Prokurator stawia zarzuty burmistrzowi
Zarzuty dotyczą okresu, w którym Dariusz Ejchart był starostą, a jego teraźniejszy zastępca Iwona Walczak - skarbnikiem powiatu
- Nadal trwają czynności procesowe. Burmistrz i jego zastępca złożyli wyjaśnienia co do istoty zarzutów. Ich wyjaśnienia dają podstawę do tego, żeby realizować dalsze czynności procesowe, w tym przesłuchania świadków. Nie mogę zdradzić jednak treści zarzutów, bo osoby, które będą przesłuchiwane, zdobędą wiedzę o sprawie, a do tego nie mogę dopuścić - mówi „GL” Mariola Sienkiewicz, zastępca prokuratora rejonowego w Gorzowie Wlkp.
Ejchart ma zarzuty z art. 231. kodeksu karnego o nadużyciach uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, a także z art. 77 ustawy o rachunkowości - o nieprowadzeniu ksiąg rachunkowych, prowadzeniu ich wbrew przepisom ustawy lub podawaniu w nich nierzetelnych danych.
Ogólnie oznacza to, że w czasie, kiedy Dariusz Ejchart był starostą, a Iwona Walczak skarbnikiem powiatu, miałoby dojść do nieprawidłowego księgowania i nieprawidłowych klasyfikacji pozycji majątkowych. To wpływałoby na nieprawidłowe przedstawienie stanu finansów w starostwie.
Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że Dariusz Ejchart w czasie, kiedy sprawował funkcję starosty sulęciń - skiego, miał wyprowadzić pieniądze z budżetu powiatu na kampanię wyborczą, w której startował na burmistrza Sulęcina. Wielkie banery i plakaty z wizerunkiem pana Ejcharta, ulotki z jego wizerunkiem na najdroższym papierze wspomina Czytelnik, który powiadomił nas o zarzutach. Jego zdaniem ówczesny starosta miałby wykorzystywać fundusze na szkolenie pracowników starostwa do zorganizowania tejże kampanii.
Burmistrz odpiera zarzuty: - Pani pytania podobnie jak zarzuty prokuratury są niczym innym jak odzwierciedleniem tezy postawionej przez moich politycznych przeciwników - mówi Dariusz Ejchart. - To nie kto inny, jak pan Kubiak i pani Sławiak, uknuli chorą teorię. Zawiera ona fikcyjne powiązania zdarzeń opisane w doniesieniu złożonym przez nich do prokuratury. Co to oznacza? Szkolenia pracowników miały się odbyć i się odbyły. Prawdziwy jest też fakt mojego kandydowania na burmistrza, do czego wyżej wymienione osoby nie chciały dopuścić. Związku szkoleń z kandydowaniem jednak nie ma - dodaje.
Ejchart podkreśla, że podobna sytuacja miała już miejsce w 2013 r., kiedy prokuratura rozpatrywała sprawę listu z licznymi pomówieniami jego osoby przez ówczesną posłankę PO Bożenę Sławiak. Sprawa miała swój finał w sądzie i zakończyła się wygraną Ejcharta. - Jeszcze raz podkreślam, że nic z tych zdarzeń nie miało miejsca, a wszelkie insynuacje mijają się całkowicie z prawdą. Trudno nie odnieść wrażenia, iż właśnie rozpoczęła się kampania wyborcza - dodaje burmistrz.
- Nie będę komentowała tych słów - powiedziała nam Bożena Sławiak. Do Stanisława Kubiaka dzwoniliśmy wielokrotnie, pisaliśmy SMS z prośba o kontakt. Niestety bezskutecznie.