przy ul. Pomorskiej 30 i od dwóch lat porusza się na wózku inwalidzkim. Wyjście do lekarza to dla niej ogromny problem. Dlaczego? Bo o ile z pierwszego piętra, na którym mieszka, zjedzie windą na parter, to już nie jest w stanie pokonać kilku stopni, które dzielą ją od wyjścia z klatki. Od wielu miesięcy walczy więc o to, aby w jej bloku wybudowano specjalny zjazd dla wózków.

- Korzystałabym z niego nie tylko ja, ale również kilku sąsiadów - podkreśla gorzowianka. O jej sprawie pisaliśmy już w maju zeszłego roku. Urzędnicy wojewody obiecywali wtedy znaleźć jakieś rozwiązanie Minęło jednak 18 miesięcy. A zjazdu dla wózków jak nie było, tak nie ma.

Sytuacja jest patowa, bo kogo by nie zapytać, ten twierdzi, że on zjazdu dla wózków zrobić nie może.

Blok pani Lilianny to wieżowiec, z bardzo długimi korytarzami na każdym z pięter. Na każdym z pięter mieszka po kilkadziesiąt osób. Wyjazd można byłoby zrobić na końcu korytarza na parterze. - Spółdzielnia Górczyn zrobiła tak w bloku przy ul. Piłsudskiego 2. Tam zjazd powstał niedawno. Dlaczego więc nie można zbudować podobnego w naszym bloku? - zastanawia się kobieta.

W przypadku pani Lilianny sytuacja wydaje się jednak, niestety, nie do rozwiązania. Dlaczego? Kobieta o wybudowanie zjazdu zwróciła się do spółdzielni mieszkaniowej Dolinki, na terenie której stoi blok. Jej prezes Ryszard Marczyk przekonuje, że jest jednak złym adresatem prośby: - Od pomagania osobom niepełnosprawnym są przecież odpowiednie instytucje - mówi naszemu dziennikarzowi.

O sprawę pani Lilianny pytamy więc w Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. - Wybudowanie zjazdów to zadanie samorządów. My przekazujemy pieniądze na pomoc niepełnosprawnym gminom i to do nich należy się zgłaszać. W przypadku Gorzowa to Gorzowskie Centrum Pomocy Rodzinie - słyszymy od Wojciecha Falskiego z wydziału komunikacji społecznej w ogólnopolskiej centrali PFRON.

A co słyszymy w centrum pomocy rodzinie? - Podjazd moglibyśmy wykonać, gdyby pani Lilianna mieszkała na parterze, a podjazd wychodziłby na podwórko z poziomu jej mieszkania - mówi Karolina Antczak - Gnutek, kierownik działu rehabilitacji społecznej. Na inne rozwiązanie prawo nie pozwala.

Problem gorzowianki rozwiązać mógłby darczyńca, który wyłożyłby pieniądze na budowę podjazdu.

Jak zatem możliwe było wybudowanie podjazdu do bloku przy ul. Piłsudskiego? Pracownicy spółdzielni Górczyn tłumaczą, że u siebie zrobili to za pieniądze spółdzielcze. Kilku mieszkańców bloku prosiło o takie ułatwienie. Spółdzielnia wyłożyła więc 20 tys. zł na samo tylko wykonanie zjazdu (nie liczymy chodnika, który przy tej okazji trzeba było położyć w innym miejscu).
Sprawą pani Lilianny zajmował się już i wojewoda, i poseł (obecny minister rodziny, pracy i polityki społecznej) Elżbieta Rafalska. Sytuacja jest jednak patowa, bo kogo by nie zapytać, ten twierdzi, że on zjazdu dla wózków zrobić nie może.

Problem gorzowianki rozwiązać mógłby darczyńca, który wyłożyłby pieniądze na budowę podjazdu. Gdyby znalazła się firma chętna ułatwić życie niepełnosprawnej pani Lilian-nie, prosimy o kontakt z „GL”: 95 722 57 72 lub [email protected].
- Jeśli znajdzie się ktoś, kto zapłaci za ten podjazd, chętnie logistycznie pomożemy - mówi nam prezes Dolinek.

- Bardzo potrzebuję tego zjazdu. Nie dość, że poruszam się na wózku, to jeszcze przyplątał mi się nowotwór i muszę często jeździć do szpitala - mówi pani Lilianna. Od kilku lat jest wdową. W domu pomaga jej 43-letnia córka. Kobieta nie jest jednak w stanie pomóc mamie w wydostaniu się z bloku. Wózek z mamą jest dla niej zwyczajnie za ciężki.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.