Plac Wileński w Drezdenku będzie placem Zbawiciela?

Czytaj dalej
Fot. Archiwum „GL”
Agnieszka Drzewiecka, red.

Plac Wileński w Drezdenku będzie placem Zbawiciela?

Agnieszka Drzewiecka, red.

Grupa osób związanych z Kościołem chce zmienić nazwę placu Wileńskiego w Drezdenku na plac Zbawiciela. Trwają konsultacje społeczne. Czy to dobry pomysł?

TAK
Wszyscy wyrośliśmy z korzeni chrześcijańskich.

Wiesław Pietruszak, jeden z inicjatorów zmiany nazwy placu.
Archiwum „GL” Wiesław Pietruszak, jeden z inicjatorów zmiany nazwy placu.

Skąd pomysł na zmianę nazwy placu Wileńskiego w centrum Drezdenka na plac Zbawiciela?
Nadanie nazwy plac Zbawiciela byłoby przywróceniem nazwy, jaką nadali temu placowi mieszkańcy w 1945 roku. Chcemy w ten sposób uszanować wolę przybyłych tu dawnych mieszkańców, którzy w tamtych czasach byli na tyle skołatani, że mieli potrzebę złożyć w jakiś sposób hołd Chrystusowi.

Oprócz tego historycznego aspektu chodzi o coś więcej?
Pochodzę z miasteczka, w którym była choćby ulica Świętego Jana, był plac Zbawiciela. Dziś w Drezdenku nie mamy żadnej ulicy związanej z chrześcijaństwem. A przecież na placu Wileńskim odbywają się różne uroczystości, na przykład obchody Bożego Ciała. Mnie, podobnie jak i pozostałym inicjatorom tej zmiany, brakuje takiego miejsca i mam nadzieję, że wielu innym mieszkańcom także. Ponadto w tym roku obchodzimy ważną rocznicę: 1050-lecie chrześcijaństwa w Polsce. Nazwanie tego miejsca placem Zbawiciela doskonale wpisuje się w tę rocznicę. Docierają do nas głosy od wielu osób, które są za naszą inicjatywą. Słyszę, że dobrze, że mamy odwagę to zaproponować. A przecież żyjemy w wolnym kraju.

Niektórzy twierdzą, że to zupełnie niepotrzebna zmiana, która nic dobrego nie wniesie, i że są pilniejsze sprawy.
Przypominam, że kiedy przedstawialiśmy nasz pomysł, zapewniliśmy, że zobowiązania finansowe związane z nową nazwą bierzemy na siebie. Już w latach 90. wraz z Klubem Inteligencji Katolickiej proponowaliśmy nazwę plac Zbawiciela. Ale wtedy nie było argumentu historycznego związanego z rocznicą chrześcijaństwa. Myślę, że teraz warto to zrobić. Bez względu na to, czy ktoś jest wierzący, czy nie, wszyscy wyrośliśmy z korzeni chrześcijańskich.

NIE
To nie jest odpowiednie miejsce na tak doniosłą nazwę.

Wiesław Pietruszak, jeden z inicjatorów zmiany nazwy placu.
Archiwum prywatne Sebastian Dukaczewski, radny miejski w Drezdenku.

Co nie podoba się panu w pomyśle zmiany nazwy placu?
Nazwa plac Zbawiciela sprawdziłaby się przy świątyni, ale nie w centralnym miejscu miasta, przestrzeni przeznaczonej także na rozrywkę. Jestem na ,,nie” wcale nie ze względu na samą zaproponowaną nazwę. Jestem na nie, ponieważ plac Wileński od lat wiąże się z tym, że odbywają się tam różnego rodzaju spotkania dla mieszkańców. Zarówno te doniosłe, związane z ważnymi wydarzeniami historycznymi, jak i te rozrywkowe, jak na przykład ostatnio duża impreza sylwestrowa.

