Ryszard Grobelny: Ważne jest to co zostawimy naszym dzieciom

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Dembiński
Bogna Kisiel

Ryszard Grobelny: Ważne jest to co zostawimy naszym dzieciom

Bogna Kisiel

O nabieraniu dystansu, szukaniu nowego miejsca na ziemi, miejskiej i krajowej polityce pełnej wzajemnych oskarżeń, tęczowych flagach na ulicach - po dwóch latach milczenia - mówi Ryszard Grobelny, były prezydent Poznania.

Ile czasu zajęło Panu, otrząśnięcie się z wyborczej porażki?

Ryszard Grobelny: Pewnie z tydzień, gdy jeszcze człowiek łapał się na tym, że głównie myśli o przegranych wyborach. Potem, zgodnie z moją filozofią życiową, że najważniejsze są te dni, których jeszcze nie znamy, trzeba biec do przodu i poukładać sobie życie na nowo. Rzadko już wracam do tego co było. Bardziej mnie interesuje to co wydarzy się jutro, co można jeszcze zrobić.

Czy łatwo po 16 latach pracy na stanowisku prezydenta znaleźć nowe miejsce na ziemi? Co Pan robi?

Ryszard Grobelny: Niełatwo, choć wielu moim kolegom było trudniej. Szybko wróciłem do tego co robiłem, zanim poszedłem do urzędu. I minęło od mojego przyjścia do urzędu nie 16 a 22 lata. Wróciłem na uczelnię. Nigdy nie zrezygnowałem z zajęć ze studentami. Prowadziłem je nawet, jak byłem prezydentem. Od strony dydaktycznej nie jest to dla mnie nic nowego. Wróciłem także do działalności konsultingowej. Bywam w różnych miastach, gminach.

W jakich sprawach Pan doradza? Komu – firmom, samorządom?

Ryszard Grobelny: Głównie samorządom. Zdarza się, że firmom. Dzielę się doświadczeniem, wiedzą, które posiadam.

Z czym mają największe problemy?

Ryszard Grobelny: To bywa różnie. Obecnie wiele miast wprowadza centra usług wspólnych. Wspieram je w tym zakresie. Doradzam w sprawach przekształceń komunalnych, opłat za reklamy, i tam, gdzie pojawiają się nowe rozwiązania ustawowe.

Pan szuka zleceń, czy samorządy Pana znajdują?

Ryszard Grobelny: W biznesie jest tak, że samo nic nie przyjdzie. Trzeba na to zapracować. Zleceń jest coraz więcej.

Co pan wykłada uczelni?

Ryszard Grobelny: Gospodarkę lokalną, ale też gospodarkę komunalną. Przez wiele lat prowadziłem zajęcia z finansów samorządów. Pracuję na Wydziale Geografii UAM.

- Zawsze Poznań był liderem w staraniach o dodatkowe pieniądze, a dziś jest w ogonie polskich miast - uważa Ryszard Grobelny.
Grzegorz Dembiński - Rzadko już wracam do tego co było. Bardziej mnie interesuje to co wydarzy się jutro, co można jeszcze zrobić - mówi Ryszard Grobelny

Czy studenci pytają Pana o czasy prezydentury?

Ryszard Grobelny: Rzadko, ale zdarza się. Natomiast ja wtrącam informacje z czasów, kiedy pełniłem funkcję prezydenta czy prezesa Związku Miast Polskich. Przydaje się to do zobrazowania tego, co się aktualnie dzieje. Myślę, że przykłady z praktyki lepiej przekonują niż czysta teoria.

A nie wypytują o porażkę wyborczą?

Ryszard Grobelny: Nie, sam czasami nawiązuję do tego.

Przychodzą na zajęcia, czy też sala świeci pustkami?

Ryszard Grobelny: Mam zajęcia warsztatowe, więc powinni przychodzić. Nie powiem, że frekwencja jest 100 proc., ale jest wysoka.

Dwa lata Pan milczał, odżegnywał się od recenzowania nowej ekipy rządzącej Poznaniem. Dlaczego? Następcy ostro Pana atakowali.

Ryszard Grobelny: Proszę nas nie porównywać. Nie jesteśmy tacy sami. Dla mnie zawsze ważniejsza jest konstruktywna praca niż ataki i wojny. Uważam też, że trzeba nabrać dystansu. Komentowanie czegoś na gorąco zawsze jest podbudowane zbyt dużymi emocjami, a to nie jest dobre. Po drugie byłem przekonany, że moje komentarze będą źle odbierane, jako złośliwość, a ja jej w sobie nie mam. Wolę pomagać, doradzać. Nie jestem też zwolennikiem tego co dzieje się w polskiej polityce – jatki, wzajemnych oskarżeń, walki wszystkich ze wszystkimi. Nie chcę się w to wpisywać. Jest mi przykro, gdy widzę jaki jest poziom konfliktu, napięć pomiędzy politykami. Marzy mi się, by to się zmieniło.

