Jarosław Miłkowski

Sami siebie podtruwamy

Centrum Gorzowa to - według pomiarów Wojewódzkiego inspektoratu Ochrony Środowiska - najbardziej zanieczyszczone miejsce w Lubuskiem. Fot. pixabay.com Centrum Gorzowa to - według pomiarów Wojewódzkiego inspektoratu Ochrony Środowiska - najbardziej zanieczyszczone miejsce w Lubuskiem.
Jarosław Miłkowski

Już coraz częściej alarmujemy służby, gdy dym z czyjegoś pieca wydaje się nam podejrzany. A za palenie czym popadnie można nawet pójść do więzienia. Grożą za to trzy lata odsiadki.

- To, że ludzie palą „świństwem”, widać po śmietnikach. Jeśli nie ma plastikowych butelek, to na bank, zamiast w koszu, lądują one w piecu - mówi nam pani Monika z ul. Armii Polskiej w Gorzowie. Przyznaje, że osobiście widziała, jak jej sąsiedzi wyrzucali do kubłów na śmieci tylko to, czego nie da się spalić w piecu.

Palenie czym popadnie widoczne jest zwłaszcza jesienią i zimą

A na ciemny i śmierdzący dym wyczuleni są przeważnie sąsiedzi. To oni interweniują u służb. W Gorzowie problemem zajmuje się straż miejska. - Zgłoszenia o śmierdzącym dymie dostajemy z różnych części miasta. Mieliśmy je i z ul. Sportowej, z Lipowej, z Siedlickiej, i Owocowej - wylicza tylko niektóre komendant Czesław Matuszak.

Kto złapie „palacza”

- Ustalić, że ktoś pali czymś zabronionym jest niezwykle trudno. Trzeba go bowiem złapać na gorącym uczynku. Tylko, że plastikowa butelka wrzucona do pieca pali się bardzo szybko i złapać kogoś za rękę nie sposób - mówi komendant straży miejskiej. W związku z tym ukarać sprawcę mandatem jest ciężko.

Nie oznacza to jednak, że strażnicy nikogo nie ścigają

Od początku tego roku trzy sprawy, gdzie istniało spore prawdopodobieństwo palenia zabronionych tworzyw, zostały skierowane do sądu. Ten może zlecić badanie popiołu.

Nie zawsze jednak okazuje się, że oskarżony popełniał przestępstwo. Zdarza się, że biegli nie mają do czego się przyczepić, bo znaleziony popiół nie pochodził z niedozwolonych substancji.

- Dziś, gdy palących w piecu jest coraz mniej, a ludzie mają piece gazowe, mieszkańcy potrafią zgłaszać interwencję już na sam widok dymu - mówi Jan Sobczyński, kierownik referatu ochrony środowiska w gorzowskim magistracie. Nosy na łamiących prawo wyczulone mają mieszkańcy gminy Lubniewice. - Sami reagują, gdy ktoś pali czymś niedozwolonym - mówi burmistrz Tomasz Jaskuła.

Z kolei w niedalekim Sulęcinie palić w piecu „można” czym popadnie. Gmina nie kontroluje tego, co jest wrzucane do ognia.

Sulęcin szykuje się jednak do przyjęcia planu gospodarki niskoemisyjnej. Powód? Jednym z nich jest ten, że w mieście przez 35 dni w ciągu roku - a tak na dobrą sprawę w sezonie grzewczym - jest skażone powietrze (na północy regionu najgorzej jest w śródmieściu Gorzowa, gdzie powietrze nie spełnia norm przez 76 dni!).

Centrum Gorzowa to - według pomiarów Wojewódzkiego inspektoratu Ochrony Środowiska - najbardziej zanieczyszczone miejsce w Lubuskiem.
pixabay.com Centrum Gorzowa to - według pomiarów Wojewódzkiego inspektoratu Ochrony Środowiska - najbardziej zanieczyszczone miejsce w Lubuskiem.

Do mieszkańców gminy Sulęcin trafiły już ankiety dotyczące tego, w jaki sposób ludzie się ogrzewają. Po ich podsumowaniu przyjdzie czas m.in. na edukację społeczeństwa. - Chcemy przekonać mieszkańców choćby do odnawialnych źródeł energii - mówi burmistrz Dariusz Ejchart.

Co trafia do ognia

Medal ma dwie strony - to, czym ludzie palą w piecach, najczęściej zależy od zasobności portfela. Gdy pytamy gorzowskich kominiarzy, co właściciele pieców wrzucają do ognia, odpowiedź jest jedna: - Wszystko! Zdarzają się i schody, i pieluchy. Dosłownie... wszystko.

Program Kawka, czyli walka o atmosferę

Trujący pył PM 10

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.