Słowa „Ojcze nasz” do zmiany. Papież Franciszek chce, byśmy rozumieli więcej. Modlitwa Pańska powinna się zmienić?

Czytaj dalej
Agata Pustułka

Słowa „Ojcze nasz” do zmiany. Papież Franciszek chce, byśmy rozumieli więcej. Modlitwa Pańska powinna się zmienić?

Agata Pustułka

Ojcze nasz, któryś jest w Niebie. Święć się imię Twoje, przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w Niebie, tak i na Ziemi... Wszyscy katolicy znają tę treść i przyjmują ją bez wątpliwości. Tak by się wydawało. To wszak „Pater Noster”, najstarsza modlitwa świata. Jezus podyktował ją swoim uczniom. A oni ją spisali. My znamy tłumaczenie z greki i na nim oparte są wszystkie nasze przemyślenia. Ale od kiedy modlitwa powstała, nie wszyscy i nie bez wątpliwości ją pojmują, zwłaszcza jeśli chodzi o sporny od wieków wers: „I nie wódź nas na pokuszenie”.

Ostatnio właśnie na te słowa zwrócił uwagę papież Franciszek. I znów dolał oliwy do ognia, bo nie po raz pierwszy myśli i czuje inaczej, szuka sensu, drugiego dna w odwiecznych strofach. Byśmy je przemyśleli, a nie tylko odmawiali podczas mszy świętej. Bo tak jest - przyznajmy - wyklepując znane od wieków sformułowania: nie zastanawiamy się nad ich istotą.

Papież chce nas na nowo uwrażliwić na te słowa. I dobrze. To ważne, by biorąc udział w mszy świętej, być jej rzeczywistym uczestnikiem, a nie tylko statystą, bo tak wypada, bo sąsiedzi zobaczą. Czemu jednak te słowa z pierwszej, podyktowanej przez Jezusa Chrystusa modlitwy wciąż budzą co najmniej kontrowersje.

Od Mateusza i Łukasza

Spisali je w grece ewangeliści, Mateusz i Łukasz. Od początku wierni mieli problem. Czemu? To jasne. Czy Bóg może wodzić nas na pokuszenie? Absurd. Czy tak naprawdę chodzi mu o sprawdzanie naszej siły woli i wiary? Zadajemy sobie pytania. To rzeczywiście dylemat, skoro rozstrzygany jest od stuleci.

Także obecny papież Franciszek uznał, że można je zmienić, a nawet powinno się je zmienić, by nie budziły wątpliwości. Zamiast „nie wódź nas na pokuszenie”, zaproponował, byśmy podczas mszy odmawiali: „I nie pozwól, byśmy ulegli pokusie”. Jest różnica? Z pewnością to wyjaśnia rzeczywisty sens wcześniejszego uproszczenia. Tylko pytanie, jak my, wierni, odczytujemy te słowa? We Francji, „pierwszej córce Kościoła”, można dziś zwrotów używać alternatywnie. W Polsce nie. Episkopat uznał, że skoro nie ma urzędowej decyzji papieża, to pozostajemy przy starej wersji. Wierni są do niej przyzwyczajeni. Jednak nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Jeśli zmianie ulegnie treść modlitwy, to dzieci przystępujące do Pierwszej Komunii Świętej będą się musiały uczyć nowej wersji. - Osobiście nie jestem zwolennikiem zmieniania treści modlitw znanych nam od wieków. Jesteśmy do nich przyzwyczajeni, trafiają do nas, są nam bliskie. Jeśli jednak papież uzna, że trzeba zmian, to oczywiście je wprowadzimy i wówczas przygotowując, trzeba będzie się nauczyć nowej wersji - mówi biblista, ksiądz dr hab. Artur Malina z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Oczywiście papież Franciszek nie jest pierwszym, który postuluje zmiany i wyjaśnia ich potrzebę.

Jak tłumaczy modlitwę papież Franciszek

W telewizji włoskiego Episkopatu TV2000 papież Franciszek tłumaczył słowa Jezusa jako: Nie pozwól mi ulec pokusie, ponieważ to ja jej ulegam, a nie Bóg, który wodzi mnie na pokuszenie, a potem patrzy, jak upadam. To ja upadam, nie On popycha mnie ku pokusie, aby zobaczyć potem, jak upadłem, bo żaden ojciec tak nie postępuje. Ojciec pomaga, by podnieść się od razu. Tym, kto wodzi cię na pokuszenie, jest szatan, bo to jego praca.
Jak podkreślał papież w telewizji: Modlitwa „Ojcze nasz” jest szczególnie ważna dzisiaj, kiedy modna jest modlitwa do Boga kosmicznego, na sposób politeistyczny. My jednak mamy modlić się do Ojca, bo On towarzyszy nam w drodze, zna całe nasze życie. Jeśli nie rozpoczniemy modlitwy od słowa „Ojcze”, płynącego nie z ust, ale z serca, nie będziemy się mogli modlić jak chrześcijanie.

Zmianom dość ostro sprzeciwili się niemieccy katolicy i ewangelicy. - Modlą się tą modlitwą od wieków nasze matki i nasi ojcowie (...), niech wspólna w całym chrześcijaństwie modlitwa wydaje więc swoje owoce - stwierdziła na łamach dziennika „Bild” Margot Kassmann, przewodnicząca Rady Kościołów Ewangelickich w Niemczech. - Należy jak najbardziej wyjaśniać sens tej części modlitwy, ale nie wolno zmieniać samych słów Jezusa - uznał biskup Rudolf Voderholzer.

Pomysł papieża Franciszka, który zmiany w modlitwie zatwierdził 3 grudnia 2017 roku, nie spodobały się też gdzie indziej: „W warunkach kultury kościelnej, ludzie uczą się tej modlitwy na pamięć jako dzieci. Jeśli ulepszysz tłumaczenie, ryzykujesz zakłóceniem wzoru wspólnej modlitwy. Poruszasz się w tym na własne ryzyko” - to zdanie teologa anglikańskiego, Iana Paula. - Na razie czekamy, czy będzie jakaś odgórna decyzja Stolicy Apostolskiej lub Kongregacji, czy będą jakieś wytyczne. Bezpośrednio się tą kwestią nie zajmujemy - powiedział dla Katolickiej Agencji Informacyjnej biskup Adam Bałabuch, przewodniczący Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Sprawa jest jednak skomplikowana. Nie tylko w sensie językowym oczywiście, ale przede wszystkim duchowym, życiowym. Pokazana w modlitwie postawa wymaga od wierzących poświęcenia - musimy dać coś od siebie, żeby zasłużyć na, w ostateczności, zbawienie. W praktyce jednak - może i aż - chodzi właściwie o tłumaczenie jednego greckiego słowa.

- Modlitwę „Ojcze nasz” tłumaczymy z greki, bo w grece ją napisano - chodzi o słowo „peirasmos”. Można je przetłumaczyć zarówno jako „wodzić na pokuszenie”, ale też jako „poddawać się próbie”. Ten drugi trop jest zdecydowanie bardziej prawdopodobny.

Pozostało jeszcze 54% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.