Rodzice chcą podzielić klasę. Wójt się nie zgadza

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik

Rodzice chcą podzielić klasę. Wójt się nie zgadza

Łukasz Koleśnik

Dwa lata temu też była taka sytuacja. Wtedy powstały dwie klasy.

Mamy już prawie połowę roku szkolnego 2016/2017. A rodzice uczniów z gimnazjum wciąż walczą. Jeszcze przed pierwszym dzwonkiem zwrócili się z prośbą o podzielenie klasy na dwa oddziały. Bo ich zdaniem 29 osób to za dużo, by móc normalnie prowadzić lekcje.

- Pani dyrektor wysłała wójtowi arkusz organizacyjny na nadchodzący rok szkolny. Z wyliczeń wynikało, że liczba uczniów w pierwszej klasie będzie wynosiła 29 osób - opowiada przewodniczący rady rodziców, Mirosław Kozyra.
Jak się okazało, według nowego statutu szkolnego, w klasie (IV-VI szkoły podstawowej_oraz gimnazjalne) nie może być więcej niż 26 uczniów.

Do gminy wpłynął wniosek o podzielenie klasy. Podpisali się pod nim członkowie rady rodziców. Był to początek października. Został on odrzucony.

- Postanowiliśmy napisać petycję do przewodniczącej rady gminy. Podpisało się pod nią 13 rodziców. Nasze argumenty miały zostać przedstawione na komisji pozostałym radnym- opowiada M. Kozyra. - Przewodnicząca przekazała petycję wójtowi gminy. Nie było mowy o tym problemie, więc przedstawiłem nasz problem na komisji oświaty.

M. Kozyra dodaje, że głównym argumentem był statut szkoły. Limity zostały ustalone przez organ prowadzący, czyli przez radę gminy. A teraz słyszy się, że to liczba umowna..
.
Rodzice również nie są zadowoleni z obecnej sytuacji.

- Mój syn mówił mi, że w klasie jest głośno, trudno się skupić. Nic dziwnego. Nauczyciel musi zapanować nad dużą liczbą uczniów i może sobie nie radzić - stwierdza Elena Wiktorska. Podobne zdanie wyraża inna mieszkanka Bobrowic, Sylwia Geurts: - Obecna sytuacja odbija się na nauczaniu. Być może nauczyciel musi więcej czasu spędzać na uspokajaniu klasy i przez to program nie jest do końca realizowany. Dzieci muszą nadrabiać go w domu.

Pani Elena przyznaje, że efekt już jest widoczny: - Wyniki mojego syna są gorsze niż zazwyczaj. Oczywiście w całości nie zależy to od głośnej i licznej klasy, ale może to być jeden z czynników...

Problemu wciąż nie rozwiązano. Dla rodziców to dziwne, bo dwa lata temu, dokonano podziału jednej z klas w bobrowickiej szkole. Również było w niej 29 osób.

Co na to wójt gminy Marek Babul?
- W Zielonej Górze są klasy 30-osobowe i nikt nie robi z tego afery. Mało tego, w naszej klasie większość przedmiotów jest podzielona. Zaledwie kilka jest takich, na które uczęszcza cała klasa. Pozwoliłem sobie też sprawdzić listy obecności z ubiegłych lat. Bardzo rzadko się zdarza, że komplet uczniów przychodzi na lekcje - argumentuje wójt.

Przyznaje, że w 2014 roku dokonano podziału jednej z klas. Ale, jak dodaje, nie wpłynęło to w żadne sposób na naukę w tych grupach.

A co ze statutem?_M. Babul uważa, że jest on nieważny.

- Został ustalony przez dyrekcję i rodziców niezgodnie z przepisami. Nie został też przedłożony radzie gminy. Już w tej sprawie wystosowaliśmy odpowiednie pisma - informuje wójt.

Podział klasy dla gminy nie jest też korzystny ze względu na koszty.

- Trzeba dużych pieniędzy. W końcu chodzi o dodatkowe etaty. Podział takiej klasy kosztowałby ponad 100 tys. zł. Zbliża się reforma oświaty, musimy przystosować placówkę w Dychowie. Potrzeba nam na to pół miliona złotych - wylicza M. Babul. Rodzice uważają, że podział klasy nie byłby tak kosztowny jak przewiduje wójt. - Wyliczaliśmy. Kosztowałoby to ok. 50 tys. zł. Takiej bogatej gminy jak nasza na to nie stać? - dziwi się M. Kozyra. Obie strony idą w zaparte. Rada rodziców już zapowiedziała, że jeśli problem nie zostanie rozwiązany, to skierują skargę do kuratorium oświaty.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.