To dlaczego jednak zabiera Pan głos?

Ryszard Grobelny: Dwulecie rządów mojego następcy jest takim momentem, w którym warto pokusić się o pewne podsumowanie. Nie tyle chodzi tu o pojedyncze działania, ale o to w jakim kierunku Poznań zmierza.

Porozmawiajmy o tym, jak Poznań się zmienia. Prezydent Jaśkowiak podkreśla, że on stawia na mniejsze inwestycje, by być bliżej ludzi. Cytuję: „Nie chcemy wielkich fajerwerków, spektakularnych inwestycji typu stadion”. Czy nadal Pan uważa, że warto było wydać na stadion setki milionów złotych?

Ryszard Grobelny: Tak samo, jak warto było w Krakowie, Łodzi, Wrocławiu, Gdańsku i wielu innych miastach. Ważne jest to, jak nas inni widzą. A postrzegają nas przez pryzmat rzeczy wielkich, ważnych, a nie przez fakt, że posiadamy 20 dodatkowych wypożyczalni rowerów. W takie rzeczy jak wypożyczalnie rowerów czy zieleń należy inwestować, bo to jest potrzebne mieszkańcom, ale trzeba też budować stadiony, sale koncertowe, trasy komunikacyjne i tym podobne duże inwestycje. Trzeba robić jedno i drugie, a nie jedno kosztem drugiego. Wszystkie miasta na świecie, także polskie, idą w duże przedsięwzięcia, a nie tylko w małe, drobne. Pewnie część naszych miast cieszy się z tego, że Poznań zrezygnował z większych przedsięwzięć, bo odpadł im konkurent na rynku.

Czy opłaciłby Pan przejazd zorganizowanych grup kibiców na stadion?

Ryszard Grobelny: Niewątpliwie przejazdy kibiców powinny być. I nie dlatego, żeby im czy Lechowi sprawić przyjemność, ale w trosce o miasto, o bezpieczeństwo innych użytkowników dróg. Nie należy z tego rezygnować. Kwestią drugorzędną jest kto za to zapłaci, bo kwota nie jest duża.

Prezydent Jaśkowiak zarzuca Panu, że Pan inwestycje w żłobki uważał za przejadanie pieniędzy, a dla niego to inwestowanie w młodych ludzi. Ma rację?

Ryszard Grobelny: Łatwo jest przykleić nieprawdziwą łatkę. Nigdy nie powiedziałem, że jestem przeciwny inwestycjom w żłobki. Jestem np. zwolennikiem bonu opiekuńczego, który powinny dostać rodziny, mające dzieci do lat 3, by mogły same wybrać sobie formę opieki. Jeśli są to żłobki, to należy zadbać o ich rozwój. Przez ostatnie dwa lata przypisano mi różne rzeczy, które są nieprawdziwe.

Ale teraz znalazły się pieniądze na dofinansowanie miejsc w prywatnych żłobkach i to całkiem spore, a za Pana prezydentury nie.

Ryszard Grobelny: Ale mamy mniej pieniędzy na inwestycje. Zawsze w budżecie jest coś kosztem czegoś. Czy duże przedsięwzięcia są niepotrzebne? Czy poznaniacy nie marzą o dużej hali sportowej, gdy widzą, że ma ją Łódź, Kraków, Toruń, Gdańsk? Myślę, że chcieliby tu chodzić na koncerty, a nie jeździć do innych miast. Jeszcze raz powtórzę, że w rozwoju miasta potrzebne są i te wielkie przedsięwzięcia, wielkie koncerty, jak i te małe. Proszę zwrócić uwagę, że w poprzednich latach te małe rzeczy były. Tylko, jak są te duże, to o tych mniejszych mniej się mówi, jak na przykład o rozwoju poznańskiej zieleni przyulicznej, która też jest naszym wielkim sukcesem.

Proszę spojrzeć na projekt przyszłorocznego budżetu miasta. Okazuje się, że mogą rosnąć wydatki bieżące i katastrofy nie ma.

