Skutki powiatowej wojny

Czytaj dalej
Fot. Renata Hryniewicz
Renata Hryniewicz

Skutki powiatowej wojny

Renata Hryniewicz

Czy były wicestarosta będzie musiał zwrócić kilkadziesiąt tysięcy złotych? Zdecyduje o tym sąd. Na razie sąd już postanowił, że Tomasz Stupienko nie otrzyma świadectwa pracy

Przypomnijmy: w styczniu Sąd Rejonowy w Słubicach nakazał starostwu powiatowemu wydać świadectwo pracy Tomaszowi Stupience za pracę na stanowisku wicestarosty od 25 kwietnia do 31 sierpnia zeszłego roku. Sąd uznał, że takie świadectwo mu przysługuje ze względu na „fizyczne wykonywanie obowiązków wicestarosty” w lipcu i sierpniu oraz za pozostały okres, gdzie Stupienko stawiał się do pracy i był gotowy ją wykonywać, ale nie mógł - ze względu na to, że nie został wpuszczony do starostwa. Sąd Okręgowy w Gorzowie Wlkp., do którego odwołał się powiat, wydał jednak wyrok całkiem odmienny. Zgodnie z nim starostwo nie powinno wydawać byłemu wicestaroście świadectwa pracy. Wyrok jest prawomocny. - Z informacji, jakie posiadam, wynika, że prawdopodobnie zawiniła kwestia formalna. Czekam na uzasadnienie wyroku - mówi Tomasz Stupienko.

Historia walki w starostwie
Ma to związek ze sprawą, o której pisaliśmy już wielokrotnie. Wszystko zaczęło się 22 marca zeszłego roku od odwołania przez radę powiatu Piotra Łuczyńskiego ze stanowiska starosty oraz powołania na jego miejsce Marcina Jabłońskiego. Wybrano również nowy zarząd, w którym dla Stupienki miejsca nie było. Wojewoda Władysław Dajczak miesiąc później zakwestionował jednak procedurę wyboru nowego starosty i zarządu. Wtedy to do pracy przyszło dwóch starostów i w powiecie panowała dwuwładza. Marcin Jabłoński z nowym zarządem pracowali w starostwie, a Piotr Łuczyński nie mógł wejść do biura, bo nowy starosta go nie wpuścił.

Po niedyspozycji związanej z chorobą do pracy na stanowisko wicestarosty wrócił Tomasz Stupienko. Nowy wicestarosta Leopold Owsiak także nie ustąpił stanowiska, więc wicestarostów również było dwóch.

Stupienko twierdzi, że swoich obowiązków ze względu na tę sytuację wykonywać nie mógł, ale codziennie stawiał się do pracy i pozostawał „w gotowości”. Zmieniło się to w nocy z 30 czerwca na 1 lipca 2016 r. Wtedy to Piotr Łuczyński wszedł do budynku starostwa. Nad ranem do pracy przyszedł Marcin Jabłoński - i to z pracownikami ochrony słubickiej firmy, którzy na jego polecenie wyprowadzili z budynku Piotra Łuczyńskiego.

Wezwano policję. Sprawa skończyła się tak, że klucze do starostwa otrzymał Łuczyń - ski. Dwa miesiące później Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję wojewody z 22 kwietnia. Na fotel starosty wrócił Jabłoński. Wojewoda złożył kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten 29 grudnia poparł sąd niższej instancji.

A co z wynagrodzeniami?
- Panowie wypłacili sobie już pierwszego dnia po wtargnięciu do starostwa kilkudziesięciotysięczne kwoty (56 tys. zł Łuczyń - ski, 48 tys. zł Stupienko - dop. redakcji). Tak, jak gdyby głównie po te „pensje” tam przyszli - komentuje Marcin Jabłoński, starosta słubicki. Wypłacili je sobie nie tylko za okres od dnia wydania rozstrzygnięcia nadzorczego przez wojewodę, ale także od 22 marca. Uznali w ten sposób, że czyni ono niebyłym wybory dokonane przez radę powiatu! Teraz mamy trzy prawomocne wyroki sądu pracy uznające mój, wicestarosty i członka zarządu stosunek pracy za istniejący. Jest też prawomocny wyrok sądu uznający stosunek pracy pana Stupienki za nieistniejący od dnia jego odwołania. Powinien niezwłocznie zwrócić wypłacone sobie bezprawnie kilkadziesiąt tysięcy . To są środki publiczne.

- Sprawę dotyczącą zwrotu wynagrodzeń wygrałem w sądzie rejonowym. Powiat się odwołał i pod koniec czerwca sąd w Gorzowie wyda w tej sprawie wyrok. Wyrok w sprawie świadectwa pracy absolutnie nie oznacza konieczności zwrotu pieniędzy. To jest przedmiotem odrębnego procesu - uważa Stupienko.

Jabłoński: - Pan Stupienko niczego nie wygrał, wyrok jest nieprawomocny. Po uprawomocnieniu się niekorzystnego dla niego wyroku sądu okręgowego, zapewne i ten wyrok sądu rejonowego się nie ostanie!

Renata Hryniewicz

Moje działania reporterskie skupiają się na terenie powiatu słubickiego i sulęcińskiego. Szukam tu ludzi, miejsc, wydarzeń, o których warto pisać i je pokazywać. Szukam tematów, które niosą jakiś przekaz, pokazują ciekawe działania, ale także takich, w których poprzez nagłośnienie mogę pomóc rozwiązać problem. Zawsze staram się dociec prawdy wysłuchując różnych wariantów, jeśli chodzi o spór – wysłuchuję i opisuję obie strony. Staram się, żeby Czytelnik sam ocenił, po której stronie leży prawda. Można zgłosić mi każdy temat, każdy problem, każdą inicjatywę.
Jestem zawsze blisko ludzi i staram się spotykać z nimi osobiście, by ocenić sytuację, a w temacie ująć także emocje. Lubię pisać o ludziach i ich przeżyciach, pokazywać to, co w moim rejonie dzieje się dobrego, ale nie uciekam od spraw kontrowersyjnych, o czym nie raz przekonali się moi Czytelnicy.
Jestem optymistką i nigdy się nie załamuję. Wierzę, że zawsze jest jakieś wyjście. Lubię dobry żart i ludzi wesołych z pozytywną energią. Nie znoszę smutasów.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.