Przyjazd cyrku wywował skrajne emocje
Czy gmina zakaże występów ze zwierzętami?
Ciężko było znaleźć osobę, która nie wiedziałaby o przybyciu do Międzyrzecza cyrkowców (w wminiony weekend były występy). - Jeżdżą tym wozem z megafonami i trąbią na około - mówi pani Ewa. Nie przeszkadza jej fakt, że na arenie wystąpią tresowane zwierzęta. - Jak ktoś nie chce, to przecież iść nie musi - mówi. Wielu młodych ludzi jednak jest przeciw. - Sam w sobie cyrk nie jest zły. Jest w nim wiele ludzkiej pasji i talentu, ale dlaczego musi się to wiązać z cierpieniem dzikich zwierząt? W wielu miastach w Polsce zakazuje się tego. Mam nadzieję że i nasze miasto będzie mogło się niedługo tym pochwalić - mówi Agata Bartoszek. Pani Iwona: - Ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie tortury musi przejść zwierzak, żeby np. pięknie skłonić się publiczności!
Burmistrz Remigiusz Lorenz uważa, że cyrk to działalność gospodarcza, której nie może zakazywać: - Występ był profesjonalny, dzieci szczęśliwe, zwierzęta zadbane, widownia pełna.
Podobnego zdania jest dyrektor Cyrku Arena Mirosław Złotorowicz. - Miasta, które zakazują nam występów, robią to bezprawnie, co skutkuje cofaniem zakazów przez sąd. Samorządy mają nie tylko prawo, ale i obowiązek udostępnienia nam miejsca, które nie jest przecież własnością prywatną, a wszystkich mieszkańców. Każdy może mieć swoje zdanie na temat cyrku, ale nikt nikogo nie zmusza do oglądania przedstawień. Cyrk utrzymuje się właśnie z biletów, co świadczy o tym, że jest ludziom potrzebny. Organizacje mówiące o sobie, że bronią praw zwierząt, nigdy nie udowodniły nam złego ich traktowania. Jedyne, czym się posługują, to ideologia, niepoparta żadnymi faktami - mówi. Jak podkreśla, nawet w miastach, które wydały zakaz, cyrk rozstawia namioty - na prywatnych gruntach. Tak było m. in. w zeszłym roku w Gorzowie, gdzie obrońcy zwierząt zorganizowali protest. Niektóre miasta zakazały dzierżawy terenów cyrkom, w których występują zwierzęta. Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargi cyrków na zarządzenia prezydentów.