Ryszard Grobelny: Katastrofy w budżecie jeszcze nie, bo Poznań dzięki dobremu zarządzaniu miał świetną sytuację finansową, ale dług rośnie, znacznie szybciej niż planowano, a proszę spojrzeć na Wieloletnią Prognozę Finansową za trzy lata i dalej. Wydatki majątkowe spadają.

Czy to znaczy, że nie będzie inwestycji?

Ryszard Grobelny:To jest koszt, który w przyszłości trzeba będzie zapłacić. W każdym budżecie - od domowego poczynając, na budżecie państwa kończąc - zawsze jest dylemat, czy zjeść teraz, czy przeznaczyć na inwestycje i zjeść później. Trzeba szukać kompromisu między tymi oczekiwaniami. Obecnie zaczyna obowiązywać tendencja, że więcej zjedzmy teraz, a później jakoś to będzie.

Zawsze wychodziłem z założenia, że przede wszystkim musimy inwestować.. Ważne jest to co zostawimy naszym dzieciom.

Czy jest to lekkie rozpasanie?

Ryszard Grobelny: (śmiech) Wydatki bieżące rosną szybko. To co Platforma krytykuje w działalności rządu, sama robi w Poznaniu.

Jakie sukcesy po dwóch latach rządów ma Poznań i nowa ekipa?

Ryszard Grobelny: Prezydent Jaśkowiak twierdzi, że największym jego sukcesem jest przejęcie MTP, a ta decyzja była gotowa już przed wyborami samorządowymi i wymagała trzech lat intensywnej pracy. Najpierw musiałem zablokować chęć prywatyzacji przez Platformę Obywatelską targów, przekonać urzędników Ministerstwa Skarbu, że przekazanie udziałów miastu jest lepszym rozwiązaniem, a później doprowadzić do zmiany z inicjatywy Związku Miast Polskich ustawy o prywatyzacji i komercjalizacji przedsiębiorstw, tak by komunalizacja w ogóle była możliwa.

Z powodów politycznych komunalizacja MTP została sfinalizowana tuż przed wyborami parlamentarnymi, bo potrzebny był polityczny sukces. Pozytywne zmiany zachodzące nad Wartą to także projekt przygotowany jeszcze w poprzedniej kadencji. Za chwilę będzie otwarty przejazd w ul. Czechosłowackiej i to też będzie sukces, na który pracowali także poprzednicy.

Jest rzeczą naturalną, że na początku kadencji największe sukcesy wynikają z kontynuacji działań poprzedników. Problemy zaczynają się tam, gdzie gotowe koncepcje wyrzuca się do kosza i próbuje wszystko rozpoczynać od początku. Wtedy nie da się uniknąć opóźnień. Dzisiaj największym problemem Poznania są opóźnienia w wykorzystaniu funduszy unijnych. W pierwszym naborze projektów do ZIT-ów (dop. red. Zintegrowane Inwestycje Terytorialne) było do wzięcia 100 mln zł na rozwój całej metropolii, Poznań złożył wniosek na 3,1 mln zł czyli na 3 proc., a powinien na około 60 proc. Widać, że brakuje projektów. Zawsze Poznań był liderem w staraniach o dodatkowe pieniądze, a dziś jest w ogonie polskich miast. Pojawiają się sygnały od marszałka, że dobrze byłoby, gdyby Poznań przyspieszył. Podobne głosy dochodzą też z koalicji rządzącej. Z tego wynika, że problem jest naprawdę bardzo duży.

Ile lat zasiadał Pan w radzie nadzorczej MTP?

Ryszard Grobelny: 25 lat, od początku powstania spółki MTP.

Czy stracił Pan tę posadę, bo radni PRO, którzy są z Panem kojarzeni, głosowali przeciwko udzieleniu Jackowi Jaśkowiakowi absolutorium?

Ryszard Grobelny: Tak to wygląda, skoro prezydent zrobił to zaraz po głosowaniu, nie mając odwagi podać przyczyn tej decyzji, ale to pytanie należy skierować raczej do niego.

J. Jaśkowiak twierdzi: „Jedną z największych słabości prezydentury mojego poprzednika był nieprofesjonalny sposób realizacji procesów miejskich inwestycji”. Co pan na to?

Ryszard Grobelny: Kolejna łatka. Bardzo łatwo powiedzieć, że to co złe, to zrobił poprzednik. Po dwóch latach stałe usprawiedliwianie własnych niepowodzeń winą poprzednika staje się nieaktualne.

A nie czuje się Pan winny za trwający sześć lat remont Kaponiery i niefunkcjonalny dworzec kolejowy?

