Śmierć młodej kobiety po ceremonii medycyny naturalnej kambo
Zmarła kobieta, która chciała oczyścić organizm za pomocą terapii kambo. Prokuratura ustala, czy tego typu praktyki są w Polsce legalne
Halina T., 30-letnia mieszkanka Warszawy, w niedzielę brała udział w ceremonii kambo. Są to warsztaty oczyszczające ciało z toksyn poprzez zaaplikowanie na skórę wydzieliny chwytnicy zwinnej - żaby pochodzącej z Amazonii.
Metoda terapii polega na dotknięciu skóry rozżarzonym kadzidełkiem, zdrapaniu naskórka, a następnie nałożeniu na ranę żabiej wydzieliny.
Choć wiele stron internetowych dotyczących kambo po śmieci kobiety zostało zamkniętych, a przeszukujących internet wita komunikat „strona w budowie”, to informacji o „terapii” nie brakuje w sieci. Na portach poświęconych medycynie naturalnej możemy przeczytać, że „kambo ma bardzo pozytywne działanie na wzmocnienie układu immunologicznego oraz oczyszczenie organizmu z toksyn”.
Jak dowiedziała się Agencja Informacyjna Polska Press (AIP) tego typu zabiegi były organizowane w jednej z siłowni w Grodzisku Mazowieckim. W trakcie tej terapii Halinie T. zaaplikowano na skórę substancję z wydzieliny amazońskiej żaby, co poskutkowało wymiotami i biegunką. Po pewnym czasie kobieta straciła przytomność. - Zostało zawiadomione pogotowie, które odwiozło ją do Szpitala Zachodniego w Grodzisku. Tam w nocy z 22 na 23 listopada kobieta zmarła - mówi AIP prokurator Dariusz Ślepokura z Prokuratury Rejonowej w Grodzisku Mazowieckim.
Jak podkreśla, oprócz uczestników przesłuchany został organizator warsztatów - Konrad S., który oznajmił, że tego typu terapię prowadzi od lipca 2015 r. i nigdy wcześniej nie doszło do niebezpiecznych sytuacji. - Mówił, że odbył szkolenie w jakiejś organizacji na Kaszubach. Okazało się, że ta organizacja to Międzynarodowe Stowarzyszenie Praktyków Kambo - wyjaśnia prokuratura. Zostało już wszczęte śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci kobiety i narażenia uczestników na niebezpieczeństwo.
Prokurator tłumaczy, że powołano biegłego z zakresu badań chemicznych w celu zbadania użytej substancji i ustalenia, czy ma ona jakieś szkodliwe skutki dla organizmu człowieka. Oprócz tego została zarządzona sekcja zwłok kobiety w celu ustalenia rzeczywistych przyczyn jej śmierci. - Będziemy zwracać się do innych prokuratur w Polce z pytaniem, czy tam też były powadzone tego typu postępowania i będziemy starali się ustalić, czy obrót tą substancją jest legalny na terenie Polski - mówi Ślepokura.
- Tego rodzaju metody detoksykacji, czyli oczyszczania organizmu z toksyn, to szarlataneria - mówi AIP dr n. med. Piotr Burda, konsultant krajowy w dziedzinie toksykologii klinicznej.
Podkreśla, że na żadną z ludowych metod oczyszczania organizmu, tym bardziej wziętą od dzikich plemion, nie ma żadnych naukowych dowodów o jakiejkolwiek skuteczności. - Nie jestem przeciwnikiem medycyny naturalnej, ale czym innym jest picie mleka z miodem, a czym innym aplikowanie trucizny przez skórę. Stosowanie jakichkolwiek tego typu metod niesie za sobą ryzyko - tłumaczy lekarz, podkreślając jednak, że o tego typu procesach medycyna naukowa wciąż niewiele wie.
Zdaniem prokuratury na wyniki sekcji zwłok kobiety trzeba będzie poczekać kilka tygodni.