Smecz towarzyski. Rodzi się nowa Polska. W bólach

Czytaj dalej
Fot. fot. Marek Szawdyn
Przemysław Franczak

Smecz towarzyski. Rodzi się nowa Polska. W bólach

Przemysław Franczak

Polski rząd na wojnie ze środowiskiem prawniczym odniósł niewątpliwie jeden sukces. Udało mu się bowiem doprowadzić do sytuacji, w której nawet sędziowie Sądu Najwyższego, instytucji nie tyle niezawisłej, co mającej niezawisłość uosabiać, odruchowo nazywani są w mediach „drugą stroną sporu”.

Można utyskiwać, że tutaj objawia się cały bezsens tak zwanego symetryzmu - nie mylić z obiektywizmem, symetryści są z nim w trwałym konflikcie - ale tak jest i już. Żyjemy wszak w świecie, w którym mało kto będzie zdziwiony, gdy - na przykład - hydraulik przeciwstawi hydrologowi własne teorie na temat zagrożenia suszą. I jeszcze zdobędzie poklask zwolenników oraz ministerialny stołek. Zwłaszcza gdy dostanie wsparcie - hipotetycznie - jakiejś nieokreślonej telewizji publicznej, w jakimś nieokreślonym geograficznymi współrzędnymi kraju.

Druga strona sporu, czytaj opozycja, czytaj polityka. To nieco inaczej brzmi niż: magister prawa bez prawniczej praktyki kontra profesorowie prawa. No więc to przebranie wszystkich bez wyjątku krytyków reform Zbigniewa Ziobry w opozycyjne togi, wirtualne wpisanie ich na partyjne listy czy też zaklepanie miejsca w okrągłostołowym układzie - to wszystko się PiS-owi udało. PiS-owi, dodajmy, który z domniemanym upolitycznieniem sądów walczy poprzez dalece głębsze ich upolitycznienie. Takie w rzeczy samej niespotykane od dawna, a konkretnie od lat 80. A mimo to, nawet arbitrzy publicystycznej elegancji i równowagi zaczynają oceniać temat dość biernie, w ujęciu przeciwwagi sił. Dział PRopagandy zasłużył na sutą premię.

Tłumem sterować jest jeszcze łatwiej, zresztą w ciemno można założyć, że statystyczny wyborca do dziś nie ma pojęcia, o co toczy się spór i dlaczego to w ogóle jest istotne. Z teorii systemów prawnych dobrze zapamiętał jedynie „oko za oko, ząb za ząb”, zgłębianie kompetencji Trybunału Konstytucyjnego jest poza sferą jego zainteresowań, co - żeby była jasność - jest odruchem naturalnym i w pełni zrozumiałym. Wystarczy mu silne, a umacniane dziś przekonanie, że paragrafy można stosować dowolnie, „adwokaci bronią morderców”, sędziowie tworzą szajkę, zajmującą się hurtową kradzieżą dżinsów i wiertarek, a jako mafijna organizacja „Kasta” wsadzają do więzień niewinnych alimenciarzy. Nawiasem mówiąc, program telewizyjny (TVP Info!) pod tym samym tytułem powinien być pokazywany jako antywzorzec na wszystkich studiach dziennikarskich, a jego autorzy wyrokiem sądu skorupkowego wygnani z zawodu.

Nie wyjdziemy z tego cało, to pewne. Już teraz pojawiają się analizy, że sytuacja zabrnęła za daleko, a jedyną drogą do jej uspokojenia mogłaby być tylko ustrojowa zmiana, którą należałoby wypracować ponad podziałami. Mityczna, nierealna oczywiście, bo czemu hydrolog miałby akceptować dyktat hydraulika w czymś o wiele poważniejszym niż uszczelnienie kolanka i nawijanie pakuł na cieknący kran?

Wody ustrojowe już odeszły. Tylko co się teraz urodzi? Dziesięć w skali Apgar nie będzie mieć na pewno. I marne pocieszenie, że najłatwiejsze pozostanie ustalenie ojcostwa.

Przemysław Franczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.