Ryszard Grobelny: Za dworzec kolejowy to nie, bo nie jest on w kompetencjach prezydenta, a jego funkcjonalność nigdy nie była uzgadniana ze służbami miejskimi. Za remont Kaponiery w części oczywiście tak. Jestem w stanie wytłumaczyć dlaczego i gdzie pojawiły się problemy. W większości miały one charakter obiektywny – kłopoty z projektantem, z wykonawcami. Przypomnę, że wykonawca ogłosił upadłość. Niezwykle istotna była również konieczność, wcześniej nieplanowana, przebudowy Mostu Uniwersyteckiego. Chcieliśmy też utrzymywać ruch tramwajów na trasie PST, co wydłużało prace.

- Zawsze Poznań był liderem w staraniach o dodatkowe pieniądze, a dziś jest w ogonie polskich miast - uważa Ryszard Grobelny.
Grzegorz Dembiński - Obecna władza powinna pracować na własne konto, brać za to odpowiedzialność - uważa Ryszard Grobelny.

Prezydent Jaśkowiak mówi, że przy modernizacji Kaponiery dochodziło do różnych patologii. Czy zapoznał się Pan z raportem NIK-u?

Ryszard Grobelny: Nigdy mi nikt takiego raportu nie przedstawił. Łatwo rzucać oskarżenia. Obecna władza powinna pracować na własne konto, brać za to odpowiedzialność. Przypomnę tylko, że np. umowa na remont Dąbrowskiego została zawarta już po wyborach.

Ale inwestycja była źle przygotowana.

Ryszard Grobelny: Tego nie wiem, ale wiem, że nowa ekipa zawierając umowę miała możliwość zweryfikowania wszystkich projektów, nie musiała ich akceptować. Szczególnie w początkowej fazie nadzór nowych służb nad tą inwestycją był fatalny, co poznaniacy widzieli na budowie. Jak widać zwalanie wszystkiego na poprzednika jest nieprawdziwe.

Zdaniem prezydenta, raport o budowie estakady katowickiej i systemu ITS pokazuje „Himalaje niekompetencji” urzędników, albo ich świadome działanie. Czy tu też nie ma Pan sobie nic do zarzucenia?

Ryszard Grobelny: W Polsce słyszymy, że wszystko co złe „to wina Tuska”, a w Poznaniu „Grobelnego”. To ten sam, znany przecież w polityce, mechanizm zrzucania z siebie odpowiedzialności. Prezydent Jaśkowiak stał się mistrzem w jego stosowaniu. Trudno mi dziś stwierdzić, jakie były powody opóźnień przy estakadzie katowickiej, bo od dwóch lat jestem poza ośrodkiem decyzyjnym. Pytanie, jakie był nadzór nad inwestycją w po jej przejęciu, a jak mówiono w Poznaniu, raczej fatalny. Przypomnę, że ledwo co zmienił się skład zarządu spółki PIM, a nowa prezes szybko musiała odejść. To oznacza, że były duże opóźnienia w przekazaniu dokumentacji i w podejmowaniu decyzji. Zapanował chaos i to w pierwszej, newralgicznej fazie realizacji przedsięwzięcia.

W jednym z wywiadów prezydent Jaśkowiak powiedział: „Trudno jest porównywać Adamowicza do Grobelnego. To są dwa zupełnie inne światy. Wystarczy spojrzeć przez pryzmat komunikacji publicznej, dróg rowerowych, rewitalizacji. Gdańsk zdystansował Poznań właśnie dlatego, że dla mojego poprzednika nie były to ważne kwestie”. Czy tak było?

Ryszard Grobelny: To nieprawda. Zawsze twierdziłem, że najważniejsza jest komunikacja publiczna, że trzeba budować ścieżki rowerowe. Jak ważna była dla nas komunikacja publiczna świadczy choćby fakt, iż Poznań w przeliczeniu na mieszkańca miał drugie w Polsce wydatki na komunikację publiczną po Warszawie, a o 12 proc. wyższe niż Gdańsk!

I co budował pan ścieżki rowerowe?

Ryszard Grobelny: Oczywiście, że tak. Jednak, aby ścieżki rowerowe w śródmieściu dobrze działały, trzeba mieć podstawowy układ drogowy, bo inaczej następuje konflikt między samochodami, które muszą przejechać przez śródmieście, a rowerami.

Lepiej byłoby, gdyby była zakończona pierwsza i druga, a jeszcze lepiej trzecia, rama komunikacyjna. Wtedy zgodnie ze studium można byłoby wyciszać ruch w centrum.

Przecież w centrum wyciszają ruch...

