Sąd umorzył sprawę wójta Przytocznej

Czytaj dalej
Fot. Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski

Sąd umorzył sprawę wójta Przytocznej

Jarosław Miłkowski

Sąd Okręgowy w Gorzowie umorzył we wtorek sprawę wójta Przytocznej oraz starosty międzyrzeckiego w sprawie przeróbki dokumentów.

- Pewnie, że z tego wyroku jestem zadowolony, ale komentować go nie będę – mówił nam wczoraj w sądzie okręgowym starosta międzyrzecki Grzegorz Gabryelski.

– A mi łezka w oku się zakręciła, bo jakby nie patrzeć, to było 2,5 roku nękania nas. A to nie jest nic przyjemnego. Nie trafiliśmy na ławę oskarżonych, bo stała się komuś jakaś krzywda. Trafiliśmy dlatego, że funkcjonariusz SB, zamiast poprawić błąd, z premedytacją doniósł na nas do prokuratury – dodawał Bartłomiej Kucharyk.

Nawyk z przeszłości

Obaj samorządowcy z sali rozpraw wyszli z uśmiechem na ustach, bo sąd drugiej instancji umorzył postępowanie w ich sprawie. A to oznacza, że spokojnie mogą pełnić swoje funkcje. O ile w przypadku Kucharyka pozostałby on na swoim stanowisku (został wybrany na wójta w wyborach powszechnych), o tyle prawomocne skazanie dla Gabryelskiego oznaczałoby pożegnanie się z fotelem starosty (powołała go rada powiatu).

Dlaczego starosta i wójt, a także Krzysztof C., urzędnik z Przytocznej, zasiedli w ogóle na ławie oskarżonych? W 2014 r. Kucharyk ze swoimi urzędnikami nad stawem w Strychach chciał zrobić plac zabaw. Wiązało się to jednak z koniecznością wycięcia drzew. Wójt dostał w starostwie zgodę na wycinkę 112 sztuk, ale okazało się, że pod topór powinno pójść jednak o 54 sztuki więcej. W starostwie sporządzono więc nowy dokument ze starą datą. Wszystko po to, aby zdobyć z urzędu marszałkowskiego 100 tys. zł unijnej dotacji.

W starostwie sprawę odkrył jeden z urzędników wydziału ochrony środowiska. Zrobił kopię dokumentu (tłumaczył później w sądzie, że… miał taki nawyk z przeszłości) i wysłał ją do prokuratury. Jej śledztwo zakończyło się sprawą w Sądzie Rejonowym w Międzyrzeczu. A ten z kolei pół roku temu skazał urzędników na karę grzywny. Kucharyk miał do zapłacenia 15 tys. zł, Gabryelski – 12 tys. zł, a Krzysztof C. – 2 tys. zł.

Szkody nie było

Od wyroku odwołali się jednak obrońcy oskarżonych oraz prokuratura. W apelacji podczas mów końcowych mecenas Filip Woziński przekonywał sędziów, że urzędnicy nie doprowadzili do żadnej szkody. Nie przyczynili się też do osiągnięcia żadnych korzyści.

Podobnym tropem poszedł trzyosobowy skład sędziowski pod przewodnictwem Aliny Czubieniak. Wczoraj warunkowo umorzył postępowanie wobec całej trójki. W przypadku Gabryelskiego – na dwa lata, a w przypadku wójta i jego urzędnika – na rok. Wszyscy mają jednak uiścić świadczenie pieniężne na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Post - penitencjarnej (Kucharyk – 5 tys. zł, Gabryelski – 4 tys. zł, Krzysztof C. – 500 zł) oraz ponieść koszty sądowe po 100 zł każdy.

Jak zmianę wyroku uzasadniała Renata Nowosadzka, sędzia sprawozdawca? – Szkoda materialna w rozumieniu potocznym jest inaczej rozumiana niż szkoda materialna w znaczeniu prawa karnego. Jeśli mamy mówić o szkodzie materialnej w tym drugim znaczeniu, to ta korzyść musiałaby być albo bezprawna, albo nienależna. A tu żadna z tych sytuacji nie zachodziła. Nawet, gdyby gmina dostała dofinansowanie, a go nie dostała, bo się wycofała z inwestycji, nie byłoby to kosztem innego podmiotu. Te pieniądze zostały przekazane na inne cele. Prokurator nie wykazał też, by mogło dojść do jakiejkolwiek szkody interesu publicznego, bo o prywatnym to już w ogóle już nie ma mowy – mówiła sędzia-sprawozdawca.

Po wyjściu z sali rozpraw wójt Przytocznej niemal skakał z radości. – Żona, która tu ze mną dziś przyszła, znów przyniosła mi szczęście – mówił reporterowi „GL” Kucharyk.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.