Protesty nie pomogły. Wycinka lip ruszyła

Czytaj dalej
Fot. Jakub Pikulik
Jakub Pikulik (RH)

Protesty nie pomogły. Wycinka lip ruszyła

Jakub Pikulik (RH)

- Zostaliśmy oszukani przez miasto - mówią obrońcy drzew. - Chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców - twierdzi burmistrz

Wczoraj ruszyła wycinka lip przy ul. Kościuszki w Kostrzy - nie. - Było około siódmej rano, kiedy usłyszeliśmy dźwięk pił mechanicznych. Nikt nie spodziewał się, że dziś ruszy wycinka. Nikt nas nie poinformował. A przecież, gdy byliśmy w urzędzie miasta złożyć podpisy w obronie drzew, zapewniano nas, że będziemy informowani - mówi „GL” Jolanta Sawicka, jedna z osób, które zainicjowały akcję zbierania podpisów w obronie drzew.

Pod apelem w ciągu kilku dni podpisało się 1,5 tys. osób . Gdy ruszyła wycinka, obrońcy drzew zadzwonili po policję. Funkcjonariusze przyjechali na miejsce i sprawdzili, czy wykonawca prac ma potrzebne zezwolenia. - Pokazali policji zezwolenie, które jest nieaktualne. Przecież urząd miasta dostał informację o tym, że na drzewach znaleziono kolejne gniazda, że są tam nietoperze - twierdzi J. Sawicka.

Burmistrz Andrzej Kunt mówi, że nie wszystkie drzewa są wycinane.- Zatrudniliśmy ornitologa, który nadzoruje na miejscu wycinkę i wskazuje, które drzewa można wyciąć, a na których są gniazda i zgodnie z ochroną do 16 października muszą zostać. Działamy zgodnie z prawem i nie możemy inwestycji przygotowywanej dwa lata z dofinansowaniem rządowym bez podstaw prawnych zatrzymywać - mówi burmistrz.

Są mieszkańcy, którzy usprawiedliwiają działania gminy. - Nie dało się zrobić tego remontu bez wycinania drzew. Korzenie niszczyłyby nowy chodnik i drogę - mówił nam jeden z mieszkańców.

Przypomnijmy: o tym, że drzewa będą wycięte, miasto informowało już w 2016 r. Zorganizowano kilka spotkań z mieszkańcami, na których mówiono o wycince. Problem w tym, że uczestniczyło w nich niewiele osób. Protesty zaczęły się w momencie, gdy kilka tygodni temu na drzewach pojawiły się znaki mówiące o ich wycince. Wówczas ruszyła zbiórka podpisów w obronie 43 lip.

Miasto broni się, że drzewa były stare, schorowane i niebezpieczne. - Zagrażają bezpieczeństwu nie tylko drogowemu, ale też mieszkańców. Staramy się to wyjaśnić i myślę, że większość z mieszkańców to rozumie, ale jest grono aktywistów, którzy bardzo chcą zaistnieć. Drzewa są stare i spróchniałe. Ktoś powiedział na spotkaniu „Ja też kocham drzewa, ale dzieci kocham bardziej”. Podpisuję się pod tym - mówi Kunt.

Innego zdania jest Jacek Engel z fundacji Greenmind: - Wczoraj byłem na miejscu i widziałem, że drzewa są w dobrej kondycji, na pewno nie zagrażają bezpieczeństwu. Nie było tam grubych, spróchniałych konarów, które mogłyby spaść komuś na głowę. Można to było zaprojektować tak, żeby zmieścił się chodnik, jezdnia, ścieżka rowerowa i drzewa. To był klasyczny przykład pięknej alei, których jest coraz mniej.

Jakub Pikulik (RH)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.