Ryszard Grobelny: Nie wszyscy są z tego zadowoleni, tym bardziej, że nie ma udrożnienia podstawowego układu komunikacyjnego, a nawet przeciwnie niektóre elementy tego układu są spowalniane. W związku z tym dochodzi do dodatkowych zatorów

A może właśnie o to chodzi?

Ryszard Grobelny: Może jest to świadome działanie, że im gorzej będzie się jeździć po Poznaniu, tym więcej ludzi przesiądzie się na rower. Nie słyszałem jednak, by władze zadeklarowały, że robią to specjalnie. Gdyby taka miała być zachęta, to byłby to prawdziwy skandal. Może nie wszystko mi się udawało, ale mieszkańcy wiedzieli, że jedną z moich idei fixe była współpraca różnych środowisk. Jestem przeciwnikiem generowania konfliktów, bo one nie sprzyjają rozwojowi miasta, a spowalniają go.

Wie Pan o kim niektórzy mówią „śmierdzące konserwy”?

Ryszard Grobelny: Nie.

O kierowcach.

Ryszard Grobelny: Mogą kierowcy wyzywać rowerzystów, rowerzyści obrażać kierowców, ale to do niczego nie prowadzi. Lepiej jest szukać miejsc współpracy, a nie konfliktować. Jednym z elementów, który pojawił się na początku tej kadencji był konflikt z gminami. Nie przesądzając, czy włączenie niektórych gmin do Poznania jest przedsięwzięciem dobrym, czy złym, to rzucenie takiego pomysłu spowodowało to, że podpoznańskie gminy zjednoczyły się przeciwko miastu. Tak, jak miały różne interesy wobec Poznania, tak teraz mają jeden. Gdy rzucono hasło, że jak się nie przyłączą, to ich mieszkańcom zwęzi się drogi wjazdowe do Poznania spowodowało, że ci ludzie bardziej poczuli się mieszkańcami tych gmin niż Poznania.

Wcześniej, chociaż mieszkali w Komornikach, to czuli się poznaniakami. Teraz nie czują się poznaniakami, bo odkryli, że Poznań to ich wróg.

A jak groźbę próbowano wprowadzić w czyn nie robiąc obiecanej szerszej drogi do Czerwonaka, to mieszkańcy gmin powiedzieli: teraz damy popalić poznaniakom. Czym to zaowocowało? Tym, że 80 mln zł w ZIT-ach jest gmin, a 3 mln Poznania.

Czy myśli pan, że te wzajemne animozje wpłyną na budowę metropolii?

Ryszard Grobelny: Już wpłynęły. Atmosfera współpracy z gminami jest dużo gorsza niż była, a nigdy nie należała do łatwych. Przypominało to trochę chodzenie po polu minowym. Teraz co chwilę wybucha jakaś mina.

W jednym z ostatnich swoich oświadczeń prezydent Jaśkowiak napisał: „Zrównoważony transport zapisany w strategii Miasta miał przez ostatnich kilkanaście lat tak samo kabaretowy wydźwięk jak hasło „Miasto know-how”. I dalej zarzuca, że miasto nie inwestowało w infrastrukturę transportu publicznego, było mało było buspasów, chodniki niszczyły parkujące na nich samochody, jedynym parametrem były kilometry wybudowanych ścieżek rowerowych, a nie przemyślane kompleksowe rozwiązania. To doprowadziło do paraliżu komunikacyjnego miasta. Jednym słowem „Poznań w ruinie”. Co Pan ma sobie w tej kwestii do zarzucenia?

Ryszard Grobelny: Prekursorem hasła „Polska w ruinie” jest prezydent Jaśkowiak, zastosował je rok wcześniej niż PiS. Skoro jedno z najlepiej rozwiniętych miast w Polsce jest w ruinie, to co dopiero jest w reszcie kraju. Poznań dobrze się rozwija. W każdym mieście są rzeczy, które należy poprawiać, robić lepiej, ale mówienie, że Poznań jest w okresie upadku jest nieprawdą. Takie stwierdzenie jest rzeczywiście kabaretowe.

Ale nie budował Pan autostrad dla rowerzystów w centrum miasta.

Ryszard Grobelny: Nie, bo jak powiedziałem najpierw trzeba zbudować układ podstawowy, żeby móc realizować zapisy studium czyli np. wyciszać ruch w centrum. A poza tym rowerzyści nie potrzebują autostrad, tylko bezpiecznych tras.

Nie dawał Pan też dobrego przykładu. Zamiast jeździć do pracy rowerem, jak prezydent Jaśkowiak, wybierał Pan służbową limuzynę.

