Pomoc siedmioletniej Laurce nadchodzi w rytm rapu

Czytaj dalej
Fot. Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski

Pomoc siedmioletniej Laurce nadchodzi w rytm rapu

Jarosław Miłkowski

Siedmioletnia Laura urodziła się jako wcześniak. Ma problemy z jelitami, mówieniem i wiele innych. Ma też mamę i tatę, który organizuje koncert, by pomóc córce. To już za tydzień!

- Laurka urodziła się w 27. tygodniu, czyli na koniec szóstego miesiąca ciąży. Miała 33 cm i ważyła tylko 950 gramów. Po porodzie 70 dni spędziła w szpitalu, ponad miesiąc była pod respiratorem, bo nie oddychała samodzielnie. Do tej pory ma problemy z jelitami, jest nadpobudliwa, ma problemy z mową. Cierpi na nadwrażliwość słuchową i dotykową. Jest też opóźniona psycho - ruchowo – opowiada nam o swojej córce Marcin Kuchnio. Laurka, bo tak zdrobniale mówi wraz z żoną Agatą na ukochaną Laurę, ma siedem lat.
Rodzice, by pomóc Laurce, skoczyliby – jak to się mówi - w ogień. Codziennie rano zawożą ją do przedszkola w Zespole Kształcenia Specjalnego przy ul. Dunikowskiego, gdzie siedmiolatka ma zajęcia m.in. z logopedem i psychologiem. Jeżdżą z nią do centrum miasta na rehabilitację. No i robią też wszystko, żeby zdobyć pieniądze na rehabilitację córki. Dzieci w jej wieku chodzą już do szkoły. Dla Laurki jest jeszcze na to za wcześnie. Rodzice odraczają rozpoczęcie nauki, bo dziecko zwyczajnie by sobie z nią nie poradziło.

- Laura jest rehabilitowana od drugiego roku życia. Od trzeciego jeździmy z nią na turnusy rehabilitacyjne. One są różne i w różnych częściach Polski. I widzimy, że one pomagają. Przez pierwsze trzy lata życia Laurka nie przespała w spokoju choćby jednej nocy. Po tym, gdy zajął się nią wertebrolog (to lekarz zajmujący się schorzeniami kręgosłupa – dop. red.), który stwierdził, że pierwszy krąg szyjny był u córki „przyklejony” do drugiego, jest inaczej. Zaczęły się masaże tej części ciała. I pomogły. Laurka w końcu mogła spokojnie przespać noc – mówi tata dziewczynki. Rodzina jeździ z dzieckiem także m.in. na rehabilitację psychologiczną czy dogoterapię, a więc terapię z udziałem psa. Jeździ też na rehabilitację ruchową…

Terapie nie są jednak darmowe. Każdy dwutygodniowy wyjazd kosztuje około 4-5 tys. zł. Znaleźć takie pieniądze w budżecie domowym? Nierealne. Pensja w fabryce, gdzie pan Marcin pracuje na trzy zmiany, na to nie pozwala.
- Jeździmy na nie wtedy, gdy uzbieramy pieniądze – mówi gorzowianin. A pieniądze rodzina państwa Kuchnio stara się zbierać na różne sposoby.

- Zbieraliśmy makulaturę, teraz zbieramy nakrętki, za które też można zarobić parę groszy. – mówi pan Marcin. Jeśli wejdziecie na profil” Laura Kuchnio – Pomoc dla Laurki na Facebooku, możecie się nieźle zdziwić. W wakacje udało się zebrać 660 kg nakrętek. Kilogram kosztuje 60 groszy, więc pozwoliło to zebrać 400 zł na turnus.

- Poza tym pomaga nam środowisko hiphopowe – mówi pan Marcin, który sam wywodzi się z tego środowiska.
- Hiphopowcy pomagają w ten sposób, że przekazują jakiś gadżet, np. czapeczkę, bluzę, którą można wylicytować. Pieniądze z ich sprzedaży trafiają na konto fundacji, która formalnie opłaca koszty turnusu – mówi gorzowianin. Jego córka jest podopieczną Fundacji Dzieciom.

Siedmiolatka też lubi hip hop. - Córka jest w stanie wypowiadać pojedyncze słowa. Przychodzi więc do nas i mówi: „radio”, „muzyka”. Włączamy jej więc te utwory, których teksty mogą słuchać dzieci. Laurka musi cały czas być w ruchu, więc słucha ich i tańczy. Ale muszę przyznać, że lubi nie tylko hip hop. Ostatnio bardzo podoba się jej Myslovitz – uśmiecha się pan Marcin.
Środowisko hiphopowe pomaga w zbieraniu pieniędzy na terapię dziewczynki nie tylko gadżetami.

Za tydzień w sobotę, czyli 17 listopada, hiphopowcy pokażą siłę pomocy na scenie. W klubie C-60, który jest przy ul. Zaułek, odbędzie się koncert Gramy dla Laury. Wystąpią na nim raperzy: Denis z Mysłowic, Czubi z Poznania, a za gramofonami stanie DJ Holibut ze Słubic. Nasza redakcja ma patronat nad tym wydarzeniem. Chcecie pomóc siedmioletniej Laurce? Nie może Was tam zabraknąć!

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.