Poznajcie babki, co uczą sprytu

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała GL
Anna Chreptowicz

Poznajcie babki, co uczą sprytu

Anna Chreptowicz

Sprytu i zaradności mógłby im zazdrościć każdy. Poznajcie „Sprytne Babki”, które podbijają internetowy świat swoimi pomysłami.

Spotykają się codziennie w willi górującej nad Wilkanowem. Ktoś, kto widzi ich po raz pierwszy, może pomyśleć „matko, cóż za wielka, wesoła ekipa”. Po salonie biegają dzieci, w korytarzach co chwilę przechadza się ktoś w kapciach, z aparatem lub kamerą w ręku. Niezwykle wyluzowani, uśmiechnięci i otwarci... To właśnie tutaj znajduje się siedziba „Spryciarzy.pl”, gdzie co tydzień powstają kolejne odcinki „5 Sposobów na…” i „Sprytnych Babek”.

- Każdy z nas czuje się tutaj, jak w domu. Jesteśmy jedną wielką rodziną. Często przyjeżdżają z nami nasze dzieci, które miło spędzają czas – mówią „Sprytne Babki”. Widzowie często pytają je, czy mieszkają wszyscy razem w jednym domu. - Bo tak to wygląda. I myślimy, że to, że wszyscy tu jesteśmy i nawzajem się wspieramy jest częścią naszego sukcesu – dodają. A ten jest niewątpliwy – w ciągu pierwszych kilku tygodni istnienia ich kanał na youtube rósł szybciej, niż konto Justina Biebera.

„Spryciarze.pl” powstali w Zielonej Górze 10 lat temu i swoimi video-poradnikami o tym, jak wiązać krawat, zrobić dobrą ściągę, czy umieścić statek w żarówce pomogli milionom ludzi. Trzy lata temu postanowili wejść na youtube i swoimi poradnikami pt. „5 Sposobów na…” każdego tygodnia bawią blisko 2 miliony Polaków. - I my, bo jesteśmy ich żonami, partnerkami, przesiąkłyśmy ideą ułatwiania sobie życia i tworzenia przydatnych przedmiotów - opowiadają Natka, Marta, Martini, Monia i Madzia. Dziewczyny zauważyły, że filmy ich partnerów są tworzone z myślą o męskiej części widowni i postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. – Pomyślałyśmy „dlaczego kobiety nie mają takiego miejsca w sieci?” Wzięliśmy się więc do pracy i załataliśmy tę lukę - mówią.
O technikalia związane z kręceniem filmu i jego montowaniem nie muszą się martwić. Męska część zespołu radzi sobie z tym znakomicie.

- Pierwsze momenty przed kamerą były stresujące. Wydawało nam się, że jesteśmy wyluzowane. Ale na filmach widać było, że dopiero się oswajamy. Z każdym odcinkiem radziłyśmy sobie coraz lepiej. Niedługo to i kręcić, i montować same będziemy - śmieją się. Do dziś powstało zaledwie 10 odcinków. O domowych kosmetykach, pomysłach na udekorowanie pokoju, przerabianiu starych jeansów... Pierwszy odcinek obejrzało już niemal milion widzów! A ok. 250 tys. subskrybuje kanał „Sprytnych Babek”. W każdy poniedziałek o 18.00 skupiają przed ekranami dziesiątki tysięcy Polek. - Zaczynamy mieć stałą grupę odbiorców. Pomysły na kolejne odcinki same się napędzają, dużo wychodzi z komentarzy pod filmami. Nasi faceci śmieją się, że jesteśmy damskimi wersjami Adama Słodowego - żartują dziewczyny.

Natka, Monia, Madzia, Martini i Marta... czyli „Sprytne Babki” w komplecie.
Mariusz Kapała GL Natka, Monia, Madzia, Martini i Marta... czyli „Sprytne Babki” w komplecie.

Różnorodność, która występuje również wewnątrz ich ekipy wydaje się być kluczem do sukcesu. Na co dzień, każda z nich zajmuje się czymś innym. Natka tatuuje we własnym studio, Martini uczy tańczyć, Monia to radiowiec, Marta zajmuje się nieruchomościami a Magda jest świeżo upieczoną mamą. - Widzicie tu pięć zupełnie różnych osobowości. I może dzięki temu mamy taki szeroki odbiór. Bo realizujemy potrzeby bardzo szerokiej grupy Polek oraz Polaków - dodają.

„Sprytne Babki”, podobnie jak ich partnerzy z „5 Sposobów na…” są już coraz bardziej rozpoznawalne wśród fanów. - Byłam ostatnio z rodziną na paradzie parowozów w Wolsztynie. I słyszę za plecami cichutki głosik. Odwracam się, i widzę dziewczynkę, która mówi mi, że idzie za nami już pół kilometra i czy ja jestem ze Sprytnych Babek - opowiada Marta. Coraz częściej pojawiają się prośby o autografy, wspólne zdjęcia. Odbiór wśród ludzi jest bardzo pozytywny.

A co z internetowym hejtem, który jak wiadomo, jest wszechobecny? - Mi piszą, że mam duży nos - mówi Magda. - A mi, że mam wielki brzuch - śmieje się Marta, która jest już w zaawansowanej ciąży. - W sumie, poza komentarzami o bluzce ludzie nie mają się do czego przyczepić. No bo do czego, do tego, że pomagamy? Dajemy pomysły? Mówimy, jak zrobić coś, za 100 zł, zamiast wydawać na gotowy produkt 1.000 zł? - mówią.

Anna Chreptowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.