Ryszard Grobelny: Robię na rowerze więcej kilometrów niż niejeden poznaniak, ok. 5 tys. km rocznie, ale sportowo lub turystycznie, a nie na pokaz. W samochodzie pracowałem, odpowiadałem na maile, czytałem prasę. Nie jest tak, że ten kto jeździ rowerem, to rozwija ścieżki rowerowe, a ten kto autem, to drogi. Na tym nie polega zarządzanie miastem.

Co Pan sądzi o programie budowy 4 tys. mieszkań? Czy nie zaniedbał pan potrzeb mieszkaniowych poznaniaków?

Ryszard Grobelny: Nie. Proszę zwrócić uwagę, że pewne projekty ruszyły w minionej kadencji, np. budowa mieszkań na wynajem z dojściem do własności. Utworzenie spółki ZKZL, które daje nowe możliwości rozwoju, miało miejsce także w poprzedniej kadencji. Wiele rzeczy zostało już przygotowanych i są kontynuowane. To dobrze.

- Zawsze Poznań był liderem w staraniach o dodatkowe pieniądze, a dziś jest w ogonie polskich miast - uważa Ryszard Grobelny.
Grzegorz Dembiński - Zawsze Poznań był liderem w staraniach o dodatkowe pieniądze, a dziś jest w ogonie polskich miast - uważa Ryszard Grobelny.

„Po aferze z arcybiskupem Paetzem, po „Golgocie Picnic” ciążył na nas wizerunek miasta zasłoniętych firanek, gdzie trudne sprawy zamiata się pod dywan. Ten obraz już się bardzo zmienił na korzyść, mimo że nie inwestowaliśmy milionów złotych w akcje promocyjne np. w CNN, jak za czasów Ryszarda Grobelnego.” To cytat z prezydenta Jaśkowiaka, który twierdzi, że teraz miasto w szybkim tempie wprowadza standardy zachodnioeuropejskie. Czy Pan konserwował zaścianek w Poznaniu, zamiatał problemy pod dywan?

Ryszard Grobelny: Proszę spytać poznaniaków, czy tak się czują. Takie słowa mnie bolą, bo źle świadczą o mieście, które kocham i o jego mieszkańcach, których uważam za wspaniałych ludzi. Jeżeli ktoś mówi, że Poznań jest w ruinie, to mnie boli, bo tak nie jest.

Jeśli ktoś mówi, że Poznań jest zaściankowy, to także boli, bo wiem, że poznaniacy tacy nie są. Współcześni politycy mają łatwość w formułowaniu uproszczonych, nieprawdziwych ocen.

Pewnie są osoby w Poznaniu, które myślą w sposób mało nowoczesny. Nie można jednak powiedzieć, że to jest złe miasto. Przeciwnie. Warto zwrócić uwagę, jak inni nas postrzegali i postrzegają. Czy to postrzeganie zmienia się w dobrym kierunku? Mam wątpliwości. Prezydent bardziej czuje się dumny z wywieszenia tęczowych flag na ulicach niż z przyciągnięcia np. dużej konferencji, bo flagi były, a na konferencje się nie zanosi.

Jak Pan ocenia obecną politykę promocyjną Poznania?

Ryszard Grobelny: Nie oceniam, bo jej nie ma. Nie opracowano żadnego dokumentu, który by tę politykę definiował. Nie oceniam, bo jej nie ma. Nie opracowano żadnego dokumentu, który by tę politykę definiował.

A pan wywiesiłby tęczowe flagi?

Ryszard Grobelny: Nie. Ani tęczowych, ani flag ONR-u. Miasto powinno wywieszać flagi narodowe, miejskie. Upamiętniać ważne wydarzenia w historii miasta, a nie inne przedsięwzięcia. Pytanie co bardziej promuje Poznań: konferencja klimatyczna, czy to ile flag tęczowych zostało wywieszonych? Odpowiedź zależy od tego z jakiego środowiska ona padnie.

Czy podpisałby Pan Kartę Różnorodności?

Ryszard Grobelny: Musiałbym zapoznać się z tym dokumentem. Nie mam nic przeciwko temu, żeby różnorodność funkcjonowała na terenie każdego miasta. Poznań powinien być miastem otwartym na różne opcje z założeniem, że wszyscy są równo traktowani.

Czy Panu zabrakło odwagi, by opublikować raport o relacjach finansowych miasta i kurii?

