Słup niedługo runie na posesję
Krosno Odrzańskie. Niewiele brakuje, aby słup telefoniczny się wywrócił. Trzeba szybko działać
Wchodząc na podwórko przy ulicy Poznańskiej nr 74 trudno nie zauważyć mocno przechylonego słupa telefonicznego. Wygląda, jakby miał lada chwila runąć. Mieszkańcy tej okolicy potwierdzają, że niewiele do tego brakuje.
- Wydaje mi się, że wystarczy mocniejsza wichura i zaraz padnie - mówi pan Stanisław Nadzieja.
Widać, że drewniany słup ma już sporo lat. Prawdopodobnie po wielu opadach deszcz, spływająca woda całkowicie zniszczyła jego podstawę.
- Słup przechyla się już od jakiegoś czasu, z każdym dniem jest coraz gorzej - przyznaje pan Stanisław. - Albo runie na moją posesję, albo na ogródek sąsiada.
Dlatego też zdecydował się powiadomić telekomunikację, a dokładniej firmę Orange, która obecnie zajmuje się sprawami, związanymi z telekomunikacją.
- Po wielu próbach żonie udało się do nich dodzwonić. To był kwiecień tego roku. Kilka dni później przyjechał mężczyzna firmowym fiatem, obejrzał słup i odjechał. Minęło pół roku i dalej nic się nie dzieje - opowiada S. Nadzieja.
Do słupa telefonicznego połączonych jest tylko kilka okolicznych budynków przy ul. Poznańskiej.
- Cztery albo pięć. Ponadto z domowego połączenia większość korzysta okazyjnie. Prawie wszyscy mają już telefony komórkowe. Jak dla mnie, tego słupa mogłoby w ogóle nie być, bo ja stacjonarnego aparatu nie mam - mówi sąsiad pana Stanisława, Mieczysław Ejsmont.
Największą obawą mieszkańców jest sam słup, który może przewrócić się w każdej chwili.
- Najprawdopodobniej spadnie na moją działkę. To już widać, że skierowany jest na mój żywopłot i ogród. Mam kilku wnuków, którzy często mnie z rodzicami odwiedzają. Bawią się na wspomnianym ogródku. Co jeśli akurat wtedy słup runie i któreś z dzieci będzie tam biegać? Może dojść do tragedii, dlatego dziwię się, że jeszcze nikt z tym nic nie zrobił - przyznaje Ejsmont.
Skontaktowaliśmy się z biurem prasowym firmy Orange w Warszawie w piątek. Otrzymaliśmy tylko krótką odpowiedź. - Rzecznik prasowy zbada sprawę i skontaktuje się z odpowiednim oddziałem, który jest odpowiedzialny za teren w Krośnie Odrzańskim. W najbliższych dniach wyjaśnimy sprawę - czytamy w krótkim oświadczeniu. O dalszym rozwoju sytuacji poinformujemy na łamach „GL”.
- Przecież tu biegają dzieci. Naprawdę może dojść do tragedii - mówią mieszkańcy