Przystanek Woodstock? Ja kocham to miejsce!

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Filip Pobihuszka

Przystanek Woodstock? Ja kocham to miejsce!

Filip Pobihuszka

O Przystanku Woodstock, muzyce, szczęściu i Jurku Owsiaku opowiada Jacek Sauter, burmistrz Bytomia Odrzańskiego i... stały bywalec festiwalu.

Jak było na Woodstocku?
Zarypiście... Jeżdżę też do Jarocina i mam taką skalę porównawczą. Jarocin kocham, bo tam dla mnie jest niesamowicie muzycznie. Tak na marginesie: ja tam zawsze szukam tam hotelu, ale nigdy nic wolnego nie ma, więc biorę coś w okolicy. I codziennie dojeżdżam na koncerty samochodem. Parkuję na takim osiedlu domków. Odkąd pamiętam ono już tam jest. I tak co roku przyjeżdżam, a tam dalej drogi nie mają! Ciągle leży szlaka...

Patrzy pan na wszystko okiem samorządowca nawet na urlopie!
Z tego już się nie wyzwolę... Ale wracając do Woodstocku. To ciężko opisać, ja się tam czuję tak... No kocham to miejsce po prostu, uważam Owsiaka za jeden z większych autorytetów w Polsce. Co roku staram się z nim porozmawiać i powiedzieć mu coś, co dawałoby mu energię. Bo robiąc tak wspaniałe rzeczy jest tak kopany, że też potrzebuje ludzi z wazeliną. I ja do takich należę. I w tym roku mu powiedziałem, że tak niszczymy autorytety w kraju, że jego działalność jest bardzo potrzebna, jesteśmy za nią wdzięczni i żeby te przeciwności go wzmocniły. Bo gdyby zrezygnował z Woodstocku, to pokazałby...

...że ci drudzy mieli rację?
Tak! Jak słyszę te hasła „picie” i „narkotyki” wśród moich przyjaciół, to każdego zapraszam. Ja tam więcej razy byłem niż nie byłem, tam jest kilkaset tysięcy osób i nie widziałem bójki, nikt mnie zaczepił, nikt mnie nie szturchnął. A jeśli szturchnął, to przeprosił.
Byłem kiedyś z córką na koncercie Dżemu na MRU. Tam jeszcze się koncert nie zaczął, a już ktoś kogoś zaczął naparzać. Wtedy powiedziałem do córki: „Zobacz, tyle lat jeździmy na Woodstock i nie widziałem takiej sytuacji”.
Przystanek to jedna z tych chwil, kiedy czuję się po prostu szczęśliwy. Bo to jest ulotne uczucie.

A jak wypada Woodstock muzycznie?
O ile muzycznie kocham Jarocin, to tutaj jest różnie. Bo np. leci reggae. Mogę posłuchać, ale na festiwal reggae bym nie pojechał. Ale tam i tak wszyscy bawią się i tańczą. Jest muzyka folkowa - to samo. Tam wszystko pasuje! Owsiak ściąga jakąś kapelę, którą pierwszy raz słyszę i zawsze jest super.

Może to głupie pytanie, ale czy burmistrzowi wypada jeździć na Woodstock?
Nie wiem. Mnie wybierają moi mieszkańcy. Jeśli uznaliby, że nie chcą takiego burmistrza, to bym tu nie pracował. Nawet gdyby mi zakazano, to i tak bym tam pojechał, żeby pokazać, że muszą być takie miejsca. Dzisiejsza władza kocha różne grupy, natomiast drugiego takiego miejsca w Europie nie ma. Mam nadzieję, że nie stanę nigdy przed dylematem: praca czy Woodstock. Bo to by znaczyło, że to państwo wróciło do czasów gorszych niż Polska Ludowa. Ale to mieszkańcy decydują na co burmistrzowi pozwalają. Gdybym przekroczył jakąś granicę śmieszności, to wtedy nie zostanę wybrany.

Dzwoni Jurek Owsiak i pyta, czy może zrobić Woodstock w Bytomiu Odrzańskim...
O, to ja marzyłem o tym nie raz! Gdyby nie to, że organizacyjnie byśmy sobie nie poradzili. Ale Bytom dla Owsiaka jest otwarty o każdej porze dnia i nocy.

Dziękuję za rozmowę.

Filip Pobihuszka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.