Po co nam taka szyba

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Natalia Dyjas-Szatkowska

Po co nam taka szyba

Natalia Dyjas-Szatkowska

Szyba przy ratuszu, pod którą znajdują się średniowieczne ruiny miasta, miała być naszą wizytówką. A okazała się niewypałem.

Szyba powstała w 2010 roku, po tym jak podczas kładzenia na deptaku ciepłociągu odkryto ruiny średniowiecznych budynków. Propozycja, by udostępnić dawne budynki na widok publiczny spotkała się z pozytywnym oddźwiękiem. Władze miasta zdecydowały więc udostępnić ten kawał historii.

Początkowo na szybie można było stanąć, bo z założenia tafla miała być idealnie przezroczysta, tak by bez problemu oglądać pozostałości średniowiecznej zabudowy. Z czasem jednak, wraz z powstawaniem nowych zarysowań na powierzchni, szyba została ogrodzona łańcuchem. Mimo tych zabiegów, przez szklaną taflę mało widać – co podkreślają w rozmowach zarówno mieszkańcy miasta, jak i turyści.

– To chyba najgorszy niewypał w mieście – mówi z oburzeniem pan Leszek – Stworzenie takiej szyby to był koszt kilkuset tysięcy złotych, a potem przychodzi jakaś wycieczka, zagląda i nic przez tę szybę nie widać! To jest niewypał ratusza i uważam, że urzędnicy powinni ponieść konsekwencje tej decyzji – dopowiada. Inne głosy, choć mniej oburzone, także są krytyczne.

– Szyby poniszczone, Bachusika ktoś już raz ukradł. A koszt naprawy wysoki – mówi pani Bogumiła. Tafla nie jest również wizytówką miasta dla przyjezdnych. – Szyba jest tragiczna, nie reprezentuje miasta w jakikolwiek sposób – mówi Ewelina, która do Zielonej Góry przyjechała na studia.

Deptak w Zielonej Górze
Mariusz Kapała – Przecież przez tę szybę nic nie widać! – dziwi się Michał Sadowski z Zielonej Góry

O opinię w sprawie szyby i jej przyszłych losów spytaliśmy włodarzy. Prezydent Janusz Kubicki szczerze przyznaje, że szyba mu się po prostu nie podoba. – Nie jest ani fajna, ani oryginalna. W naszych warunkach atmosferycznych ona się nie sprawdza. Oprócz tego, że nic za bardzo przez nią nie widać, to jeszcze kilka razy została zbita przez wandali. Wymiana tylko jednej takiej szyby to kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Jak mówi wiceprezydent Kaliszuk. – To była między innymi pomysł konserwatora zabytków, żeby ruiny średniowiecznego miasta przykryć szybą. Dziś mogę powiedzieć, że technologia się nie sprawdziła. Projekt był współfinansowany z różnych środków, między innymi z Unii Europejskiej. Mija właśnie 5 lat trwałości projektu, w trakcie którego nie mogliśmy nic zmieniać. Teraz będziemy się zastanawiać, co dalej zrobić z szybą. Będziemy dyskutować w urzędzie miasta, z konserwatorem zabytków. Przyznaję, wybrane rozwiązanie nie sprawdziło się – podsumował Kaliszuk.

Jak przyznaje Barbara Bielinis-Kopeć, lubuski wojewódzki konserwator zabytków, pytano ją o zgodę, zanim ta szyba powstała. – Zgodziłam się na wykonanie takiego projektu, bo wiedziałam, że w innych miastach takie szyby się sprawdziły. Nie można twierdzić, że pomysł jest zły, bardziej coś tu nie zagrało z wykonaniem – mówiła w rozmowie z nami. – Pomysł jak najbardziej na tak, wykonanie na nie. W naszym mieście ta szyba miała i ma nadal sens – podsumowała konserwator.

Pomimo usilnych starań nie udało nam się skontaktować z pracownią projektową AAD, która była odpowiedzialna za projekt szyby. Obecnie dwie tafle pozostają zbite, a koszt ich wymiany to kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.