Już niedługo ruszy przebudowa placu.
Założenia są takie, by plac nadal był w ten sposób wykorzystywany. Ludzie mają się tam spotykać, to ma być miejsce relaksu, rozrywki, odpoczynku, miejsce dla turystów. Powtarzam: nazwa plac Zbawiciela sprawdziłaby się na przykład przy którejś ze świątyń, a to jest centralne miejsce w mieście i musi służyć wszystkim, być miejscem i patetycznych obchodów, i imprez rozrywkowych. Już nawet pomijając aspekt problemów z wymianą dokumentów, jakie mieliby po zmianie mieszkańcy, ta nowa, doniosła nazwa związałaby to miejsce z sakralną częścią życia miasta. I wykluczyłaby plac z innych sfer życia. Trudno byłoby tam zorganizować hucznego sylwestra czy inne imprezy.

Jakie głosy od mieszkańców do pana docierają?
Nawet gdyby rada zmieniła nazwę, jestem przekonany, że byłaby to zmiana tylko na papierze. Nie przyjęłaby się wśród mieszkańców, nikt w potocznej mowie nie używałby nazwy plac Zbawiciela. Tym bardziej więc uważam, że nazwa plac Wileński może spokojnie pozostać. Mieszkańcy mówią, że zmiana nie ma najmniejszego sensu, i że ten plac nie jest odpowiednim miejscem do nadania mu tak doniosłej nazwy.

Czy warto dziś zmieniać nazwy ulic, placów, osiedli? Jeśli tak, to w jakich sytuacjach?

Justyna Kwiatkowska z Gorzowa
Nazwy związane z czasami komunistycznymi zdecydowanie trzeba zmieniać. W innych przypadkach trzeba się zastanowić, czy to faktycznie potrzebne, bo zawsze wiąże się z kosztami. Jeśli nazwa ulicy jest trudna, ludzie popełniają często błędy w pisowni, też warto zmienić. Albo gdy jest obcojęzyczna, ludzie się mylą. A ta historyczna motywacja w Drezdenku, związana z przywróceniem dawnej nazwy, też mi się podoba.

Ewa Pietrusiewicz, nauczycielka z Babimostu
Jestem temu absolutnie przeciwna. Uważam, że dziś nie ma kompletnie takiej potrzeby, by zmieniać nazwy ulic. No, chyba że ulica czy plac noszą nazwę kogoś takiego, jak na przykład Adolf Hitler czy Józef Stalin. Ale żeby nazwę placu Wileńskiego zmieniać na plac Zbawiciela? Takiej sytuacji kompletnie nie rozumiem.

Andrzej Suszczewicz, kierownik firmy Apex Komputery w Żarach
Uważam, że jeśli jest taka potrzeba i dotychczasowe nazwy źle się mieszkańcom kojarzą, powinno się je zmienić. Tym bardziej, jeśli przemawia za tym historyczne uzasadnienie. Na przykład jeśli w Żarach w okresie PRL-u zmieniono nazwę dawnej ulicy Podwale na ulicę Rosenbergów, przy której mieścił się ogólniak, to jest to jak najbardziej uzasadnione.

Ryszard Szabowski, radny z Nowej Soli
Nie szalałbym dziś z tymi zmianami. Ale uważam, że nazwy dotyczące poprzedniej epoki, poprzedniego ustroju należy jak najszybciej zmienić. Podam konkretny przykład. Do dziś spora część nowosolan mieszka na osiedlu - uwaga! - XXX-lecia PRL. Co prawda większość z nas nie używa i nie wymawia tej drugiej części nazwy, ale mimo wszystko sądzę, że trzeba to jak najszybciej naprawić.

Krystyna Bębas, rencistka z Zielonej Góry
Wydaje mi się, że nie ma potrzeby zmiany nazw ulic. To może wprowadzać tylko niepotrzebne zamieszanie i masę papierkowej roboty. To przecież wiąże się też z wymianą dokumentów przez mieszkańców. Można zmieniać nazwę, tylko jeśli ulica kojarzy się źle. Na przykład z minionym już systemem politycznym.

Czesław Hyży, mieszka w Słubicach, pracuje w niemieckiej firmie we Frankfurcie nad Odrą
Według mnie nazwy ulic to część naszej historii i jestem za tym, żeby jednak pozostały bez zmian. Poza tym ze strony praktycznej każda zmiana nazwy ulicy może wywoływać spore zamieszanie, ponieważ ludzie są przyzwyczajeni i dane miejsce kojarzy się im z nazwą danej ulicy. W Niemczech ulic nie zmieniają, nawet jeśli są kontrowersyjne.

Agnieszka Drzewiecka, red.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.