Rolnik: Kupiłbym ten produkt z oczyszczalni

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik

Rolnik: Kupiłbym ten produkt z oczyszczalni

Łukasz Koleśnik

Przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne współpracuje z Uniwersytetem Zielonogórskim. W sprawie... osadów.

Krośnieńskie przedsiębiorstwo, zajmujące się wodociągami i kanalizacją od kilku lat udoskonala swoją infrastrukturę, korzystając głównie z pieniędzy unijnych. Mają jednak problem, jak wszystkie oczyszczalnie w Polsce. Mianowicie co zrobić z osadem, który jest skutkiem ubocznym oczyszczania ścieków i powstaje wskutek szeregu procesów?

- Jednym z naszych zadań była modernizacja oczyszczalni, która ma już prawie 15 lat. W projekcie o dofinansowanie wpisaliśmy też rozwiązanie problemu, dotyczącego gospodarki wspomnianego osadu - tłumaczy prezes KPWK, Aleksander Kozłowski. - Jest on często wykorzystywany przez rolników, ale wciąż jest traktowany jako odpad szkodliwy. Dodatkowo prawnie należy on do wytwórcy, czyli w naszym przypadku oczyszczalni, nawet jeśli rolnik ma ten osad na własnym polu - wyjaśnia.

Jak to rozwiązać? Jak się okazuje, są dwa wyjścia. - Termiczne spalanie odpadu, które wiązałoby się z wybudowaniem spalarni - mówi Kozłowski. Drugi sposób jest jednak o wiele ciekawszy. Dzięki niemu przedsiębiorstwo może nawet coś zyskać. Chodzi o to, żeby z osadu zrobić produkt. - Można wymieszać osad z wapnem w odpowiednich proporcjach. Można byłoby go wykorzystać np. w rolnictwie albo do neutralizacji terenów skażonych. Używanie go na zieleńcach miejskich też jest wskazane - mówi prezes Kozłowski.

Istnieją obawy, że rolnicy nie będą zainteresowani takim rozwiązaniem.

Czy gmina coś na tym zyska? Obecnie jeszcze nie wiadomo, czy takie rozwiązanie się przyjmie. Jak podkreśla prezes, najpierw trzeba dokładnie zbadać tę technologię. - Taki produkt może pomóc glebie, ale każda ziemia jest inna, ma różne kategorie - wyjaśnia. Dlatego przedsiębiorstwo zawiązało współpracę z UZ.

Istnieją obawy, że rolnicy nie będą zainteresowani takim rozwiązaniem. W końcu sporo gospodarzy odeszło od wapnowania gleby. Robert Kostka, rolnik z terenu gminy Gubin wyjaśnia, że to tylko z jednego powodu. - Korzystam z wapna na tyle, na ile mogę. Takim produktem z oczyszczalni też byłbym zainteresowany. Problemem jest bardzo wysoki koszt transportu - wyjaśnia.

Łukasz Koleśnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.