Śmierć Miśka wciąż nie została wyjaśniona

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Anna Chreptowicz

Śmierć Miśka wciąż nie została wyjaśniona

Anna Chreptowicz

Czy 17-letni pies sam wypadł przez balkon? A może wyrzucił go właściciel? Sprawą zajął się również OTOZ Animals - Inspektorat Zielona Góra.

Tajemnicza śmierć 17-letniego psa, którego znaleziono w czwartek, 12 maja, pod balkonem przy ul. Wyszyńskiego 3-7, wciąż budzi kontrowersje. Poza policją, prokuraturą i Stowarzyszeniem Inicjatywa Dla Zwierząt, sprawą zajął się także OTOZ Animals - Inspektorat Zielona Góra. - Tego dnia, kiedy doszło do wypadku, odebraliśmy telefon od jednego ze świadków, który był na miejscu - opowiada Dagmara Turkowska z OTOZ. Mężczyzna poprosił pracowników o pomoc. - Od razu zawiadomiliśmy policję. Ale próbujemy też działać na własną rękę. Dlatego apelujemy do każdego, kto wie cokolwiek w tej sprawie, by zgłosił się na policję lub do nas - dodaje.

Sprawę śmierci 17-letniego psa opisywaliśmy w poniedziałek, po tym, jak do naszej redakcji zgłosiła się Joanna Kukla. Kiedy wracała z zakupów, jej zainteresowanie wzbudziło zbiegowisko ludzi pod blokiem przy ul. Wyszyńskiego. Na chodniku leżał pies, którego - zdaniem świadków - pijany mężczyzna wyrzucił przez balkon. - Pies leciał z balkonu, z czwartego piętra - mówiła roztrzęsiona. - Walnął w reklamę banku, potem uderzył w chodnik. Właścicielka zwierzaka pojawiła się na dole później. Nie wiedziała co robić.

Joanna Kukla w piątek, 13 maja, powiadomiła naszą redakcję o zdarzeniu, jakiego była świadkiem. Twierdzi, że Misiek został przez balkon wyrzucony.
Mariusz Kapała Joanna Kukla w piątek, 13 maja, powiadomiła naszą redakcję o zdarzeniu, jakiego była świadkiem. Twierdzi, że Misiek został przez balkon wyrzucony.

Tej wersji stanowczo zaprzecza właściciel czworonoga, Jerzy Kierzek, który twierdzi, że schorowane, ślepe zwierzę samo przecisnęło się przez barierki. - Pies sporo schudł, nie widział, nie słyszał. Miał miażdżycę. I jak się okazało, był na tyle chudy, że przeszedł między szczeblami - opowiadał nam podczas rozmowy pan Jerzy.

W jego wersję wydarzeń trudno jednak uwierzyć pani Joannie. A także pani Dagmarze z OTOZ Animals. - Też mam psa. Mniejszego i szczuplejszego niż tamten, ale on by się przez te barierki na pewno nie przecisnął - mówi Dagmara Turkowska. - Poza tym, większość psów ma lęk wysokości. Dlatego nie zostawimy tak tej sprawy. Ciało psa jest zabezpieczone. Poprosimy specjalistę, by je zbadał. Być może naukowo uda się ustalić, co tak naprawdę stało się z Miśkiem.

Anna Chreptowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.