Powstaje trzecią część filmu o Pionierach Zielonej Góry

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Natalia Dyjas-Szatkowska

Powstaje trzecią część filmu o Pionierach Zielonej Góry

Natalia Dyjas-Szatkowska

O powstającej właśnie trzeciej już części filmu o Pionierach Zielonej Góry rozmawiamy z radnym Pawłem Wysockim, zaangażowanym w produkcję dzieła.

Właśnie kręcicie trzecią część filmu o Pionierach Zielonej Góry. Jaka jest idea najnowszej produkcji?

W tej części filmu chcemy przedstawić wszystko to, co działo się przed przybyciem pionierów do Zielonej Góry. W pierwszej i drugiej części filmu Pionierzy opowiadali nam o pierwszych latach na tych ziemiach. Jak powstawało szkolnictwo, organizowała się edukacja, jak powstawały fabryki... Teraz chcemy się cofnąć do tych najstarszych wydarzeń, które tak naprawdę pamiętają nieliczni. Dzisiaj nagrywamy 90-latków, którzy przed wojną mieli po paręnaście lat. Oni mogą nam przekazać to, czego za parę lat możemy już nie usłyszeć od naszych dziadków, pradziadków, rodziców. Dlatego uważam, że trzeba to wszystko zachować.

Jak narodził się pomysł na stworzenie tych filmów?

Poprzednie dwie części nagrywało stowarzyszenie Lubuska Fabryka Młodych Społeczników. Wtedy działałem w tej grupie i wpadłem na pomysł filmu, bo mój tata też jest Pionierem Zielonej Góry. Miał osiem lat, gdy przyjechał tutaj w 1945 roku. Często mi o tym opowiadał i w pewnym momencie stwierdziłem, że trzeba to uwiecznić. Okazało się, że nasz sąsiad to prezes Stowarzyszenia Pionierów Zielonej Góry, Julian Stankiewicz.

I jak zareagował na propozycję?

Teraz, jak mi wspomina te początki, to śmieje się, że trochę nie wierzył, że nam się uda. I, że to tylko taki słomiany zapał młodych.

Ale filmy powstały już dwa i teraz będzie trzecia część...

Pierwszy film cieszył się dużym zainteresowaniem, był puszczany w kinie, można go obejrzeć w internecie, odbywały się projekcje w szkołach. Te wspomnienia trzeba upamiętnić i udostępniać. Może nawet jak teraz film nie będzie cieszył się popularnością, to za kilkadziesiąt lat będzie miał dużą wartość historyczną. Dlatego warto takie rzeczy nagrywać.

To może być nauka dla kolejnych pokoleń?

Oczywiście. Tyle się mówi, że trzeba się spieszyć kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą. Teraz, kiedy jeszcze mamy szansę porozmawiać z naszymi dziadkami, bliskimi to często tego nie robimy. A do tej wiedzy trzeba sięgać. Trzeba rozmawiać i nagrywać Pionierów, bo oni byli naocznymi świadkami tego, o czym my czytamy w książkach.

Jaka Zielona Góra wyłania się z tych wspomnień Pionierów?

Jako piękne, w ogóle niezniszczone miasto, z zachowanymi budynkami. Miejsce pełne ogrodów, zieleni, z bardzo ładną infrastrukturą. Lubię sobie wyobrażać, jak wyglądała ta dawna Zielona Góra.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.