Rehabilitantka rzucała moim dzieckiem, a teraz wychodzi na to, że to ja zawiniłam!

Czytaj dalej
Fot. Renata Hryniewicz
Renata Hryniewicz

Rehabilitantka rzucała moim dzieckiem, a teraz wychodzi na to, że to ja zawiniłam!

Renata Hryniewicz

Pani Eliza trafiła z dzieckiem do słubickiego szpitala na rehabilitację. Nie wytrzymała, patrząc na to, jak rehabilitantka wykonuje ćwiczenia

- Rehabilitantka rzucała moim dzieckiem po całym miejscu, które miała przeznaczone do rehabilitacji. Ćwiczenie za ćwiczeniem było wykonywane w przerażająco szybkim tempie. Wyglądało to tak jakby dziecko było przerzucane z jednego kąta w drugi. Na początku pomyślałam, że może tak wygląda rehabilitacja, ale po kilku minutach zdałam sobie sprawę, że to niemożliwe. Dziecko było spocone, czerwone, płakało niemiłosiernie. Zabrałam córkę na ręce, żeby rehabilitacja nie była kontynuowana - opowiada Eliza Łatka, 24 letnia matka miesięcznego niemowlaka, która złożyła skargę w szpitalu.

W poniedziałek, 19 września, dostała odpowiedź na swoje zarzuty: „Rehabilitantka jest osobą energiczną, profesjonalistką, która powierzone jej zadanie wykonuje sprawnie i pewnie - i tak właśnie przeprowadziła je u Pani córki. Osobną kwestia jest zachowanie osób dorosłych w takiej sytuacji. Z pani relacji wynika, że źle pani przyjęła uwagi na temat pielęgnacji córki. Pani napastliwe i niegrzeczne zachowanie w stosunku do pani mgr od rehabilitacji, było przyczyną jej niechęci do kontynuowania rozmowy. Zaleciłam wiec pani rehabilitantce, aby w przyszłości wykazała więcej wyrozumiałości w stosunku do zdenerwowanych i zdezorientowanych pacjentów. Po za powyższymi uwagami nie znajduje żadnych podstaw, aby wyciągać konsekwencji w stosunku do pani magister” - czytamy odpowiedź lekarza naczelnego szpitala Zofii Borowieckiej, która skargę rozpatrywała.

Pani Eliza jest zbulwersowana odpowiedzią: - To są żarty, nie ma żadnej odpowiedzi na moje zarzuty! Po moim poście na facebooku dostałam mnóstwo odpowiedzi rodziców, którzy przy tej rehabilitantce to samo przeżyli! wszyscy byli napastliwi? To absurd!

Miłe złego początki...

Pani Eliza to nie jedyna osoba, która ma zastrzeżenia do prowadzenia rehabilitacji przez tę samą rehabilitantkę. - Pod koniec ubiegłego roku dostaliśmy skierowanie dla 4 miesięcznego wówczas dziecka na rehabilitacje z powodu wzmożonego napięcia mięśni. Pani, która nas przyjęła, to na pierwszy rzut oka sympatyczna, młoda osoba. Wyjaśniła na czym będą polegały ćwiczenia, że dziecko na pewno będzie płakać, więc musi być jakiś „wytrzymały psychicznie opiekun”. Ogólnie pierwsze wrażenie zrobiła pozytywne. Ale... już na pierwszych zajęciach dało się zauważyć wykonywane przez nią gwałtowne ruchy czy to kończynami córki, czy przy obracaniu jej z boku na bok, co wywoływało płacz dziecka. Zacząłem ją delikatnie upominać, że może mała boi się takich gwałtownych obrotów i szarpań i żeby robiła to trochę spokojniej. Stopień agresji powoli rósł. Na kolejnych spotkaniach zaczynała rozmawiać coraz bardziej chamsko - opowiada ojciec dziecka.
Rehabilitantka odmówiła komentarza i skierowała nas do lekarza naczelnego, który rozpatruje skargę pani Elizy.

Problem tkwi w emocjach

- Problem nie polega na tym, że ktoś komuś zrobił krzywdę, tylko tkwi w emocjach. Mama kierując się troską o dziecko zareagowała emocjonalnie. Z drugiej strony profesjonaliści często nie są uczeni empatii w stosunku do opiekunów pacjentów i wydaje im się, że jeżeli robią wszystko dobrze to nie ma o czym mówić. Nie mam nic do zarzucenia rehabilitantce, z wyjątkiem braku umiejętności komunikacji z rodzicami - mówi Zofia Borowiecka. - Takie zachowanie wobec rodzica nie powinno mieć miejsca. Kiedy zwróciłam pani uwagę, żeby robiła to inaczej, że dziecko już nie wytrzymuje, że zaraz z płaczu straci oddech pani śmiała mi się z ironią w twarz i dalej robiła to samo - mówi pani Eliza.

Problem nie polega na tym, że ktoś komuś zrobił krzywdę, tylko tkwi w emocjach

Zapytaliśmy rehabilitantkę z innej niezależnej lecznicy o to, jak wyglądają takie ćwiczenia. - Pracuję 20 lat w tym zawodzie i nie zdarzyło się, żeby dziecko na pierwszych wizytach nie płakało. Zanim dzieci się przyzwyczają, że czegoś od nich wymagamy to niestety trwa. Te ćwiczenia z boku wyglądają na brutalne. Są to ćwiczenia, gdzie trzeba dziecko przełożyć, sprawdzić odruch obronny i czasami to są gwałtowne ruchy. Trzeba się liczyć z tym, że dzieci zwłaszcza takie malutkie podczas ćwiczeń płaczą, napinają się, pocą itd - tłumaczy Wioletta Ludke, magister rehabilitacji ruchowej w Kostrzynie nad Odrą.

Pani Eliza kontynuuje rehabilitację córki w Rzepinie. - Ćwiczenia są takie same, ale podejście rehabilitantki jest całkiem inne. Dziecko jest o wiele spokojniejsze. Pani również mi tłumaczy co robi i jak się dziecko może zachować. Robi przerwy, by mogło odpocząć i się uspokoić - mówi spokojnie pani Eliza.

Renata Hryniewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.