Ruszył proces prostytutki Malwiny S. i jej przyjaciela Tomasza Z., oskarżonych o stręczenie dziewcząt w Grudziądzu

Małgorzata Oberlan

Oskarżeni mieli przygarnąć dwie nastolatki, zrobić z nich prostytutki, czerpać z tego korzyści i udostępniać dziewczynom narkotyki. Nie przyznają się.

- Prosiłam je tylko, żeby używały prezerwatyw, bo przecież korzystały z mojej wanny i toaletki - twierdziła kobieta.

„Udzielili im schronienia”

Oboje oskarżonych przyprowadzonych zostało wczoraj do Sądu Okręgowego w Toruniu w kajdankach przez policjantów. Malwina S. odbywa areszt w Grudziądzu, a Tomasz Z. w Toruniu. Na sali sądowej wyraźnie było widać i słychać, że kobiecie uczucia do partnera przeszły. Jemu - przeciwnie.

„Kochałem i nadal kocham tylko Malwinkę. Nigdy w życiu nie łączyły mnie żadne kontakty fizyczne z M. i A.”

- od tego Tomasz Z. zaczął swoje wyjaśnienia. To on jednak sprowadził w październiku 2017 roku dwie siedemnastoletnie dzie-wczyny, M. i A., do mieszkania Malwiny S. Rzekomo tylko po to, by dziewczętom na życiowym zakręcie udzielić schronienia.

Obie nastolatki uciekły z domów. M. dlatego, że miała trafić do placówki wychowawczej. Tomaszowi Z., którego znała od pewnego czasu, poskarżyła się, że „matka chce ją tam zamknąć”. Jej koleżanka A. miała natomiast w domu poważne problemy z ojcem. Obie dziewczyny, jak zeznawali dziś oskarżeni, lubiły narkotyki i miały z nimi od dawna kontakt.

Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu oskarżyła Tomasza Z. o to, że w październiku ub.r. czerpał korzyści z uprawiania prostytucji przez dwie nastolatki, dowoził je do klientów i rozliczał się z nimi, a także, że kilkukrotnie każdej z dziewcząt udzielił narkotyków - marihuany i amfetaminy. Poza tym 30-latek oskarżony jest o posiadanie w mieszkaniu wspólnie z Malwiną S. 300 gramów marihuany oraz 58 gramów amfetaminy. Odpowiada też za ukrywanie dowodu osobistego obcej osoby.