Natalia Dyjas

Pod samymi oknami mamy cmentarz...

Tuż przy murze, który stoi obok domu pani Krystyny i jej męża, zaczęto przeprowadzać pierwsze pochówki. Fot. Natalia Dyjas Tuż przy murze, który stoi obok domu pani Krystyny i jej męża, zaczęto przeprowadzać pierwsze pochówki.
Natalia Dyjas

Pani Krystyna i jej mąż są świadkami pogrzebów, które odbywają się w szóstej kwaterze nekropolii, tuż obok ich domu. Czy miasto ma plan na tę przestrzeń?

Pani Krystyna, wraz z mężem, mieszka na Chynowie (dzielnica Zielonej Góry). Ładny, niewysoki domek z zadbanym ogródkiem. Idealnym, by spędzać w nim wolny czas. Jednak relaks w przydomowym ogródku nie jest ani dla pani Krystyny, ani jej męża, przyjemnością. Bo tuż obok ich posesji, w odległości kilkunastu metrów, znajduje się cmentarz komunalny. Dawniej zmarłych chowano ok. 200 metrów od ich posesji. Teraz tuż obok domu, w szóstej kwaterze.

- Siedzę w pokoju i słyszę pogrzeby - mówi pani Krystyna. - To bardzo dziwne uczucie...

Kobieta w liście do redakcji „GL” napisała m.in.: „Zgodnie z rozporządzeniem z 1959r.(...) odległość cmentarza od zabudowań mieszkalnych (...) oraz studzien, źródeł i strumieni, służących do czerpania wody do picia i potrzeb gospodarczych, powinna wynosić co najmniej 150 m; odległość ta może być zmniejszona do 50 metrów pod warunkiem, że teren w granicach od 50 do 150 metrów odległości od cmentarza posiada sieć wodociągową i wszystkie budynki korzystające z wody są do tej sieci podłączone. Nasza działka graniczy bezpośrednio z cmentarzem. Z przepisu wynika, że odległość cmentarza m. in. od zabudowań mieszkalnych powinna wynosić co najmniej 150 metrów. Może być zmniejszona do 50 metrów, ale tylko, gdy w granicach od 50 do 150 metrów znajduje się sieć wodociągowa, co ma miejsce w naszym przypadku. 50 a nie 4 metry!”.

Istnieją dwa rozporządzenia, dotyczące cmentarzy: Ministra Gospodarki Komunalnej z 1959 r. w sprawie określenia, jakie tereny pod względem sanitarnym są odpowiednie na cmentarze oraz Ministerstwa Infrastruktury z 2008 roku. Według tego drugiego aktu prawnego ogrodzenie cmentarza powinno być wykonane z trwałego materiału. Wysokość ogrodzenia nie powinna być niższa niż 1,5 m. Przez wiele lat cmentarz od domu odgradzała siatka. Po latach zaczęła się ona rozpadać. Po wielu prośbach do miasta, by coś z tym zrobić, małżeństwo zdecydowało się na własną rękę zbudować drewniany płot.

- Był wyższy niż ta siatka - mówi pani Krystyna. - Nie było widać ludzi, którzy chodzą na cmentarzu. Jednak robotnicy zaczęli go wymieniać na ogrodzenie... o wiele niższe. Wszczęłam alarm, że nie chcę takiego muru, bo będę na swoim podwórku oglądać ludzi na cmentarzu. Ostatecznie ogrodzenie podniesiono o jedno przęsło.

I tak obok siebie stoi drewniany płot małżeństwa i betonowy, należący do cmentarza. Małżeństwo otrzymało zgodę na budowę domu, który miał zostać podłączony do sieci wodociągowej.

- Dlatego, że woda była zaprojektowana, cmentarz miał ulec likwidacji - mówi kobieta. Tak się jednak nie stało. - Wymagane jest, w chwili, kiedy tworzona jest sieć wodociągowa, by cmentarz był 50 metrów od budynku. Ten przepis istnieje. Gdybyśmy my, w tej chwili, posiadając działkę, starali się o budowę, to byśmy tej zgody nie dostali. Czyli działa przepis, ale w odwrotną stronę przepis nie działa... Dostaliśmy zapewnienie od miasta, że cmentarz zostanie zlikwidowany. Przecież musiano liczyć się z tym, że nie może być pochówków tak blisko budynku.

Nam chodzi o to, żeby nie było pochówków w kwaterze szóstej - mówi pani Krystyna. I proponuje, by przeprowadzić inwentaryzację dawno nieopłaconych grobów. Wtedy znalazłoby się miejsce, by chować mieszkańców w innych kwaterach. Pani Krystyna podkreśla, że na terenie nekropolii stoi stary, nieużywany domek, którego likwidacja dałaby kolejne wolne miejsca.
Na pytanie, czy planowane są dalsze pochówki w szóstej kwaterze Adam Jeliński, kierownik miejskiego zakładu pogrzebowego odpowiada twierdząco.

A inwentaryzacja starych miejsc? Może pozwoli uniknąć pochówków w kwaterze szóstej?

- Tylko, że pochówek w miejscu, gdzie grób jest nieopłacony, kosztuje więcej – tłumaczy Adam Jeliński. - Kiedy będę proponował pochówek w miejscu grobów nieopłaconych, w chwili, kiedy kwaterę nr 6 mam otwartą, to nikt nie będzie chciał zamiast 850 zł płacić 1,1 tys. zł. Nie mogę tego ludziom narzucić.

Kwestia droższych pochówków na starych grobach wynika z konieczności przeprowadzenia ekshumacji, likwidacji pomnika. - Cmentarz był pierwszy, zanim to państwo kupiło działkę - mówi Jeliński. - Nie mogę wypowiadać się za kogoś, kto 40 lat temu sprzedał państwu tę działkę. Na dziś cmentarz mam otwarty. Jeśli dostanę odgórnie informację, że mam tam nie chować, to wtedy będę mógł się do tego ustosunkować. Teraz nie mam wytycznych, mówiących, by nie przeprowadzać tu pochówków.
- Niestety ten cmentarz był wcześniej niż ci państwo się wybudowali - mówi wiceprezydent Dariusz Lesicki. - Jedynym rozwiązaniem, jakie możemy zaproponować, to płot. Ustawa i regulacje są z 1959 roku. Wystąpimy z pismem do Ministerstwa Infrastruktury, bo to ono odpowiada za zaszłości związane z tymi danymi. Powinno to być rozstrzygnięte w sposób jednoznaczny.

Natalia Dyjas

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.