Ryszard Grobelny: Ależ on był publikowany. Wielokrotnie podawaliśmy dokładne dane na ten temat. Tylko nie krzyczeliśmy, że to jest jakiś raport. W zestawieniach prezydenta Jaśkowiaka, nic nowego się nie pojawiło, służyły one tylko pokazaniu, że walczy się z Kościołem. Zastanówmy się jaki jest tego skutek poza wzrostem popularności prezydenta w niektórych środowiskach.

Ten konflikt zaowocował jedynie tym, że to miasto wykupiło od Kościoła po cenie rynkowej część działek na Malcie. Pewnie ja dążyłbym do zamiany gruntów, a nie płacenia żywą gotówką, ale to jest kwestia wyboru.

Odżegnuje się Pan od wywieszania tęczowych flag, a czy poszedłby Pan w Marszu Równości?

Ryszard Grobelny: Nie chodziłem wcześniej, nie poszedłbym i teraz. Uważam, że prezydent nie powinien nadmiernie afiszować się ze swoimi poglądami, chociaż każdy z nas je ma i nie ma powodu, żeby je ukrywać.

A w Czarnym Marszu?

Ryszard Grobelny: Pewnie, też nie. Nie ukrywajmy, część tych protestów jest wykorzystywana politycznie.

Czarny Marsz nie był autentyczny? Jeśli już, to politycy chcieli go wykorzystać.

Ryszard Grobelny: No właśnie, gdybym w nim szedł, to byłbym odbierany, jak ci, którzy chcieli go wykorzystać. Jako ten, który chce „się przykleić”, aby wszyscy go widzieli. A nie chcę być tak odbierany.

Czy w manifestacjach KOD-u też Pan nie brał udziału?

Ryszard Grobelny: Nie. Uważam, że to jest próba wykorzystania politycznego, generowania konfliktowych nastrojów.

Czy Pana zdaniem miasto może przez to stracić, bo prezydent Jaśkowiak krzyczał na manifestacjach KOD-u „Precz z kaczyzmem”?

Ryszard Grobelny: Myślę, że prezydent wziął pod uwagę, że wpłynie to negatywnie na interes miasta. Byłem prezydentem, jak u władzy był AWS, SLD, PiS, Platforma i prawda jest taka, że trzeba zapewnić rozwój Poznania w każdej z tych sytuacji. Mieszkańcy wybierają prezydenta po to, żeby dbał o Poznań bez względu na to kto akurat będzie u władzy. Prezydent musi ważyć swój interes osobisty, swoje poglądy z interesem miasta, za które odpowiada. Nie wyobrażam sobie, żebym wychodził na ulicę i krzyczał precz z takim czy innym prezydentem, premierem, przywódcą politycznym. To nie jest dobre. I na pewno jest coś takiego, że władze centralne niektóre osoby czy miasta lubią bardziej, a niektóre mniej. Korzystał na tym Kraków, Łódź, Gdańsk. Tak się składało, że od rządów pani Hanny Suchockiej tak dużego zaciągu polityków z Poznania nie było i Poznań na tym siłą rzeczy nie korzystał.

A może dlatego nie korzystał, że Pan nie miał tak wyrazistych poglądów?

Ryszard Grobelny: Na szczęście nie traciliśmy, bo umieliśmy współpracować z każdym, choć też nie zyskiwaliśmy specjalnych przywilejów. Żałowałem, że od czasów premier Suchockiej – co chcę podkreślić - Poznań nie wykreował żadnego poważnego ogólnopolskiego polityka. Przyznaję też, że mam pewien problem ze swoją chęcią współpracy. Nie będąc wyrazistą postacią i szukając kompromisu podpadam wszystkim stronom.

Jednak przez Kościół był Pan lubiany. Teraz mówi się, że w końcu Poznań wstał z kolan.

Ryszard Grobelny: Czy byłem lubiany? Trzeba spytać Kościół. Zwracam uwagę, że było parę i to istotnych konfliktów, np. o VIII LO, czy inne nieruchomości.

Jestem osobą wierzącą, chodzącą do kościoła, ale to moja prywatna sprawa, a nie kwestia postawy ogólnomiejskiej.

Nie wypieram się swojej wiary i co naturalne na nabożeństwach klękam. Jednak to nie znaczy, że wszyscy katolicy mnie lubili. Mam wrażenie, że po tej stronie miałem wielu przeciwników.

A co Pan sądzi o haśle „Wolne Miasto Poznań”?

Ryszard Grobelny: Wolałbym, żeby moje miasto było szybkie.

Szybkie?

