Schody Donikąd to jeden z symboli Gorzowa

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek/Leonard Przybyło
Tomasz Rusek

Schody Donikąd to jeden z symboli Gorzowa

Tomasz Rusek

Idziemy o zakład, że jeśli jesteś z Gorzowa, to gdy słyszysz: „schody” myślisz: „donikąd”! To przecież jedna z najsłynniejszych atrakcji miasta. I najbardziej zaniedbanych. A nie tak miało być.

Chyba każdy z dorosłych gorzowian ma wspomnienie ze schodami. Może tu skradł sympatii pierwszy pocałunek? Może uciekał z lekcji, by pogapić się na miasto? Tu posmakował pierwszego piwa? Tędy chodził na skróty do centrum?

Ja – Tomasz Rusek - na schodach bawiłem się z kumplami w komandosów. Podkradaliśmy z domów sznurki i liny, a potem udawaliśmy oddziały specjalne, zjeżdżając po tych linach z kolejnych poziomów budowli. To była nasza „najulubieńsza” i największa baza. Z kolei Sylwia Toczek mówi o schodach jak o miejscu leniwych spacerów i… spotkań klasowych. - Tu się integrowaliśmy - wspomina znajomych z Liceum Plastycznego.

Lepiej nie wchodzić

Dziś konstrukcja jest wyłączona z użytku. Wejścia zamknięto w 2002 r. Urzędnicy tłumaczyli ten krok fatalnym stanem schodów i zapewniali: szybko zrobimy jeśli nie wielki remont, to solidną naprawę. Nie zrobili ani pierwszego, ani drugiego.
Ale i tak ludzie tędy chodzą. Od dołu można wejść bokiem, przy kamienicy. Od góry to w ogóle bez kombinowania – w siatce są trzy dziury. Wręcz zapraszają. Kto się skusi, zobaczy na schodach: śmieci, pobite butelki, pogniecione puszki, ślady po bezdomnych oraz zniszczenia. Nie ma fragmentu barierek, jest masa spękań, widać zbrojeniowe druty, momentami poprzez dziury między stopniami można dostrzec skarpę, która jest pod spodem.

Gdy zajrzy się pod konstrukcję, nie jest lepiej. Najwyższy poziom schodów ma odsłonięte fundamenty. Problemy z deszczem, spływaniem i stabilnością to akurat były w tym miejscu zawsze. Wiemy to z pierwszej ręki - od Romana Woitzika, prawie 72-latka, który na początku lat 70. schody budował. - To była ciężka robota. Ze względu na niestabilny grunt, niemal wszystkie prace wykonywaliśmy ręcznie. Cały czas baliśmy się, że część ziemi na nas zjedzie - wspomina.

Czytelnik Zdzisław opowiada inną historię. - Gdy budowano schody, uczyłem się w Technikum Melioracji Wodnych i mieszkałem w internacie przy Teatralnej. Uczniowie naszej szkoły odbywali praktyki na tej budowie. Prace polegały na ręcznym skarpowaniu, darniowaniu i kołkowaniu. Jeden z kolegów podczas równania skarpy wykopał drewnianą skrzynię, a po zobaczeniu, co jest w skrzyni, krzyknął: - Chłopaki! Znalazłem niemieckie pieniądze.

Jak się potem okazało, były to m.in. 5- i 10-dolarówki z wizerunkiem Indianina i inne kosztowności. - Część tych skarbów znalazła się u jubilerów. A jak się sprawa wydała, to długo do szkoły i internatu jeździła milicja - opowiada Czytelnik.

Nic z tego nie wyszło

Schody miały prowadzić do palmiarni. Jednak nigdy jej nie zbudowano, więc prowadziły do nikąd. I taka ich nazwa funkcjonuje do dziś. Tylko że dziś nawet nie można po nich - legalnie - chodzić. Miało się to zmienić w 2003 r. (pierwsza przymiarka urzędu do remontu - nic z niego nie wyszło). W 2009 r. urząd znowu zapowiadał remont: powstała nawet makieta z… kolejką linową po lewej stronie. Ale i ten pomysł nie doczekał się realizacji.

Teraz znowu remont albo przebudowa olbrzymich schodów jest na tapecie. Prezydent Jacek Wójcicki, gdy wygrywał w 2014 r. wybory, powiedział nam, że remont schodów to jedna z trzech najważniejszych rzeczy do zrobienia w śródmieściu (jako element rewitalizacji zieleni i parków – pieniądze na ten cel zdobyło miasto jeszcze za czasów Tadeusza Jędrzejczaka).
No i modernizacja jest w planie. A kiedy, za co i w jakim zakresie będzie wykonana, na dziś urząd nie umie odpowiedzieć.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.