Ryszard Grobelny: Szybko podejmujące decyzje, szybko rozwiązujące problemy mieszkańców, szybko się rozwijające.

Mówią, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale nie korci Pana, by jednak wrócić na scenę polityczną?

Ryszard Grobelny: W polityce nigdy nie mówi się nigdy. Politycy, którzy twierdzą, że czegoś na 100 proc. nie zrobią są niewiarygodni. Dlatego nie będę się zarzekał, że czegoś w przyszłości nie zrobię. Chciałbym wrócić do polityki, która byłaby oparta bardziej na współpracy niż konflikcie. To byłby element, który mógłby mnie zachęcić do powrotu.

Czy myśli Pan, że nastąpi to za Pana życia?

Ryszard Grobelny: Jestem optymistą. W historii są momenty wojen, ale są też okresy pokoju. Pytanie kiedy to nastąpi i jakim kosztem ta obecna wojna się zakończy.

Kogo, Pana zdaniem, Platforma wystawi w kolejnych wyborach prezydenckich?

Ryszard Grobelny: Prezydenta Jaśkowiaka. Jest osobą wysoko postawioną w PO. To, że ma konflikt z lokalnymi strukturami partii specjalnie mu nie zaszkodzi. Chyba, że pan prezydent będzie miał jakąś istotną wpadkę.

Prezydent Jaśkowiak mówi, że służby szukają na niego haka.
Ryszard Grobelny: Nie o to chodzi. Mówiąc wpadkę, miałem na myśli, że coś spektakularnego mu się nie uda. Wtedy liczba przyjaciół prezydenta gwałtownie spadnie.

Czy Pan rozważa start w wyborach?

Ryszard Grobelny: W tej chwili nie.

Jak Pan sądzi, czy Poznań jest w stanie wykreować kontrkandydata dla prezydenta Jaśkowiaka?

Ryszard Grobelny: Jest w stanie wykreować nawet paru dobrych kandydatów na prezydenta.

Pan ich zna?

Ryszard Grobelny: Tak, ale proszę nie ciągnąć mnie za język, bo żadna z tych osób nie upoważniła mnie do tego, by publicznie podawać jej nazwisko. Wielu z nich nie chce jednak kandydować. Po pierwsze nie podoba im się współczesna polityka, po drugie musieliby zrezygnować ze swojej pozycji zawodowej na rzecz dość ryzykownego stanowiska prezydenta. Gdy patrzą na bilans zysków i strat, to straty są większe. Dlatego pewnie się na to nie zdecydują, a będzie to ze szkodą dla miasta.

Czy w szeregach Nowoczesnej widzi Pan kandydata na prezydenta Poznania?

Ryszard Grobelny: Kandydat na prezydenta nie musi być z partyjnego klucza. Jednak partie polityczne mają to do siebie, że nie sięgną poza swoje szeregi, bo się boją, że pod ich bokiem wyrósłby ktoś bardzo ważny. Ani PiS, ani PO się na to nie zdecydują. Być może zrobi to Nowoczesna, bo jest partią jeszcze nową i nie ma zbyt rozbudowanych struktur. Uważam, że dla dużych miast prezydent niepartyjny, albo luźno związany z partią jest lepszym rozwiązaniem niż funkcjonariusz.

A Pana namawiają do startu?

Ryszard Grobelny: Politycy nie, bo znają moje stanowisko, ale mieszkańcy tak, coraz częściej i to gdziekolwiek się pojawię.

Biorąc pod uwagę, to co dzieje się w naszym kraju i naszym mieście, czego życzyłby Pan poznaniakom na Nowy Rok?

Ryszard Grobelny: Spokoju, mniej konfliktów, więcej współpracy i szybszego rozwoju .

Bogna Kisiel

Wszystko co dotyczy Poznania, czym żyją mieszkańcy jest mi bliskie. Pod lupę biorę decyzje władz, działalność miejskich spółek, instytucji, związków międzygminnych. Bacznie wsłuchuję się w głos poznaniaków i radnych. Od lat śledzę rozwój aglomeracji poznańskiej, działania podejmowane przez powiat poznański, szczególnie bacznie obserwuję gminę Czerwonak. Chętnie podejmuję tematy społeczne, historie ludzi zmagających się z przeciwnościami losu, pomysły młodych ludzi, które mogą zrewolucjonizować nasze życie. Interesują mnie rozwiązania komunikacyjne, problematyka zagospodarowania przestrzennego i gospodarki odpadami, bo jeśli w tych obszarach nie znajdziemy rozsądnych rozwiązań, to zapłacą za to przyszłe pokolenia.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.